 |
|
znalazłam kogoś - a może ktoś znalazł mnie - przy kim zapominam o problemach, przy kim nic innego się nie liczy, przez kogo mam ciarki- kiedy tylko jest w pobliżu, przy kim wszystko co robię wydaje się być najlepsze. przy kim nie tracę uśmiechu, w kogo mogę się wpatrywać bez końca ! uwierzylibyście, że nastanie taka zmiana ? ja dalej jestem w ciężkim szoku. / misianicka
|
|
 |
|
a wiesz ze zrobilabym dla ciebie wszystko? ze nawet gdy sie denerwuje to krotko, ze twoj usmiech mnie rozprasza i zapominam to co chcialam powiedziec wczesniej ? a wiesz ze potrafie smiac sie z sama z siebie gdy widze swoja mine gdy na ciebie patrze ? a wiesz ze jestes moim jebanym idealem ? / dyszka94
|
|
 |
|
- Ale jak będziesz kochanie na imprezie to proszę nie zapomnij że masz mnie ok ? ;c - Ciebie się nie da zapomnieć... Tak chamsko wpychasz się w moje myśli i sny. / pozdroszescset
|
|
 |
|
ostrożnie zbliżył swoje wargi do moich muskając je lekko. - chcę Cię pocałować... - mruknął cicho zatapiając dłoń w moich włosach. nie!, krzyczało serce gdzieś w piersi, znów wszystko wróci, znów odkopie się to, co tak sprytnie ukryliśmy na dnie, znów będziesz Go kochać i nie będziesz mogła żyć bez Niego, będzie sensem każdego Twojego oddechu, znów każesz mi bić tylko dla Niego. przełknęłam ślinę. - całuj.
|
|
 |
|
mówiła, że się nigdy nie podda, nie da sobą pokierować, a walka z Nią oznacza dla innych przegraną. teraz siedzi z nieobecnym spojrzeniem, zawinięta koc i nie zwraca nawet uwagi na herbatę parzącą Jej dłonie. tak, poznała smak życia.
|
|
 |
|
dziś potrzebuję tylko koca, ciepłej herbaty, echa muzyki wydobywającej się z wolna z głośników, iskrzących się gwiazd i Ciebie. obiecuję, jutro wszystko zapomnimy.
|
|
 |
|
taki mechanizm, gdy czując Jego oddech na skórze - tam wewnątrz, przyspiesza serce.
|
|
 |
|
najgorsza jest rezygnacja, poddanie się. ostateczność, kiedy wydaje Ci się, że nie ma już innego wyjścia, i zwyczajnie stopujesz. 'musimy go uśpić', usłyszane od weterynarza, a Ty tylko kiwasz głową wyrażając na to zgodę. i patrzysz jak życie w oczach, które witały Cię każdego poranka od dzieciństwa, aż po teraz, gaśnie.
|
|
 |
|
[2] - mogłeś zostać, mimo wszystko. - syknęłam, a wraz z pierwszą sylabą łza wypłynęła na mój policzek. - ściskałem Twoje dłonie, całowałem usta, a wciąż wyżerał mnie głód. odstawiałem Cię do domu i pierwsze co przychodziło mi do głowy, to nabycie setki. chciałem myśleć o Tobie, chciałem coś czuć, coś więcej, coś bardzo, ale wszystko zasłaniała mi perspektywa przygrzania. kolejna kreska na sen, tuż po wiadomości do Ciebie, na dobranoc. - wyrzucał z siebie cały drgając. - ni...e wiedziałam. - jęknęłam podnosząc się i kucając przy Nim. - jestem tu, bo pojawiłaś się co noc w mojej głowie, nawiedzałaś sny. jestem, bo idę naprzód. chcę, żeby moja przeszłość zgniła. i choć nieraz się poddawałem, chcę żyć. nie pamiętając tego, co było. nowy start. bez towaru. bez Ciebie. - patrzyłam jak wstaje, jak rusza ku furtce nie całując mnie w czoło na pożegnanie, jak jeszcze raz odwraca się w moją stronę i Jego wargi układają się kolejno w krótkie ż e g n a j. jak odchodzi, tym razem na zawsze.
|
|
|
|