 |
wróciliśmy z imprezy i siedzieliśmy na kanapie przytuleni do siebie. śmierdziało od ciebie piwem i widziałam, że długo już nie wytrzymasz, że za chwilę zaśniesz. powiedziałam, że cię kocham. a ty popatrzyłeś na mnie i się roześmiałeś.. chciałam sprawdzić co naprawdę do mnie czujesz więc zapytałam czy ty też mnie kochasz. znowu się zaśmiałeś i powiedziałeś tylko "no coś ty, idiotą nie jestem." zostawiłam cię na kanapie i poszłam do naszej sypialni. w nocy spakowałam swoje rzeczy, a rano napisałam na kartce "ja też nie jestem idiotką. kocham Cię, ale nie będę tego ciągnąć. jeśli w związku kocha tylko jedna osoba nie ma on sensu. nie będę kochać za nas dwoje" zostawiłam ją na szafce, pocałowałam cię po raz ostatni i wyszłam.
|
|
 |
ktoś kiedyś powiedział, że jeśli się kogoś kocha powinno się dać mu odejść i że jeśli ten ktoś kocha to wróci, a jeśli nie wróci to nigdy nie był twój. dałam ci odejść, stwierdziłam, że nie ma sensu tego ciągnąć. że już nie potrafię kochać za nas dwoje. liczyłam na to, że jednak wrócisz.. szkoda, że jednak nigdy nie byłeś mój.
|
|
 |
po co powiedziałeś że mnie kochasz? zaburzyłeś cały mój świat. znowu.. po co to robisz? po co za każdym razem, gdy już nauczę się żyć z myślą, że nie będzie cię przy mnie w ważnych chwilach wpierdalasz się z tymi swoimi buciorami w moje życie jakby nic się wcześniej nie stało? po co? nie potrafię cię zrozumieć.. ale jeszcze bardziej nie potrafię zrozumieć siebie.. dlaczego pozwalam ci wrócić? dlaczego po prostu nie powiem ci, żebyś poszedł w cholerę i nigdy nie wracał? jestem, aż tak słaba gdy nie ma cię przy mnie?
|
|
 |
pamiętam nasz pierwszy pocałunek, pamiętam jak się czułam, gdy pierwszy raz spojrzałeś mi w oczy trzymając moją rękę, pamiętam jak leżąc na łące oglądaliśmy gwiazdy, jak powiedziałeś mi wtedy, że za każdym razem gdy widzisz jak któraś z nich spada życzysz sobie, żebyśmy już zawsze byli razem.. dlaczego teraz zniszczyłeś te wspomnienia mówiąc, że już mnie nie kochasz, że chcesz być tylko moim przyjacielem? dlaczego sprawiłeś, że za każdym razem gdy myślę o tym co kiedyś robiliśmy szukam w tym twojego kłamstwa? dlaczego..?
|
|
 |
o północy siedziała w piżamie na parapecie z kubkiem kakao w ręce. patrzyła na płatki śniegu lecące z nieba. zauważyła mężczyznę przechodzącego koło jej domem. zatrzymał się i była pewna, że patrzył w jej stronę. słabe światło latarni nie pozwalało jej dojrzeć jego twarzy. bez chwili wahania ubrała sweter, założyła kapcie i wybiegła na mróz. otworzyła furtkę i stanęła naprzeciwko niego. uśmiechnął się szeroko, a ona popatrzyła na niego z niedowierzaniem. - co ty tu robisz? - zapytała, a on spojrzał jej w oczy. - wszystkiego najlepszego z okazji urodzin kochanie. - pocałował ją. - przecież mogłeś złożyć mi życzenia jutro. - zaśmiała się. - wiem, ale nie chciałem, żeby ktoś mnie wyprzedził.
|
|
 |
"kocham" nie potrzebuje słów "bardzo", "gorąco", "najmocniej", samo w sobie wyraża wszystko.
|
|
 |
gdyby nie nadzieja, że prawdziwi mężczyźni rzeczywiście istnieją, po prostu kupiłabym sobie dobry wibrator. bo nie interesuje mnie facet, który od tego urządzenia różni się tylko tym, że potrafi przystrzyc trawnik. trawnik to ja mogę sobie przystrzyc sama.
|
|
 |
nie pytaj jak się czuję.. sam fakt, że żyję jest dobrą oznaką.
|
|
 |
- zrozum, że wszystko to, co on jest Ci w stanie dać, to kilka wspólnych nocy, kiedy nie będzie musiał wracać do domu. - mnie to nie obchodzi. ja chcę takiego życia. wolę być szczęśliwa od czasu do czasu, niż nie być szczęśliwą w ogóle.
|
|
 |
- nie chcę cię więcej widzieć, zrozumiałeś?! bierz to co ci najbardziej potrzebne i wypieprzaj z mojego życia! - krzyczała dławiąc się łzami i rzucając mu pod nogi walizkę. on stał słuchając obelg z jej strony, zerknął na walizkę i ze spokojem powiedział - nie chcę żadnych ubrań, naszych zdjęć, ani niczego innego. musisz zrobić wszystko, żeby zmieścić się do tej walizki, bo zabieram cię ze sobą. ty jesteś mi najbardziej potrzebna do życia.
|
|
|
|