 |
|
jesteś dowodem na to, że świat może być zamknięty w tych stu osiemdziesięciu dwóch centymetrach.
|
|
 |
|
nie rozumiesz jak cholernie brakuje mi wspólnego ubierania trzymetrowej choinki? tego jak brałeś mnie na ręce, żebym mogła zawiesić na czubku gwiazdkę. tego jak zawieszałeś mi na uszach bombki, pozorując, że to kolczyki. tego jak namiętnie mnie całowałeś, kiedy tylko moja mama wyszła z salonu, po więcej ciastek. tego jak nuciliśmy pod nosem 'Last Christmas', będąc nieziemsko szczęśliwi.
|
|
 |
|
była przy Tobie kiedy rozstałeś się ze swoją ukochaną, kiedy matka przestała przyznawać się do tego, że jesteś Jej synem, kiedy wywalili Cię ze szkoły, kiedy zostałeś pobity przez kumpli z osiedla czy nawet kiedy ojciec wyrzucił Cię na próg. miło, że doceniłeś to, co dla Ciebie zrobiła.
|
|
 |
|
powiem Ci, że gówno mnie obchodzi, kolego, to, że przez Nią cierpisz. tym razem nie przyjmę Cię z otwartymi ramionami. mam dość cierpienia, kiedy odchodzisz po tym jak setny raz odbuduję Ci serducho.
|
|
 |
|
wciąż na Nią patrzysz, jednak nie zauważasz Jej. nie zauważasz tego niepowstrzymanego uśmiechu na Twój widok, niepokonanej radości, że znów może napawać się Twoją obecnością. spróbuj w końcu spojrzeć na Nią, jak na osobę, która byłaby w stanie oddać Ci nerkę, a nie jak na zwykłą kumpelę.
|
|
 |
|
zasnęłam ucząc się geografii. obudził mnie odgłos przychodzącego połączenia, sięgnęłam po komórkę, przecierając oczy. - czego?! - warknęłam do słuchawki. - napisałem Ci, 'co robisz?', nie odpisałaś. - wyjaśnił spokojnie. - no i? - zagadnęłam wciąż rozkojarzona. - spałaś?! pierdoło, znów usnęłaś nad geo, a potem będziesz narzekać, kiedy dostaniesz kolejną laskę. brawo. - zarzucił mi wściekły, po czym zakończył połączenie. uśmiechnęłam się pod nosem, otwierając ponownie książkę.
|
|
 |
|
przeczytasz Jego imię w internecie, w czyimś opisie czy notce. w jednej sekundzie żołądek wykonuje trylion obrotów, oddech ewidentnie przyśpiesza, a serce zaczyna bić niemożliwie głośno i szybko. nie możesz racjonalnie myśleć. mimowolnie usta zaczynają Ci drgać, a do oczu napływają nieskazitelne łzy. oszukuj się dalej, że o Nim zapomniałaś i nie żyjesz wspomnieniami jakie po sobie, pozostawił.
|
|
 |
|
przychodzi ta chwila, kiedy tracisz wszelkie ambicje, a sens życia odchodzi coraz bardziej z każdą minutą. to co dawniej miało dla Ciebie ogromne znaczenie, stało się nic nie znaczącym elementem. wyczerpała Ci się siła do przeżycia kolejnych dni i miesięcy. brakuje Ci jedynie odwagi, do tego, żeby raz na zawsze skończyć całe to przedstawienie, nazywane życiem.
|
|
 |
|
okropnie ironiczne to życie, nieprawdaż?
|
|
 |
|
lubię mandarynki, lakiery do paznokci, sukienki. miłości się po prostu boję.
|
|
 |
|
Chodź, poudajemy, że zwariowaliśmy na swoim punkcie
|
|
 |
|
stanęła pod Jego drzwiami w środku nocy, cała przemoknięta. niepewnie nacisnęła dzwonek. dostała wiadomość: 'nie mam ochoty z Tobą rozmawiać, idź proszę', napisał. - nie potrafię bez Ciebie żyć, kochanie! - wykrzyczała z całych sił. usiadła na progu, i czekała. w końcu po godzinie wyszedł. - a ja nie potrafię żyć z Tobą, ogarniasz? więc odpuść, niunia. - powiedział, po czym nie dając Jej szansy na odpowiedzenie, wrócił do ciepłego mieszkania.
|
|
|
|