 |
|
dumnie do góry głowa, wzrok spuszczony skromnie, patrzę w Twoje oczy, są zmęczone jak moje. || Młody M.
|
|
 |
|
podobno nic nie dzieję się bez przyczyny.
|
|
 |
|
ludzie uwielbiają patrzeć jak się staczasz. po prostu. od zawsze.
|
|
 |
Popłynęły pierwsze kropelki, tak małe i krystaliczne, że prawie niezauważalne. Nic nieznaczące wodne smugi na policzkach, uwalniają taką ogromną ilość emocji. /improwizacyjna
|
|
 |
Przychodzą takie smutne wieczory, które ranią wspomnieniami, a także prostymi, bieżącymi rzeczami. Bo przykre jest to, że herbata jest za słodka ale również to, że jest mi pusto. Wracają te smuteczki sprzed wczoraj i te sprzed roku. Wszystkie, każda myśl w jakiś sposób rani, znów. /improwizacyjna
|
|
 |
|
Chuj w dupę całym okolicznościom.
|
|
 |
Mówisz bym okazywała uczucia i nie miała na wszystko wyjebane, ale sama pokazujesz, że bycie zwykłą suką, która nie zna smaku łez jest dużo lepsze przy Tobie. /improwizacyjna/m.
|
|
 |
Takie milusio zajebiste uczucie gdy ktoś się bawi Twoim kosztem nie? Dziękuję za udowodnienie mi teog, naprawdę, było warte.:) /improwizacyjna
|
|
 |
Nie zatracę się, nie zatracę.
Chcę wszystko rzucić nagle.
Mam czasem taką fazę.
Że żyć dalej nie potrafię.
Coś ciągnie mnie do okna.
Samobójcze myśli wciąż mam.
Samobójcze wizje, to jak złe decyzje,
wciąż od nowa.
Nie wiem, już chyba skonam.
Nie wiem, kurwa mam doła.
Chcę się rzucić gdzieś pod koła.
I wiem, że temu podołam.
Mam czasem taką fazę.
Chcę wszystko rzucić nagle.
Nie zatracę się, nie zatracę.
Coś ciągnie mnie do okna. /Kajman, trafia idealnie.;3
|
|
 |
Kolana dociśnięte do klatki piersiowej, małe kropelki kapią to na łydki, to na blond loki. Podświadomość wraca, znów uderza we mnie moja ukochana małpa. znów tak cholernie mocno sie z nią zgadzam. Przecież ma rację. /improwizacyjna
|
|
 |
Mówią, że zakończone przyjaźnie nigdy nie były przyjaźniami, ja jednak cholera wiem, że oni byli dla mnie wtedy więcej niż ważni. To tylko drogi, które trzeba było wybrać, nas poróżniły.
/?
|
|
 |
Jest na świecie taki rodzaj smutku, którego nie można wyrazić łzami. Nie można go nikomu wytłumaczyć. Nie mogąc przybrać żadnego kształtu, osiada ciasno na dnie serca jak śnieg podczas bezwietrznej nocy.
|
|
|
|