 |
Trzymaj się mocno, bo możesz nie ogarnąć.
|
|
 |
gniję.
podobno jestem wyjątkowa i piękna - jaki to ma sens, skoro i tak czuję się jak kupa gówna. człowiek, którego wyczekiwane cele pryskają jak mydlane bańki staje się nikim.
walczyłam więcej niż stu przeciętnych ludzi, teraz brakuje mi sił. i nigdy się z tego nie wyrwę, bo za każdym razem coś sprawi, że nie uda się osiągnąć celu. czas się pogodzić z tym, że marzenia nie spełniają się same z siebie.
i już nawet nie chcę stąd wyjechać, nie chcę chłonąć tego świata, na którym prawie najbardziej ze wszystkiego mi zależało.
gniję i przyzwyczajam się do tego.
— Designnerd.
|
|
 |
Chciałabym być powodem zmiany Twojego statusu z '' wolny '' na '' w związku ''
|
|
 |
- Chciałem powiedzieć Ci,że Cię kocham.- widocznie nie poznałeś jeszcze mojej przyjaciółki - jakiej przyjaciółki ? - jest ode mnie ładniejsza i mądrzejsza,stoi za Tobą. - ale tu nikogo niema - widzisz, gdybyś mnie kochał to wogóle byś się nie odwrócił..
|
|
 |
Czasami nawet ja nie potrafię określić, czy jestem sarkastyczna, czy zwyczajnie jestem suką.”
|
|
 |
Jest popołudnie, a ja już ledwo trzymam się na nogach, w zasadzie to upiłam się już rano tylko po to, by przekonać samą siebie, że to nic, że zobaczę się z miłością mojego życia dopiero za pół roku; że to nic, że to nie boli i że dam radę.
|
|
 |
plotki, to cena jaką sie płaci za sukces.
|
|
 |
nie brakuje Ci rozmów ze mną? nie brakuje Ci wkurzania mnie? nie brakuje Ci mojego uśmiechu? nie brakuje Ci mówienia mi każdej głupoty, która wydarzyła się w Twoim życiu? nie brakuje Ci moich smsów na dobranoc? nie brakuje Ci mnie?
|
|
 |
Był jeden wyjątkowy, mroźny, październikowy poranek - zapomniałem także o nim. Zapomniałem o nocach, jakie spędziliśmy i byłem w tym zapominaniu bardzo uważny. Pamiętałem o ważnych drobiazgach: gdy przyjechałaś w jeden wyjątkowo zjadliwy mrozem wieczór w czerwonym berecie, gdy czekałem na ciebie, snop cieni przyprószony wielkimi płatkami śniegu. Gdy w ostatni dobry dzień musiałaś jechać a jechać nie chciałaś i całowałaś mnie trochę na pożegnanie, trochę by się nie żegnać, trochę by zapamiętać więcej niż zapamiętać się da - a przecież jechałaś i była to droga do zapomnienia. Płakałaś później dwa dni, to zapominam bardzo dobrze, by mnie z siebie wymazać, i trzeciego dnia mnie już prawie nie było. Ja, okoliczność przygodna, pięćdziesiąt pięć kilogramów nierówno rozdzielone na metr siedemdziesiąt trzy mięsa, kości i wszystkiego, z czego mnie ten świat złożył, ja, czyli to co zostało - i to, c z e g o n i e b y ł o . — Ochocki, Vithren, "Chodź, musimy opić nowe litery"
|
|
 |
Mężczyźni chyba mają to do siebie, że rzadko kiedy coś mówią. Dziś jest taki wieczór, po whisky, bez czegośtam, kogośtam, z Dawnem w kieszeniach i w pysku, i w żyłach, i w myślach, i w ustach, rozumiesz, całej tej maszynerii we mnie, ze mnie. Szlag by to wszystko mógł, wiesz? Szlag i katastrofy. Ale przecież tak właśnie się stało, hm?
— Ochocki, Vithren, "Chodź, musimy opić nowe litery"
|
|
|
|