 |
czułam Twoją dłoń delikatnie przesuwającą się po moim kolanie. przełykałam tylko ślinę z niemocy. walcząc ze samą sobą, wiedziałam, że powinnam ją zsunąć bez zastanowienia. czułam Twoje niebiańskie ciepło. po plecach przechodziły mi dreszcze. nareszcie mogłam poczuć Twoją bliskość. tą bezwzględną. mimo tego, czułam się podle ze świadomością, że pozwalam Ci na coś na co nie powinnam pozwolić. lubiłam popełniać błędy. kochałam Cię naiwnie bez opamiętania, zamiast znienawidzić jak wypadało po tym co mi zrobiłeś. w dodatku dawałam się wykorzystywać. tak w imię miłości.
|
|
 |
znowu nadejdą te letnie noce. kiedy będziemy bezczynnie siedzieć na przeciwko siebie, wpatrując się w swoje tęczówki namiętnie błyszczące w świetle gwiazd. nasze oddechy będą się synchronizować. tak będzie trwała nasza bez słów, rozmowa.
|
|
 |
przychodzi chwila, kiedy klękasz z bezsilności. zwyczajnie się poddajesz, tracą wszelką wiarę na lepsze jutro. wiedząc, że zgotowałeś sobie piekło na swoje osobiste życzenie. że tak naprawdę każdy z Twoich problemów jest z Twojej osobistej winy. zaczynasz nienawidzić samego siebie za to, kim jesteś. za to ile popełniłeś błędów. nie potrafisz sobie wybaczyć, że nie jesteś w stanie cofnąć czasu.
|
|
 |
wiesz czego nie potrafiłam zrozumieć? kiedy staliśmy we dwoje na moście. nad gigantyczną rzeką, której tak niewiarygodnie szumiała. popchnął mnie, kiedy wychyliłam się za barierkę. niemal wypadłam. kiedy spytałam czy chciałby, abym wypadła, odpowiadał, że nie. to tak jak w miłości. udajemy, że nam nie zależy i najchętniej wyrzucilibyśmy siebie nawzajem za barierkę, ale kiedy zadane zostanie nam pytanie odnośnie naszych uczuć, nie jesteśmy w stanie kłamać, perfidnie udając, że nam nie zależy. bo siebie nawzajem możemy oszukiwać do granic możliwości. ale uczuć, oszukać nie zdołamy.
|
|
 |
całował moje łzy. ówcześnie je wywołując. właśnie za to, kochałam Go najbardziej. - potrafił żałować.
|
|
 |
na chwilę obecną szukanie miłości wydaje mi się najbardziej żałosną próbą zabicia samotności. mimo to zalotnie przyglądam się każdemu mijanemu mężczyźnie.
|
|
 |
Mam być szczera? Wybacz nie chcę. Życie w kłamstwie jest w tym świecie najlepsze. Bo nie boli, bo nie kłuje. Uświadamia. Tak, to dobre słowo. Jaka jestem? Oprócz tego, że jestem? Jestem cholerną szują. Jędzą, jakich mało. Złośliwą, pyskatą i bezczelną gówniarą, która ciągle walczy. Z kim? Ze światem. Z ludźmi. Ze swoimi słabościami. Mogę wymieniać do jutra, ale nie chcę. I tak mnie nie poznasz. Nikt nie ma do tego prawa. Kontynuując. Jestem wredna. Wyszkoliłam to w sobie w wieku 5 lat. Czy jestem odważna? Trudno stwierdzić. Mówię, co myślę i robię, co uważam. Choć dla niektórych jest to perwersyjne. I nazywają mnie "dziwką". Wiesz, co ja wtedy robię? GŁOŚNO się śmieje. Nie, nie z siebie. Z ludzkiej głupoty. Nieważne. Bystra. Tak, jestem bystra. Nie łatwo mnie oszukać i bardzo szybko łącze fakty. Na niekorzyść innych. Czy jestem inteligentna? Nie wiem, ale za głupią siebie nie mam. Mam wystarczająco dużo głupich osób wokół siebie, żeby to stwierdzać!!
|
|
 |
osoba kiedyś darząca mnie poczuciem bezpieczeństwa. dająca troskę o jakiej tylko mogłam pomarzyć. chroniąca przed złem, którym ocieka dzisiejszy świat. broniąca mnie przed ludźmi, pragnącymi mojego nieszczęścia. dzisiaj wzbudza we mnie strach. poczucie lęku i świadomość braku bezpieczeństwa. nie chroni mnie przed zagrożeniami, tylko sam jest ich prowoderem. nie broni mnie przed ludźmi z podłością wypisaną na twarzy. sam się stał jednym z nich. stając z nim twarzą w twarz, nerwowo szukam w jego spojrzeniu krzty czułości. kiedyś byłam dla niego oczkiem w głowie. tą cholerną miłością o którą troszczył się, zatracając w tym całego siebie. dzisiaj jestem tylko nic nie znaczącą suką. nie wartą nawet szacunku.
|
|
 |
mam ochotę zacząć na Ciebie krzyczeć jak sfrustrowana, wyrzucając Ci każdą z moich nieprzespanych nocy, kiedy spoglądasz na mnie wymownie. a ja odwzajemniam spojrzenie, wiedząc, że chcesz coś powiedzieć. jednak Twoje ego bierze górę nad podświadomością i milczysz, każąc mi się domyślać własnych uczuć.
|
|
 |
siedziałam na drewnianej ławce. ściągnęłam swoje czerwone szpilki i zaczęłam machać bosymi stopami po zroszonej trawie. na twarzy czułam promienie słońca. wiatr bezszelestnie rozwiewał moje włosy, a ja wspominałam najpiękniejsze chwile mojego życia ze łzami w oczach. i wiesz co? byłam z siebie dumna. byłam dumna z tego, że mam co wspominać. właśnie teraz dążę do tego, żebym za kilka lat znowu mogła usiąść na tej samej ławce i ponownie czując to niebiańskie słońce, móc wspominać. nowe wspomnienia. jeszcze bardziej piękne od poprzednich.
|
|
|
|