 |
jutro wyjdę z koleżanką na dwór , zobaczę Ciebie , stanę na ławce i zaśpiewam ' nie wybrałeś mnie , żegnaj więc nie , nie , nie chcę żyć jak cień , chcę pożegnać się . ' / meineammenmarchen .
|
|
 |
i jak w poniedziałek zobaczę Cię w szkole , podbiegnę do Ciebie przytule się i powiem , że tęskniłam . / meineammenmarchen .
|
|
 |
siedzę sama w pokoju i zastanawiam się jakby to było gdybyś był tu ze mną , przytulił , pocałował , łaskotał , wygłupiał i powiedział , że kochasz . / meineammenmarchen .
|
|
 |
Wyszła ze szkoły wiążąc jeszcze szalik. Kiedy dochodziła do furtki, zauważyła, że stoi z kumplami. Trzymał w dłoni śnieżkę i momentalnie uśmiechnął się na jej widok. "Nie waż się!" Krzyknęła w jego stronę. "Bo co?" Zapytał z szelmowskim uśmiechem. Złapał ją i przyciągnął do siebie tak blisko, że wymieniali oddechy. "Proszę?" Zrobiła smutną minę. Już myślała, że ją pocałuje, gdy nagle znalazła się na ziemi, ze śniegiem na twarzy. Było cholernie zimno! Usiadł na niej okrakiem i śmiał się w najlepsze. "Złaź ze mnie!" Warknęła. "Oj, nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi." Wciąż się śmiał. "A jak zachoruję?" Zapytała smutno. Spoważniał i powiedział cichutko: "To będę Twoim osobistym lekarzem." Nachylił się do pocałunku. Jakie było jego zdziwienie, gdy na ustach poczuł zimy śnieg. Zwaliła go z siebie i pognała pędem do samochodu. Spojrzał na nią wnerwiony i pogroził palcem. Wysłała mu buziaka. We wstecznym lusterku widziała, jak się śmiał . / vernarrtheit .
|
|
 |
jeśli policzę do pięciu , masz zniknąc z mojego życia , rozumiesz ? / meineammenmarchen .
|
|
 |
nigdy nie chciałam zobaczyc Cię smutnego , myślałam , że tego samego chcesz dla mnie , myliłam się . / meineammenmarchen .
|
|
 |
zmień na lepszy model , poradziła Kasia Klich .
|
|
 |
wiem moja wina , a przecież wcześniej dobrze nam się żyło . / poti .
|
|
 |
Ktoś złapał mnie mocno za ramię. Odwróciłam się szybko i spojrzałam na niego pytającymi oczyma. "Porozmawiamy?" Zapytał zdyszany. Obruszyłam się tylko i dalej szłam w swoją stronę. "Błagam. No cholera, proszę Cię!" Zatrzymałam się. Stanął bardzo blisko mnie, tak, że czułam jego szybki i gorący oddech na szyi. "Czego chcesz?" zapytałam chłodno. "Spójrz na mnie." Nie wytrzymałam. "Biegniesz za mną pół drogi, żebym na Ciebie spojrzała?!" Krzyknęłam tak głośno, że przechodnie patrzyli na nas z dezaprobatą. "Tak." Zaśmiałam się sarkastycznie. "Tylko tracę czas." Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam dalej. "Chciałem, żebyś to zrobiła, bo w Twoich oczach widać miłość do mnie." Odwróciłam się znowu. "Miłość? Widzisz miłość?" Z każdym słowem zbliżałam się do niego coraz bardziej. "To dziwne, bo ja, zawsze, gdy patrzę w lustro, w swoich oczach widzę nienawiść. I choć Cię, kurwa, kocham, to nienawidzę bardziej!" Syknęłam. W jego zaszklonych oczach odbijała się moja twarz. / przeczytane .
|
|
 |
mam tysiące własnych spraw , ale w oczach strach . / ewa farna ! ;)
|
|
|
|