 |
tak naprawdę, nigdy nie oczekiwałam, że pewnego dnia znów tu wrócisz, że w dłoniach niosąc swoje serce, oddasz mi je na własność. nie jego części, nie fragment, a całe, wraz ze wszystkim co w nim zawarte, wraz z miłością, wraz z nienawiścią, z każdym z uczuć i każdym odłamkiem bólu, wraz z emocjami i rysami na powierzchni, że to mi oddasz mięsień życia, by bez pośpiechu odejść, bez kolców pod klatką, bez słabnących uderzeń i odbicia echa, odejść nie czując już bólu, zerkając jedynie gdzieś z góry, spomiędzy chmur, jak pomimo wszystko, ten organ nadal bije, jak nadal obrazuje kolejne już życie. / endoftime.
|
|
 |
Platoniczna miłość? w sumie się nie dotykamy. Choć wszystko jest zimne, my mamy ogień, trwamy.
|
|
 |
Powątpiewam w Ciebie często, jednak mimo wszystko kocham Cię za przeszłość
|
|
 |
Złap oddech, daj spokój, wiesz, każdego ten świat rani. I nic tu nie da to codzienne zmawianie litanii. Składanie dłoni kiedy boli..
|
|
 |
To miłość przed którą wielu ostrzegało jeśli stracisz dla niej głowę, to położysz ją za nią
|
|
 |
Wyjebane mam, a pała będzie zawsze pałą, wara. Od mojej rodziny, od przyjaciół trzym się z dala.
|
|
 |
Myślałam, że mam przyjaciela, kochanka, partnera, człowieka...
|
|
 |
Masz whisky? Wypijmy za zdrowie braci. Za przyjaźń, której nie trzeba tłumaczyć.
|
|
 |
I tak z dewizą, nigdy dość na ustach, gonimy za nadzieją, w której skryła się pustka. Codzienna musztra jeszcze dobija, sprawiając, że gubimy i miłość i przyjaźń.
|
|
 |
Dwa promile we krwi, nie powstrzyma go nic. Nie potrafisz jasno myśleć lecz potrafisz mocno bić. Otwierasz dłoń i wbijasz, uderzasz jak pijak. Zabijasz siebie, ją i przyjaźń. I miłość, co była.
|
|
 |
w sercu, na marginesie, dwa słowa dziewięć liter, a w nich ranga istnienia, podsumowanie tego co czuję, tego czego pragnę, i co chcę udowadniać Ci do końca życia. w tle nikną słowa, ten abstrakt emocji, streszcza się pozycja a wraz z nią znaczenie, teraz? istotne jest to co mam, a wiedź, że doprawdy mam wiele, bo mając Ciebie, tak naprawdę czuję, że mam wszystko to, czego dla serca, potrzebowałam od zawsze. / endoftime.
|
|
 |
to taki bezsens, kiedy bez istnienia wierzę w szczęście, kiedy wierzę w słońce chwilę po deszczu, i w lepszy dzień tuż przed zamknięciem powiek, kiedy wierzę w ludzi, w tych, którzy bez względu na uczucie i to co, jeszcze wczoraj liczyło się ponad wszystko inne, sami sekundę temu zwątpili we mnie. / endoftime.
|
|
|
|