 |
Nadszedł dzień, kiedy zniknęło to wszystko między nami. Ziemia rozstąpiła się, rozdzieliła nasze ręce. Relacja wyrwała się z serc i pofrunęła w przeciwnym kierunku, zabierając ze sobą cząstki duszy. Złudne nadzieje zastąpiły nam drogi. Zgubiłyśmy się. Ja się zgubiłam. Wierzyłam, że odnalazłam to, czego szukałam, ale widocznie tak naprawdę oszukiwałam samą siebie. A może nie tylko ja kłamałam? A może ja W C A L E nie kłamałam?
|
|
 |
Kiedy to się stało? Kiedy zgubiłam siebie? Kiedy zniszczyłam sobie życie? Kiedy stałam się tym… czymś…? Jak to naprawić? Czy w ogóle się da? Dlaczego ja? Za co? Kogo skrzywdziłam? Komu odmówiłam pomocy? W którym miejscu popełniłam błąd? Kiedy zgrzeszyłam aż tak bardzo? Co zrobiłam? Kto mi aż tak źle życzy? Czemu wciąż chcę udawać, że wszystko jest w porządku, staram się znowu być tą, którą już nie jestem? Czego mi brakuje? Co to jest… Czym jest to „ale” ? Czy to przez nie teraz dzieje się to, co się dzieje? Czy czuję ten ból dlatego, że nie potrafiłam się dostatecznie dobrze cieszyć z tego, co mi ofiarowywano? Czego żałuję ? Za czym tak tęsknię? Co zabija mnie co noc i co pozwala mi znów się narodzić z samego rana? Dlaczego nie mam odwagi ani siły? Gdzie one się podziały? Co się ze mną stało…?
|
|
 |
Bertrand Russel wspomina, iż jako młody człowiek doszedł do takiego oto wniosku: ludzie tak okropnie cierpią, że należałoby możliwie największą liczbę ludzi zabijać, aby zmniejszyć, jak tylko można, masę cierpienia na tym okrutnym świecie.
|
|
 |
Kiedy zapragniesz różowego słonia, różowe słonie nagle pojawią się wszędzie dookoła – będą wabić cię z każdej wystawy sklepowej i okładki gazety, będą wysuwać trąby ze wszystkich kątów twojego pola widzenia. Kiedy zapragniesz takiego słonia z całego serca i z jakiegoś powodu okaże się, że nie możesz go dostać, zaczniesz mijać na ulicy setki osób prowadzących takie zwierzaki na smyczy, przytulający je i szczerzący się do ciebie w sposób „ Ja mam a ty nie!”.
|
|
 |
Nikt nie tęskni za moją obecnością. Nikt nie zauważa, gdy jestem i gdy mnie nie ma. On mnie nie potrzebuje i ja sama nie cieszę się z tego, że zostałam poczęta. Nie zmienię świata na lepszy, nie stworzę nowej symfonii, nie napiszę wiersza, przy którym ktoś się wzruszy. Nie sprawię nikomu radości, bo samej sobie jej dać nie potrafię. Jestem żałosna, gdy płaczę. Jestem żałosna, gdy marzę, że ktoś mnie kiedyś pokocha. Kto mógłby mnie kochać, jeśli mogę być tylko ciężarem ze swoimi śmiesznymi lękami?
|
|
 |
Czy potrafisz sobie przypomnieć jeden dzień w życiu - albo chociaż kilka godzin - kiedy byłeś absolutnie, czarodziejsko, cudownie szczęśliwy i zadowolony ze swojego losu? Przywołaj w pamięci jedną z takich chwil i pomyśl o niej. Czy nie czujesz, że przepełnia cię wtedy ciepło i energia? Wszyscy tęsknimy za tymi nadzwyczajnymi chwilami, prawdopodobnie dlatego, że jest tak wiele dni, kiedy nic nas nie obchodzi, brak nam energii, czujemy się kiepsko lub jesteśmy zwyczajnie znudzeni. Ale kto chce być szczęśliwy przez cały czas? Gdyby w życiu nie było chwil trudnych, nie mielibyśmy prawdziwego pojęcia o tym, co znaczy szczęście. Gdyby słońce świeciło bez przerwy, a ptaki śpiewały bezustannie, chcielibyśmy odmiany.
|
|
 |
Gdybym mogła przyczynić się do waszego szczęścia rzucając się pod koła jakiejś wielkiej ciężarówki, zrobiłabym to z ochotą. Gdybym mogła zapewnić wam szczęście podcinając sobie żyły – nie czekałabym ani chwili i zrobiłabym to. Wzięłabym każdą truciznę, skoczyłabym nawet z najwyższego mostu do najzimniejszej wody. Dałabym sobie wyrwać serce albo spalić się na stosie. Skrzywdziłabym się w każdy możliwy sposób. Żebyście tylko WY byli w końcu szczęśliwi…
|
|
 |
Nie chcę więcej żadnej nadziei. Nie chcę uwierzyć, że gdzieś na świecie jest lekarstwo czy guru, który potrafiłby wyzwolić mnie od lęku i bólu. Ja po prostu chciałabym nauczyć się z tym żyć, albo mieć odwagę, by umrzeć.
|
|
 |
Nosisz przeszłość w sobie, ciągniesz ją za sobą na grubym, niezniszczalnym łańcuchu bez względu na to, jak daleko w przyszłość patrzysz. Możesz ją ignorować, ale nie możesz od niej uciec.
|
|
 |
Bertrand Russel wspomina, iż jako młody człowiek doszedł do takiego oto wniosku: ludzie tak okropnie cierpią, że należałoby możliwie największą liczbę ludzi zabijać, aby zmniejszyć, jak tylko można, masę cierpienia na tym okrutnym świecie.
|
|
 |
Ktoś odchodzi. I potem zostaniesz sam, z dziurą jak po kuli i możesz wlać w tę dziurę bardzo dużo, mnóstwo cudzych ciał, substancji i głosów, ale nie wypełnisz, nie zamkniesz, nie zabetonujesz, nie ma chuja.
|
|
 |
Zupełnie inaczej jest, jeżeli masz kogoś, kto cię kocha. To ci daje setkę powodów, aby żyć.
|
|
|
|