 |
Czasem trzeba uciec. Niespostrzeżenie, nagle, bez zapowiedzi, by nikt nas nie zatrzymał. I nigdy nie wracać. Bo inaczej zatoczymy koło, wciąż będziemy chcieli odejść jednocześnie wracając.
|
|
 |
Będę zawsze. Niekoniecznie obok, niekoniecznie ciałem. Będę duchem przy tych, którzy będą o mnie pamiętać, przy tych których kocham, przy tych których zranię odejściem.
|
|
 |
coraz częściej tracę ochotę na rozmowę z osobami, które są dla mnie najważniejsze.
|
|
 |
Codziennie zapycham się setkami pustych kalorii by później wymiotować. Nie jest to odruch, to tylko moja wola, moja własna. Po co? Przecież to chore wyniszczać swój własny organizm. Ale tak już jest, przyzwyczajenie robi swoje. Przyjaciele, znajomi, rodzina i osoby, które nawet mnie nie znają potrafią godzinami wypowiadać się na temat mojej "chudości" czego nie znoszę. Gdzie ta chudość? W którym miejscu? Wszędzie widzę jedną, wielką fałdę tłuszczu. Oczywiście cieszą się, że jem dużo, no bo przecież jem. Nikt nie wie, że gdy zostaję sama w domu, wymiotuję.
|
|
 |
Ból. Pierwsze tabletki. Chęć natychmiastowego minięcia bólu. Kolejne tabletki. Brak oczekiwanego efektu. Wyrzucenie kilku pustych opakowań leków. Mijający ból. Nagłe osłabnięcie. Pierwsze mroczki przed oczami. Powolne zasypianie. Chęć wymiotowania. Sen.
|
|
 |
'Przez tydzień flirtowała ze śmiercią, żegnając się bez zbędnego sentymentalizmu z tym, co zwie się Życiem' / 'Weronika postanawia umrzeć'
|
|
 |
Wstajesz z łóżka, myjesz zęby, ubierasz swoją ulubioną koszulkę, jesz śniadanie, wychodzisz do szkoły, włączasz muzykę, gdybyś mogla zaszyłabyś się pod swoją kołdrą, depresja się pogłębia, nie dajesz nikomu tego poznać, idziesz do szkoły, śmiejesz się z przyjaciółkami, przeżywasz osiem godzin nudy, ubierasz kurtkę, zakładasz słuchawki, wracasz do domu, kłócisz się z matką, trzaskasz drzwiami, włączasz najgłośniej jak potrafisz muzykę, próbujesz nie myśleć o nim, o tym co teraz robi, ale nie dajesz rady, pomimo że jesteś twarda coś wypływa ci z oczu, łzy, łzy oznaką tego że już nie wytrzymujesz, że już tak nie chcesz, rozmawiasz z nim, jest dobrze, udajesz, idziesz spać,wstajesz rano i znów to samo, znów masz wątpliwości czy chcesz żyć, czy może już nie?
|
|
 |
Serce przemęczone smutkiem, oczy zmęczone płaczem, dusza wykończona pustką.
|
|
 |
Gdybym zniknęła tak z dnia na dzień. Urwałabym kontakt z wszystkimi, tak po prostu ich olała, wątpię, żeby ktokolwiek zauważył, żeby moje odejście wzbudziło w kimś niepokój, strach, czy smutek. Byłoby to tak samo mało ważne dla innych, jak ominięcie ślimaka na chodniku
|
|
 |
I nagle robi się tak bardzo źle. Nie wiadomo dlaczego, ani przez co, po prostu nagle pojawia się taki przeszywający smutek
|
|
 |
byłoby świetnie gdybym dawała radę tak jak nie daję.
|
|
 |
Zamiast schudnąć, tyję. Zamiast zapomnieć, wspominam. Zamiast wziąć się w garść, rozklejam się jeszcze bardziej. Zamiast odejść, wracam. Zamiast kochać, nienawidzę. Zamiast nienawidzić, kocham. Zamiast śmiać się, płaczę. Zamiast żyć, umieram..
|
|
|
|