|
moje uczucie względem Jego osoby jest tak poplątane, że nie tylko ja go nie ogarniam, ale też wszyscy wookół. / samowystarczalna
|
|
|
ej, czy Ty jeszcze o mnie pamiętasz ? za niedługo mija osiem miesięcy jak nie jesteśmy razem, jak doszczętnie skończyłeś to co było między Nami. jeszcze miesiąc temu znów byłeś, dziś wciąż Cię nie ma, choć chciałeś tego wszystkiego bardziej niż ja. przecież nie zmianiłam numeru, adresu zamieszkania, wiesz kiedy jestem dostępna na portalach, w jakich bywam barach, a po raz kolejny zachciało Ci się milczeć. myślisz, że ja zrobię cokolwiek ? przecież wiesz, że moje uzależnienie od Ciebie już przeszło. / samowystarczalna
|
|
|
kiedyś Jego brązowe tęczówki były ucieczką od problemów, dawały tyle radości i nadzieję na lepsze jutro. dziś te same tęczówki sprawiają tak wiele bólu, okazują tak wiele obojętności, z którą ciężko sobie poradzić. / samowystarczalna
|
|
|
byliśmy dla siebie, każdego dnia, w swoich myślach każdej minuty. dziś mijamy się na ulicy, rzucając krótkie 'cześć' jak obcy sobie ludzie. / samowystarczalna
|
|
|
Ty tam na górze. dlaczego pozwalasz na to by to wróciło ? ej, przecież wiesz jak bolało. dlaczego znów muszę o Nim myśleć ? dopiero co wyrwałam się z tego uzależnienia. Boże, choć o to proszę, by już nigdy więcej On nie zjawił się w moim rozdrapanym sercu i w nienormalnych myślach / samowystarczalna
|
|
|
|
W końcu się poddajesz. Nie walczysz, nie krzyczysz, nie płaczesz. Patrzysz obojętnym wzrokiem na to co Cię otacza i nie potrafisz już zrozumieć o co było to zamieszanie. Nie interesuję Cię już czy ktoś odejdzie albo czy może zranić. Zgadzasz się na wszystko. Umarłaś, sama przyznaj./esperer
|
|
|
wiesz jak wtedy się czułam? nijak. jak nikt ważny, potrzebny. całymi dniami chodziłam po domu nie mogąc znaleźć sobie miejsca. wieczorami i nocami zapijałam ryja, by chociaż na chwilę zapomnieć, później chwiejnym krokiem wracałam do domu, ledwo zasypiałam w swoim łóźku, bez Ciebie tak ciężko było zasnąć. budziłam się w południe, później znów włóczyłam się po domu i znów wychodziłam wieczorami, to było błędne koło, nikt nie mógł mnie ogarnąć. wśród znajomych byłam obecna ciałem, wszystko inne należało do Ciebie. myśli krążyły wokół Twojej osoby. czułam się jak śmieć, jakby ktoś gniutł moje serce śmiejąc się przy tym, a tym kimś byłeś Ty. nigdy nie życzę Ci takiego cierpienia, bo to kurwa cholernie bolało, a nie swędziało. / samowystarczalna
|
|
|
niech mi to ktoś wytłumaczy, Boże pomóż zrozumieć, po co było to wszystko? dlaczego osoba, którą tak kochałam, musiała aż tak cholernie i dotkliwie mnie zranić? dlaczego aż tak kurwa musiało boleć? po co to było? bym dziś stała się tą osobą, którą stałam się po Jego odejściu? bezuczuciową dziewczyną, bez grama uczuć w sobie, nie potrafiącą kochać i odrzucającą uczucia od siebie. nie potrafiącą się w nic zaangażować i uciekającą, gdy tylko zaczyna robić się poważnie. trzymającą ludzi na dystans, potrafiącą być dla kogoś miłą, a za pięć minut mając konkretnie wyjebane w to co czuje. po co to wszystko? Boże.. ja nigdy nie chciałam ranić.. / samowystarczalna
|
|
|
czy chciałabym cofnąć czas? oczywiście - rozegrałabym to inaczej. i nie pokochałabym takiego skurwysyna jak Ty. / samowystarczalna
|
|
|
i jest inaczej niż rok temu, kiedy byliśmy razem. i wbrew pozorom wcale nie jest gorzej. / samowystarczalna
|
|
|
i jest tu i siedzi obok mnie i chyba przynosi mi szczęście, wywołuje najszczerszy uśmiech i chociaż sam uważa się za skurwysyna, ja uważam, że jest kochany. i uwielbiam Jego uśmiech i podziwiam go z bliska i wciąż mam Go blisko, przy sobie, na wyciągnięcie ręki, tylko nie wiem czy jest sens, aby mu ją podawać. / samowystarczalna
|
|
|
|