 |
dałeś wiare mi by iść, nadzieje by żyć, kilka wspaniałych dni i niezastąpionych chwil
|
|
 |
nie jestem ideałem, ale Ty mnie doceniłeś, pochłonęła mnie miłość którą we mnie obudziłeś
|
|
 |
miłość też bezgraniczna, ona kochała za bardzo, on często ją poniżał, planowała przyszłość z nim on nawet o tym nie myślał, dla niego zrobiłaby wszystko i to nie tylko w myślach
|
|
 |
nie raz zawiódł mnie ktoś, kogo nazwałem przyjacielem
|
|
 |
wolałam się przez niego schlać, pójść spać i mieć wszystko w dupie, jak go nie było, było wszystko super
|
|
 |
te pierdolone ploty nic nie zmienią w moim życiu, ile byście nie gadali to kompletnie to olewam, ile razy już słyszałam opinie na mój temat:)
|
|
 |
swoich ludzi mam ze sobą, nasza zajebista klika, tutaj każdy za każdego nawet jak jest jakiś przypał/ cysiu;D
|
|
 |
znów milczysz? już przestań, nie można tak codziennie...
|
|
 |
oddałbym wszystko aby znów kochała drania, ja i Ty nasze spacery za rękę, pamiętasz te chwile? ja chyba za chwilę wymięknę..
|
|
 |
jointy, jointy, jeszcze więcej jointów, skłóci na codzień od piątku do piątku;))
|
|
 |
Nie chcę wierzyć w słońce tuż po burzy, bo nadzwyczajnie go nie potrzebuję, nie potrzebuję ciepła jego promieni, ani tego, że znów będzie na parę chwil, by o zachodzie niepostrzeżenie zniknąć. Nie potrzebuję nadziei na lepsze jutro, definicji szczęścia czy sprostowań uczuć, nie potrzebuję niczego, bo dziś, nie mam już nic. / Endoftime.
|
|
 |
Bywało, że serce było jedynie marginesem, tym nic nie znaczącym, potrzebnym by zapisać zaledwie parę wątków, których równie dobrze mogłoby zupełnie tam nie być. Uczucia? Sterta kurzu, syf gromadzący się gdzieś pomiędzy, nigdy nie uważałam, że potrafię im podołać, nigdy też nie dzieliłam się nimi, bo nadzwyczajnie nie było po co. A szczęście? To parę reguł, sprostowań w życiu, bez terminowej definicji, bez zaprzeczeń i skrupułów, dziś go nie ma, bo szczęściem był On. / Endoftime.
|
|
|
|