|
Nagle ogarnia mnie strach, że może już za późno, patrzenie w gwazdy sprawia mi ból, katem oka dostrzegam na niebie ruch, jedna z nich spada, wypowiadam życzenie na szybko, na bezdechu. No widzisz. Wciąż jesteś moim marzeniem. Chociaż wydawało mi się przez chwilę, że coś minęło, to ciągle trwa. Jest inne niż przedtem, ale jest, napewno. Musiałem cię opuścić, żeby się o tym przekonać
|
|
|
dziękuję Bogu za życie. wiedząc, że skoro teraz jest fatalnie, to pewnego dnia musi się to zmienić, na coś pięknego. na tym polega życie. trzeba być cierpliwym i czekać na szczęście, które dopadnie każdego z nas.
|
|
|
chodzi o to, że uciekam przez miłością, chowam się przed nią pod łóżko, nie piszę z przyjaciółmi, nie spoglądam za siebie bo ona może być wszędzie, może napisać do mnie na gg, wpaść na mnie w parku bądź wylać na mnie sok w szkole. i wiesz, za szybko się przyzwyczajam, za szybko można mnie zranić. I nagle coś się zjebało, dopadła mnie, uwiesiła się na szyi i nie chce odejść, przez nią nie śpię po nocach, to przez nią po raz kolejny wstąpiłam w świat wirtualny i nie mogę z niego wyjść, mimo tego, że byłam chroniona mocnym, betonowym murem, czuję, że znów się zakochałam, co boli najbardziej.
|
|
|
Mam zapaść, lekarz mnie pyta co ćpałem,
skurwiel nie wierzy, że serce można zatrzymać żalem. - Rover
|
|
|
Jadę dalej, się nie złamię,chamie wcale się nie boję
Bo mam swoje zdanie i grubo wyjebane na twoje
|
|
|
rap, browar, wóda, skręty - chodzę uśmiechnięty
|
|
|
Kieliszki w górę nie piję za błędy
gdybym to robił, nie wypuszczałbym kieliszka z ręki.
|
|
|
Nie podoba się to pluj mi w twarz do woli
przynajmniej się nie odwodnię srając na twoich idoli.
|
|
|
Piję Twoje zdrowie ziomek, bo pierdolę własne
przez te pijackie rozkminy pewnie znowu dziś nie zasnę
|
|
|
Zbij pionę, albo zhejtuj, obojętność jest najgorsza
|
|
|
Nienawidzę fałszywych ludzi, kurwa, niech giną
Niech się palą ze wstydu, będę ich gasił benzyną
|
|
|
Ty tolerancyjny jesteś, no to bardzo dobrze
Będziesz tolerował, kiedy ja będę pluł ci w mordę
|
|
|
|