 |
wieczorne spacery donikąd w ukradzionej od Ciebie bluzie,
bitwa na poduszki, kiedy nie chce się spać,
uciszające nas uwagi z tylnich rzędów w kinie,
ogrom momentów powodujących śmiech aż do łez,
lenistwo przed telewizorem z paczką chipsów w łapie,
wspólne balangi kończące się chwiejnym powrotem do domu,
spontaniczne pomysły, nieobliczalne sytuacje,
niebanalna miłość.
moja oferta jest nie do przebicia.
chętny?
|
|
 |
kiedyś Cię schowam i
będziesz tylko dla mnie.
|
|
 |
Kiedy widzimy ciągle tych samych ludzi
stają się oni w końcu częścią naszego życia..
A skoro są już częścią naszego życia, to chcą je zmieniać.
Jeśli nie stajemy się tacy, jak tego oczekiwali,
są niezadowoleni. Ponieważ ludziom wydaje się,
że wiedzą najlepiej jak powinno wyglądać nasze życie..
|
|
 |
Pozornie nic się nie dzieje,
lecz we mnie dokonują się zmiany,
które nie są zauważalne na co dzień,
lecz dopiero w konkretnych sytuacjach
zaskakują moich znajomych.
|
|
 |
nigdy nie jestem zazdrosna, kiedy widzę mojego eks z kimś innym, ponieważ moi rodzice zawsze uczyli mnie, aby oddawać używane zabawki tym, którym się w życiu mniej poszczęściło xD
|
|
 |
dzisiaj, nie liczy się już nic, tylko wystające żebra, niebieskie oczy i głos który uspokaja w najtrudniejszych sytuacjach. kocham spać na serduszku, które śpiewa mi kołysankę, marzyć w ramionach, które nieustannie się kołyszą gdy płaczę.jest mi dobrze, cholernie dobrze. właściwie nigdy nie czułam się tak fantastycznie. zakochałam się w prawdziwym, najukochańszym mężczyźnie, jakiego dane mi było poznać.
|
|
 |
nigdy nie znajdę miłości słoszej niż Twoja
|
|
 |
razem z tobą cieszyć się życiem, przytulać do siebie, obdarzać uczuciem, być dla ciebie wszystkim.
|
|
 |
najbardziej brakowało normalności uśmiechu. zwyczajnego uniesienia kącików ust ku górze, ot tak - nie, bo inni to robią, bo widocznie tak w tym momencie trzeba. szczęścia, którym roziskrzą się tęczówki, dwie żaróweczki zamigoczą w źrenicach, a serce, aż zrobi fikołka obijając się o żebro. bezwarunkowo, bez blokady utworzonej przez Jego odejście.
|
|
 |
przychodzi moment, kiedy stajesz, zaciągasz ręczny w swoim życiu, bierzesz głęboki oddech i uważnie czytasz drogowskazy - kolejne kierunki, znaki, drogi, którymi możesz podążyć. a w głębi coś pęka, bo jedyne, co wydaje się na tą chwilę właściwe to cofnięcie się, ruszenie wstecz - do tych uśmiechów, do każdej z tych rozmów, do obietnic, które nie zostały dopełnione, do słów, do Jego głosu, dotyku, ciepła Jego oddechu. stoisz ze wspomnieniem zapewnień, że zasługujesz na kogoś lepszego, podczas kiedy serce wali jak oszalałe o żebra wygłaszając swoje racje z przypomnieniem, że On był wszystkim.
|
|
 |
lubiłam Go całować. lubiłam naciągać przez głowę Jego bluzę równocześnie wdychając silną woń perfum. lubiłam patrzeć, jak się śmieje i odpowiadać tym samym. lubiłam Jego dotyk powodujący dreszcze na karku, i skurcze w żołądku. lubiłam sposób w jaki wymawiał moje imię, z naciskiem na pierwszą literę. miał iskrzący szmaragd w tęczówkach, idealny tors i dłonie - wszystko, z wyjątkiem mojego serca i swojego, które kiedyś podstępem Mu zabrałam, a odchodząc zostawiłam Mu pod drzwiami. złamane.
|
|
 |
strząchnął moją dłoń ze swojej. - skończ truć, że będzie dobrze, co? - syknął patrząc na mnie roziskrzonym spojrzeniem. - nie kłam. ułoży się, kochanie, wszystko wróci do normy, damy radę. już nie chcę tego słuchać. powiedz mi prawdę. chcę prawdy, rozumiesz?! - potrząsnął mnie za ramiona, a łzy popłynęły Mu po policzkach. - nie wiesz co powiedzieć, bo zawsze mówiłaś to samo. że będzie dobrze. ale odchodziłaś. po godzinie, czy dwóch, kiedy przyjąłem do wiadomości, że a nuż faktycznie, masz rację. teraz też odejdziesz, nie? - urwał wbijając palce mocniej w moją skórę i czekając na odpowiedź. skinęłam tylko głową na co lekko przytaknął. - wybacz mi. - jęknęłam wyszarpując się z uścisku i odwracając się, ruszyłam przed siebie. wlokąc nogę za nogą poczułam wibracje w kieszeni - 'daj mi się poddać, nie umiem żyć bez serca'.
|
|
|
|