 |
MOJA WIZJA KALIFORNIA, SLONCE, PALMY
MOJA WIZJA KALIFORNIA, COS ZAPALMY !
|
|
 |
lubię pić sam, gdy nikogo nie ma przy nas,
kiedy będę chciał wyskoczyć nawet Ty mnie nie zatrzymasz,
alkohol w żyłach, we krwi amfetamina,
chyba jestem zbyt słaby by na trzeźwo się zabijać,
tak tworzy się legenda, tabletki nie chcą działać,
sumienie nie chce przestać gryźć,
w sumie nie chce przestać żyć,
choć w sumie nie chcę biec tak o donikąd.
|
|
 |
Facet, pieniądz, poczucie bezpieczeństwa,
Które z tych pojęć pani ćpa?
Nie tylko alkopoligamia uzależnia
Odstaw swój nałóg na dzien lub dwa.
|
|
 |
Między tym co w Tobie i we mnie, są błędy,
których analizy nigdy nie będziemy pewni.
I życiowe dewizy, schizy, senstymenty,
sprawiają że momenty odrzucają swe błędy.
Nie powiem Ci którędy weź jeb te rozkminy
postaw flaszkę, zabijemy to i zapomnimy.
Zrozumiesz swe winy, gdy pękną uczuć więzi
jeśli chciałeś je więzić przez mięśnie i pięści.
I też czasem tęsknisz i patrzysz w gwiazdy.
Wasz wzrok krzyżuje się gdzieś wśród galaktyk.
|
|
 |
Byłem błaznującym szczylem, nie siedziałem w bibliotece
Moja mama żartowała, że mam odporność na wiedzę
Raczej nie świecę przykładem chociaż czasami się staram
To tak wiele razy w życiu zachowałem się jak palant
|
|
 |
|
Pomyśl, powinieneś tu być, spodobałam Ci się taka naćpana z depresją i cholera naprawdę mnie polubiłeś, taką zgorzkniałą, ciągle narzekającą, umierającą co chwilę, naprawdę, kurwa naprawdę mnie lubisz, więc wróć, olej ją, dla mnie, dla nas, kurwa, oszaleje tu bez Ciebie, nie chcę czekać 3 miesięcy, chcę Cię teraz, znajdujesz we mnie uczucia o których nic nie wiedziałam, wracaj, mogę Cię pokochać, proszę.
|
|
 |
Wakacje i tamto wyjście na piwo - nie wiem, nie mam pojęcia czemu. Zapewne stanowiłam jedną z ostatnich alternatyw i ogółem to często zdarzało Mu się uśmiechać, kiedy ze mną pisał, więc czemu nie, czemu nie jeden wieczór. Jeden wieczór przez który nie odpisywał swojej kobiecie, a ja zapominałam o tym co akurat wykładało moje serce, ignorując również własną skrzynkę odbiorczą. Niskoprocentowy trunek, rap w głośnikach i rozmowy. Z początku naprawdę przystępne, niezobowiązujące, lecz z każdymi kolejnymi złączonymi spojrzeniami tony uległy zmianie, treść nabrała innego biegu. I zaczęliśmy wspominać, i znów zabrał mi serce... nie, teraz to ja znów zrzucam na Niego winę. Ja dobrowolnie je oddałam, wydając ciche odgłosy bransoletką.
|
|
 |
To jest tak chore, czysto zwierzęce i przewodzone instynktem, kiedy wbijasz Mu w plecy paznokcie i przesuwasz je na odległość kilkunastu centymetrów, gdy On zostawia liczne ślady na Twojej szyi i obojczykach. Czasem jest wręcz nieludzko. I boli, lecz liczy się tylko to, że teraz ma Twoje naznaczenie na sobie, Ty też, i jesteś nie niczyja już...
|
|
 |
Jeśli masz być tak trochę, niby obok, ale daleko, za daleko, bo nie będę czuć gorąca Twojej dłoni na swoim policzku, te kilkadziesiąt centymetrów dalej, to nie, nie chcę Cię obok zawsze i na zawsze. Chcę czuć Cię najbliżej, rozumiesz? I nie chcę dystansu. Nigdy. I pragnę chociażby chorych relacji między nami, kiedy na co dzień będziemy sobie obcy, mijając się na ulicy bez żadnych słów, a co kilka nocy spotkamy się u mnie czy u Ciebie, z winem, nie myśląc i nie znając żadnych pieprzonych granic.
|
|
 |
Właśnie w tej sekundzie ktoś umarł.
W tej sekundzie ktoś się narodził. W tej sekundzie ktoś walczy o coś, co ma każdy z nas, coś co jest tak naprawdę najważniejsze - życie. Przyznaj się, czekasz na coś, co tak naprawdę nigdy się nie wydarzy. Przyznaj się, że nie umiesz docenić tego, na co właśnie patrzysz. Nie umiesz zadbać o siebie, a tym bardziej o drugiego człowieka. Pogłębiająca się rana na Twoim sercu mogłaby być zaszyta, gdybyś tylko chciał. Uważnie spójrz na swoje odbicie w lustrze i zadaj sobie pytanie - czy jesteś szczęśliwy? Zwolnij, zastanów się i żyj chwilą. Ciesz się każdą sekundą, jakby to była ostatnia.
|
|
 |
ludzie, są jak herbata. do swojej ulubionej przywiązujesz się nad zwyczaj bardzo. do jej smaku, zapachu. ona parzy Cię w usta, ludzie parzą w serce. ale za herbatą, kiedy wycofają ją z produkcji nie będziesz rozpaczać na taką skalę jak za ludźmi, którzy mają to do siebie, że odchodzą. że zwyczajnie stygną.
|
|
 |
Zawsze spoko - pędzić do wyjścia dla zawodników po meczu, mieć nagłe zagrodzoną drogę przez jakiegoś faceta, zamierzać przeprosić, przejść obok i kontynuować trasę, lecz podnieść jeszcze wzrok w górę i spostrzec, iż owym facetem jest Kosok.
|
|
|
|