 |
karmiłam serce jego obojętnością, które nie chciało innego smaku, chciało jego.
|
|
 |
przywiązałam balonik z helem do twojej ręki, ale ty nie odfrunąłeś. zapomniałam, że twoje kłamstwa są zbyt ciężkie.
|
|
 |
obejmuję rękoma cały wszechświat, ściskam gwiazdy w garści, a ty wciąż nie wierzysz, że kocham cię do szaleństwa?
|
|
 |
twoja miłość sprawia, że mogłabym przenosić góry, ale po co? tobie wystarcza uśmiech na mojej twarzy.
|
|
 |
panowie paniom, panie panom, kochają, ranią, wyznają, kłamią.
|
|
 |
zasypia sama z własnymi myślami, płacz goi rany, ból przez ludzi, których kochamy.
|
|
 |
jestem dumna ze swojej postawy, cholernie dumna z tego, że za ciebie potrafię zabić.
|
|
 |
za dużo kłótni, drzwi nie wytrzymują tego trzaskania, a ja nie wytrzymuję, gdy ciągle wychodzisz.
|
|
 |
dopiero, kiedy zostawił mnie samą, przekonałam się, jak naprawdę wygląda nic.
|
|
 |
lubię dzieci, ale wiesz co? już czas dorosnąć.
|
|
 |
potrafię, bo umiem, bo się nauczyłam, bo wiedzę zdobyłam, umysłem odbiłam. a ty stoisz, patrzysz i żałujesz, bo już naście lat temu w tyłek pakowałaś chuje.
|
|
 |
czasami spotykasz na swojej drodze osobę, której nie należy wkurwiać. to ja.
|
|
|
|