|
Każdy dzień mówi mi, żebym tu został. Przeciwności losu pokonał, a problemom sprostał!
|
|
|
Urok wspólnej konwersacji powoli ginie, przykry obowiązek, dialog jak na egzaminie.. I męczą słowa, stają się coraz bledsze , małe litery, które coraz bardziej gwałcą przestrzeń..
|
|
|
Przeprowadzę Ciebie przez to, co los nam może przynieść.
Niosę światło w ciemność, lepszego życia diler.
|
|
|
Jak jesteś sam ze wszystkim, zaczynasz srać na wszystko,
nikomu niepotrzebny, Ty nie podejdź za blisko
jak pies, który był bity, kiedy zobaczy rękę,
nawet jeśli chcesz pomóc, najpierw dzwoń po karetkę.
|
|
|
Bo tu nie ma dla nas nic, oprócz powolnego wyniszczenia
naszych organizmów, naszych snów znaczenia,
naszych żyć jak iskry, jak mgnienie oka.
Każdy nasz zryw by nie zgnić w tych okowach,
nie ma żaden Bóg w planach zmiany przeznaczenia
dla tych psów bez przyszłości, przeszłości imienia.
Tylko ból, tylko gul rośnie z wyrzutów sumienia
że tak łatwo daliśmy pogrzebać tu, marzenia..
|
|
|
Jeśli nie mogę tutaj żyć po swojemu, wolę zgnić po swojemu, pieprząc wyścig do chlewu.
|
|
|
Daj mi drugie życie, zaprzepaszczę je tu jeszcze raz.
|
|
|
Ciężko jest odróżnić żal od wspomnień,
dla tych ran, nawet Jezus oddałby życie ponownie.
|
|
|
I już nie wiem czy pociesza mnie fakt, że to nie wróci już.
|
|
|
Idę miękko jak zwykle i w chuj martwi mnie ołów,
na powiekach, które chcą mi dziś zastąpić myśli.
Jeśli zamknę je dziś, nie otworzę na powrót
i nie będzie już odwrotu, od nawrotów krzywdy.
|
|
|
Często chce czegoś za bardzo, często na chwilę.
|
|
|
Jak coś tracisz, to wiesz, że to tracisz bezpowrotnie, a jak wróci to wkurwia i to chyba nie za dobrze już.
|
|
|
|