 |
Żal, który siedział we mnie przez tyle lat, w końcu się ulał, być może będę tego żałowała, ale już po fakcie. Łzy, które mi towarzyszyły w końcu ustały. Strach przed szczerości mnie w końcu opuścił. Tyle lat tęskniłam, dzisiaj po prostu mam to w dupie, w mojej wielkiej, tłustej dupie. Po raz kolejny- niech się dzieje wola nieba.../Ass
|
|
 |
I kiedy ja się uśmiecham i przytulam do najlepszych ramion na świecie, Ty walczysz o każdy oddech. Przeryczana noc i masa wspomnień. Chciałabym się pożegnać, ale nie jestem na to gotowa, serce mi chyba pęknie na milion kawałków. Mam ochotę na Ciebie zakrzyczeć i jednocześnie przytulić. Modlę się za Ciebie i mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy, tylko Ty musisz oszukac śmierć. Już nigdy nic nie będzie takie samo. Błagam, walcz, bo i ja się z żalu rozpadam / ASs
|
|
 |
Dawno tu nie pisałam, może to o i lepiej, nie wiem.
Telefon, który zmienił wszystko. Łzy spływają w dół twarzy, a słowa skierowane do Boga cisną się na usta. Nie zasluzyles na to, nie po tym jak milion razy uratowałes mi życie. Zyj, błagam. Miałeś być wujkiem moim dzieci. Czad spakować walizki i jechac do Pl, żeby się pożegnać. Mam nadzieję, że dozyjes. Nie chce mieć kolejnego anioła w niebie, chce Ciebie żywego. Walcz, proszę. Boże, miej Go w swojej opiece... / ASs
|
|
 |
Chyba mnie to wszystko zaczyna pomału przerastać. Potrzebujemy pauzy, potrzebujemy kilku dni tylko dla siebie. Za dużo się dzieje, stanowczo za dużo. Kocham Cię najmocniej na świecie
|
|
 |
I nadchodzi taki dzień, że siadasz w salonie, w tle słychać pralkę, zmywarkę i pogruchiwanie świnek w korytarzu. Siadasz i analizujesz swoje życie. Łzy, które tak skrycie chowały się w kącikach oczu w końcu się uwalniają. Jesteś szczęśliwa, cholernie szczęśliwa, ale wiesz, że czeka Cię cholernie trudny okres walki. Słowa lekarza zwaliły Cię z nóg, jechałaś całą drogę do domu tłocząc się w autobusie, wycierając dyskretnie łzy, w domu schowałaś się pod kołdrą dając upust emocjom, ale dzisiaj wstałaś, wstałaś gotowa do walki. Nie poddam się, za dużo przeszłam, żeby dać się pokonać./ASs
|
|
 |
To nieprawdopodobne jak bardzo może się zmienić życie człowieka w ciągu zaledwie kilku miesięcy. Byłam zamknięta w klatce, zakazy, nakazy itd. A kiedy się zbuntowałam i uciekłam wyszłam na tym wiadomo jak ;) Wyprowadzając się tutaj od rodziców, miałam przed oczami imprezy, picie itd. Ale jednak nie. Pokochałam tą rutynę, która mnie otacza. Wstanie rano, jechanie do sklepu po bułki, sprzątanie, gotowanie, wieczorny kubek herbaty, tosty i film z Nim. Pokochałam to jak nie wiem co. Wyjdę czasem do E, pojadę na zakupy, czy umówię się z A na paznokcie, ale czym prędzej wracam do domu, do moich ukochanych ramion. Kocham Go, jestem tego w 100% pewna. W końcu jestem szczęśliwa ;)/ASs
|
|
 |
W każdym, nawet najbardziej smutnym życiu przychodzi szansa aby coś zmienić. Aby wciągnąć na tyłek miniówę, pomalować usta czerwoną szminką i pójść do przodu. Zawalczyć wyłącznie o siebie. Podnieść własną samoocenę do tego stopnia, że gdy będziesz tańczyła na barze w największej spelunie, w najdroższych butach i popijając przy tym szampana i ktoś Ci powie "zgłupiałaś" To musisz wiedzieć, że może teraz zachowujesz się głupio, ale on Cię nie zna na tyle żeby móc ocenić i nie ma pojęcia ile razy serce pękało Ci z bólu gdy byłaś rozsądna...
|
|
 |
"Zostawiłem ją - bo przecież to nie działało, myślałem, że możemy być przyjaciółmi. Odmówiła. Wydawało mi się, że to ona chciała mnie zostawić już dawno. Kiedy postawiłem wszystko na jedną kartę powiedziałem stop. Ona zaczęła walczyć. Walczyła jeszcze chwilę - tłumaczyła, prosiła o wybaczenie. W końcu to olałem. Przestałem odbierać telefony, odpisywać, żyłem dalej. Któregoś dnia pojechałem zabrać od niej moje rzeczy. Rozładował mi się telefon nie uprzedziłem, że przyjadę. Zadzwoniłem do drzwi. Otworzyła mi. Zapłakana, w mojej bluzie, wychudła jakoś i oczy miała podkrążone dopiero teraz zobaczyłem jak bardzo ją skrzywdziłem..."
|
|
 |
Minął rok - rok od wypadku, w którym straciłam tak wiele, rok żałoby po W., rok ucieczki od żalu, rozpaczy, pretensji, poczucia winy. W 2017 wchodzę z czystym sercem. Otwarta na nowe, chcę aby był to mój rok - aby nic innego nie miało znaczenia. To rok aby stanąć na własnych nogach, stworzyć własne rodzinne ciepło, rok by się zakochać, rok na coś, rok na mnie...!
|
|
 |
PO roku, koszmar w snach znowu powrócił, a ja obdziłam się z Jego twarzą przed oczami....
|
|
 |
Dzień 348. Odpuszczasz ? Odpuszczam. Pozwalam sobie przestać. Wyłączam telefony - swój i służbowy, zamykam laptop i drzwi od pokoju. Gaszę światło, szczelnie zasuwam zasłony. Kładę się o normalnej porze na swoim łóżku, wgryzam zęby w poduszkę i ryczę... A raczej ryczałabym - gdybym jeszcze pamiętała jak. Pamiętam czasy gdy przybiegali wszyscy bo jestem niezniszczalna, nie do zdarcia, Przepraszam, ale dzisiaj już nikomu nie pomogę, Dzisiaj sama uderzyłam głową w metalową barierkę - diagnoza lekkie wstrząśnienie mózgu L$ i co dalej... a no nic do pracy jutro. Bo nie ma nikogo kto zrobiłby mi jutro herbaty, poszedł do apteki. Zawsze to ja byłam tą zaradną, biegającą po pomoc, z pomocą, waleczną, walczącą do końca, przegrałam nie raz, ale nigdy się nie poddałam. W moim słowniku "pauza, pas, stop" nie istniały do dzisiaj, Dzisiaj chcę aby to ktoś walczył o mnie. Powiedział: Nie, kurwa, nie pozwalam, kocham, zależy mi, nie odpuszczę...
|
|
 |
Dzień 346. Prowokowałam Go cały tydzień. Podlewałam benzyną, najmniejszy zgrzyt między nami. A teraz siedzę w pustym pokoju i nawet nie jest mi specjalnie źle. Tyle tylko, że Święta idą. Nadal nie wiem czego chcę i gdzie tego szukać. Jest nam razem okey. I lubię Go. Nawet zaczęło mi trochę zależeć. Jednak równie dużo mi się nie zgadza...
|
|
|
|