 |
|
Ej, dzisiaj jest ten najważniejszy dzień, w całym tygodniu! Wasza kredka spotyka się z najprzystojniejszym chłopakiem w szkole. Tak, tak buja się w nim 1/2 lasek z mojego gimnazjum. No więc trzymajcie kciuki, żeby wszystko wyszło, żeby się nie spierdoliło, żeby mnie chociaż polubił. ♥
|
|
 |
|
Jestem kurwą na telefon, która wyrwie ci serce. Jestem celem, do zniszczenia, mam związane obie ręce.
|
|
 |
|
Powtórzenie wiadomości - "Od optymizmu do katastrofy"... To będzie tak, jak wasz jutrzejszy sprawdzian.
|
|
 |
|
Tobie, który w swojej dobroci stworzyłeś Oświęcim, bicie ciężarnych i topienie noworodków, jak Ci podziękować? Który podsunąłeś pomysł sprawnego mordowania gazem, przeznaczonym do tępienia robactwa, a który tak dobrze sprawdził się na Polakach i Żydach. Jak moglibyśmy Ciebie nie chwalić? Zastrzyki z fenolu i zabawne badania doktora Mengele są niczym przy ludobójstwie, ograniczonym jedynie możliwościami techniki oraz wyobraźnią. Ty który potrafisz być niewzruszony płaczem kobiety z komory gazowej. Wiemy, jak wielka jest Twoja głuchota, jak okrutne serce, które kochamy. Strach pomyśleć co by było, gdybyś nie był miłosierny.
|
|
 |
|
'zaliczyłem, kurwa, zaliczyłem' - wpadł do pokoju w którym siedzieliśmy. kumple zaczęli się śmiać. 'no i zajebiście'-powiedział jeden kumpel. 'Ty jebany lovelasie'-dodał drugi. siedziałam patrząc się na Nich dziwnie. usiadł obok mnie, i przytulił. kumple nadal rzucali dziwnymi komentarzami. zdjęłam Jego rękę z mojego ramienia, i odsunęłam się od Niego. 'kurwa, o co Wam wszystkim chodzi?' - spytał, wkurwiony. 'no stary, przecież zaliczyłeś, tak?!' - zaśmiał się kumpel. spojrzał na Nas, po czym powstrzymując się od śmiechu dodał: 'kolokwium debile, kolokwium'. wszyscy popatrzyliśmy na siebie a następnie na Niego jak na ufo, po czym wybuchnęliśmy spazmtycznym śmiechem. nie ma to jak dobrze się dogadać. / veriolla
|
|
 |
|
- dziecko. ja rozumiem nie chodzenie do szkoły. na prawdę. rozumiem, że łóżko przyciąga, a Ci wstrętni nauczyciele odpychają. ale żeby tydzień, nawet ponad? .. - tato ... - nie przerywaj mi. - mogłabyś moja droga panno ruszyć się od czasu do czasu, bo zapomnisz jak wygląda ten budynek. - tato, ale ... - nie skończyłem. idź nawet na 11, dobra, ale rusz się w końcu do tej dziwnej szkoły. - tato, cholera jasna! jest przerwa świąteczna. - uu, aha. / veriolla
|
|
 |
|
Z drugiego pokoju usłyszałam - Dzieje się z nią coś złego. - Mają rację. Od dawna nie potrafię być sobą. Nie mogę spać nocami. Do szkoły wychodzę bez plecaka, a w autobusach zapominam kasować biletu. Wszystko przeżywam, często biorę leki. Zupę popijam wódką, a od różowej pomadki wolę czarne cienie. A najczęściej, po prostu mam wyjebane. / kredkinabaterie4
|
|
 |
|
Lubię słyszeć w Jego głosie to podniecenie, połączone z ciężkim oddechem. Lubię kiedy napiera na mnie swoim ciałem, aby sprawić, że ztapiam się ze ścianą. Lubię czuć Jego dłonie, na moich biodrach i zapach papierosów Jego koszulki. Lubię kiedy jest wulgarny, prostacki i kiedy wykręca mi nadgarstki, gdy nie chcę Go pocałować. Ale mimo wszystko nie chciałabym z Nim być, nie potafię Mu zaufać. Może to tylko zabawa, a może boję się, że pewnego dnia zniknie. Tak jak zazwyczaj robią to inni. / kredkinabaterie4
|
|
 |
|
Można się uzależnić, od pewnego rodzaju smutku.
|
|
 |
|
- To spierdalaj - Zaśmiał mi się prosto w oczy, kurczowo trzymając moje nadgarstki. - Z miłą chęcią. - Szepnęłam mu z uśmiechem do ucha. Spojrzał na mnie, a jego mina nie przypominała już tej poprzedniej. W tych oczach oprócz zdziwienia malował się ból, taki całkiem rozpierdalający. Starałam się nie zwracać na to uwagi. Staliśmy jeszcze przez chwilę, wpatrując się w swoje twarze. - Chciałam już iść, mógłbyś puścić moje ręce? - Dodałam po chwili, nadal z zadowoleniem na mordzie. Spełnił moją prośbę, a ja machając i udając szczęśliwą odeszłam. Widziałam, jak długo stojąc w bezruchu z otwartą japą czekał, aż wrócę. Zawsze wracałam. Ale nie teraz. Nie kiedy zaczął mnie niszczyć. Bo to tak cholernie boli. / kredkinabaterie4
|
|
 |
|
Obudziła się na szpitalnym korytarzu. Rozglądając się dookoła przypominała sobie dlaczego tu jest. Zdarzenia z poprzedniego dnia wolno, jakby w zwolnionym tempie odtwarzały się w jej głowie. Poszła na salę 217. Spał. Usiadła przy jego łóżku patrząc jak nierówno oddycha. Łzy napłynęły jej do oczu. 'To moja wina, przepraszam.' mówiła jakby do siebie. 'To ja powinnam teraz umierać, nie Ty. Przepraszam' otarła mokre od płaczu policzki. 'Przestań, przecież Cię kocham' usłyszała jego słaby i zmęczony głos. Wziął ją za rękę i znów zamknął oczy. 'Już zawsze będę Cię kochał.' zdążył powiedzieć zanim długa, ciągła linia pojawiła się na monitorze z przeraźliwym dźwiękiem odbijającym się echem wśród białych ścian. \ dontforgot
|
|
 |
|
Co ma być, to będzie. A jeśli będzie chujowo, to się napierdolimy i będzie zajebiście.
|
|
|
|