 |
kłopot - moje drugie imię , które jest dla rodziców , przyjaciół i jego./namalowanaksiezniczka
|
|
 |
Nie mogę obiecać, że zawsze będę wesoła, miła i kochana. Nie mówię, że zawsze będziesz widział mnie w cudownym stanie z makijażem. Nie będę idealna, bo przyjdą chwilę gdy zmierzysz się ze mną w dresie, z kapiącym nosem i nieładem na głowie. Pewnie będziemy się kłócić, bo nie jestem taka jak te dziewczyny,które we wszystkim Ci ustąpią. Mogę być złośliwa, arogancka i doprowadzać Cię do szału. Tak będzie, mogę Ci to wręcz obiecać, ale mogę obiecać też, że będę Cię kochać tak jak jeszcze nikt inny./esperer
|
|
 |
z nią jest coś nie tak. z reguły jest po części jak powiązanie, lecz kiedy coś idzie nie po Twojej myśli, nagle brakuje dokumentu, umowy, który mogłaby zmienić cokolwiek. niejednokrotnie zaczynasz się dusić i szukać adwokata, mogącego uwolnić Cię z tej pułapki. tylko nie ma papierka z którym można pójść do sądu. nie ma nic co można rozwiązać na zwykłej rozprawie. miłość ma ten mankament - zostaje, niekiedy już niechciana. do bólu wryta w serce tak, że każda próba amputacji jest śmiertelna.
|
|
 |
Dzisiaj wieczorem mam na sobie czerwoną sukienkę
Tańczę w ciemności, w bladym świetle księżyca
Upięłam włosy w stylu prawdziwej królowej piekności
Ściągnięte szpilki, czuję że żyję.
|
|
 |
pamiętam że kiedyś pisał pierwszy. \ ms.inlove
|
|
 |
jedno zdjęcie, jedna piosenka i wszystkie wspomnienia wróciły. / ms.inlove
|
|
 |
nie wierzyłam w przeznaczenie. cały ciąg wydarzeń, wszystkie kontuzje, mniejsze czy większe, dały mi jednak czas wstrzymania. z prawdopodobieństwem wstrząsu mózgu, hamowałam jedynie łzy, będące połączeniem bezsilności i irytacji. leżałam w łóżku, a głowa nie wytrzymywała czytania. rozmyślenia, analizowanie wszystkiego i jakiś obcy głos, który uświadomił mi, iż w całym tym braku czasu, pomyliłam w życiu zakręty.
|
|
 |
potrzebowałam tego kubła zimnej wody. jakiegoś plaska w twarz, który uświadomi mi, co robię. tej szczerości i wyrzucenia mi podłych posunięć, które zaczęły znajdować się na porządku dziennym w moim zachowaniu. i ruszyło mnie tam, w okolicach mostka - a jednak serce spełnia trochę ważniejszą rolę, niż umożliwianie egzystencji. mając przed sobą tak rzeczywistą perspektywę stracenia tego wszystkiego, z zaciśniętym gardłem przyjmowałam w końcu informację, że w pojedynkę nie dam rady w życiu. nie bez niej.
|
|
 |
[cz.3] 'bo On Ci na to nie pozwolił. nie wpuścił Cię do nieba, bo jesteś na tyle cudowna by żyć' - dodał. patrzyłam na Niego, płacząc jak dziecko. czułam na sobie wzrok ludzi z całego baru, ale miałam to gdzieś. w tym momencie liczyło się piękno słów jakie wypowiadał ten człowiek - człowiek, który mimo wszystko był, jest i będzie zawsze mężczyzną mojego życia. 'dobrze' - odpowiedziałam. 'co dobrze?' - patrzył na mnie z poważną miną. 'przemyślę to wszystko raz jeszcze' -odpowiedziałam. 'ufff'- odetchnął z ulgą. 'kocham Cię najmocniej na świecie' - powiedział, całując mnie w rękę. 'wiem. bo ja Ciebie też, cholera' - powiedziałam, uśmiechając się do Niego, a w głowie mając setki myśli i pojawiających się pytań...|| kissmyshoes
|
|
 |
[cz.2] - powiedział jednym tchem. patrzyłam na Jego oczy, które z każdym słowem stawały się coraz bardziej zaszklone. ' Damian, przestań ' - poprosiłam Go. 'nie mogę. mi po prostu zależy. jak na nikim innym w życiu' - dopowiedział, odwracając głowę na chwilę w drugą stronę, i przymykając oczy. 'w tym momencie życia jesteś najważniejsza. nawet ważniejsza od Niego' - powiedział, chwile wahając się. nie mogłam uwierzyć w to co mówi. wiedziałam, że chodzi o Jego nieżyjącego już przyjaciela. zawsze powtarzał mi, że mimo tego iż jestem ważna, On zawsze będzie na pierwszym miejscu, a dziś jest na odwrót. 'dlaczego tak?' - zapytałam, sama teraz ocierając łzy. 'bo kiedyś mi powiedział, że jak mi będziesz uciekać, to mam Cię trzymać za nogi, i nie dac odejść, bo jesteś skarbem' - powiedział. milczałam, ścierając łzy z policzka. 'a wiesz dlaczego wtedy nie umarłaś?'- zaczął przywoływać wspomnienia. 'hmm?' - wydusiłam z siebie.
|
|
 |
[cz.1]przyszłam na spotkanie w umówione miejsce - do Naszego ululbionego baru. siedział przy stoliku, co chwila się rozglądając. nagle mnie zauważył. podeszłam do stolika, i usiadłam, spoglądając na Jego trzesące się ze zdenerwowania ręce.'nie mam już siły, zdecydujmy coś'- powiedział, patrząc na mnie błagalnym wzrokiem. 'dobrze'-odparłam, zamawiając piwo. patrzył na mnie z nadzieją, czekając jak na wyrok. 'chcę tu zostać. mam wynajęte mieszkanie. chcę być przy Iwecie' - zaczęłam mówić. 'dobrze'-od razu odpowiedział. czegokolwiek bym nie powiedziała, zgadzał się na wszystko. 'przystajesz na moje warunki?'- zaintrygowało mnie to. 'tak, na każdy. nawet najbardziej wymagający i ograniczający mnie' - powiedział, łapiąc mnie za rękę. 'dlaczeo to robisz?' - spojrzałam mu prosto w oczy, pytając. 'bo Cię kocham, i oddam za Ciebie nawet życie, bo jesteś dla mnie wszystkim. tym pieprzonym pormieniem, który wkrada się w każdy mój szary dzień i rozświetla go. bo chcę żebyś podjęła dobrą decyzję'
|
|
 |
a dziś oficjalnie, z nowo wynajętego mieszkania, możemy napisać , że jesteśmy szczęśliwe. i nie ważne, że pełno tu pudeł, nierozpakowanych pierdół, i za mało szaf - ważne, że jesteśmy razem z siostrą już w zupełności wolne. i ważne, że w końcu udało mi się Ją wyrwać z domu rodzinnego. || kissmyshoes
|
|
|
|