 |
upokarzałeś mnie. biłeś, wyzywałeś, szarpałeś, plułeś mi w twarz, a ja nadal miałam ochotę być przy Tobie. oddałam swoją godność dla chwil, w których trzymałeś moją dłoń, ocierałeś moje łzy i całowałeś mnie z nieukrywaną delikatnością. może kochałam człowieka jakim byłeś na początku, może byłam uzależniona od Ciebie, bo nieistotne co się działo pragnęłam to naprawiać. mimo tego jakim potrafiłeś być skurwielem, potrafiłeś zmienić się w czułego i dobrego chłopaka. byłeś zagubiony. nauczyłeś mnie uczuć. pokazałeś, że każdy gest może być wyjątkowy. tylko gdzie teraz jesteś?
|
|
 |
jestem prawie dorosła. wyrosłam z alkoholu, narkotyków, weekendów wyrwanych z życiorysu, dyskotek, wagarów, wykorzystywania facetów do moich niecnych planów. zapomniałam o przeżywaniu każdej straty. zapomniałam o prawdziwej miłości. uciekam od ludzi, kiedy czuję, że mogą mnie zostawić, olewam ich sama. jedyną rzeczą, której pragnę jest święty spokój, Twoja zmiana i ucieka z małomiasteczkowego świata.
|
|
 |
gdybyś tu był, miałabym o połowę mniej fajek w paczce. pewnie leżałabym na Twojej klatce piersiowej, przytulona przez zdecydowanie za chude ręce i uśmiechałabym się od ucha do ucha. nawijałabym o głupotach, a Ty słuchałbyś mnie dokładnie i wyrażał swój zdanie na wszelkie poruszane przeze mnie tematy. w sprawach uczuć milczałabym, a Ty mówiłbyś o miłości w najpiękniejszych słowach jakiekolwiek słyszałam, a ja czerwieniąc się, zamykałabym powieki i płacząc rozmazywałabym misternie przygotowywany makijaż. byłabym cholernie szczęśliwa, zupełnie jak w te dni, kiedy Twoja obecność była uroczą codziennością, a prawdziwą miłość wdychałam z powietrzem.
|
|
 |
niektórym wydaje się, że uśmiech na twarzy jest odwzorowaniem tego, co jest w środku. jednak człowiek jest omylny. ile to razy na twarzy mojej gościł uśmiech, a w środku była wielka rozpacz, która czasami doprowadzała mnie do tego, ze już chciałam się żegnać.
|
|
 |
-i co? rzucił Cię? -nie kurwa. popchnął.
|
|
 |
połowa dnia spędzona z przyjaciółką, ciągłe śmiechy i uśmiech na twarzy kiedy o nim wspominała, jeszcze kilka godzin temu tryskałam radością i z ręką na sercu byłam gotowa powiedzieć 'jestem szczęśliwa'. a teraz? eldo rozpierdala słuchawki , ja siedzę sprawdzając co chwilę telefon i zalewając się łzami doszłam do wniosku, że wcale nie jest dobrze, że pomału zaczyna się jebać to coś co jeszcze niedawno było piękne.
|
|
 |
wiem że tego sylwestra spędze w dobrym towarzystwie, wiem że znów bede na początku chodziła po blokach i kurwiła jak to mi jest zimno bo chata jeszcze zajęta, wiem że znów w trakcie ktoś sie złapie i będą krzywe akcje, wiem że znów siądę na środku pokoju z jakąś mordą butelką czystej, popitą, fajkami, rapem i gadką o chuj wie czym, wiem że ktoś sie zajebie jak gówno a my będziemy rozpierdalać basa na fulla. najbardziej jednak cieszy mnie fakt, że spędzę tego sylwka z ludźmi którym naprawde ufam, którzy jeszcze mnie nie zawiedli , którzy nie są sztuczni.
|
|
 |
doskonale wiedziałam jak to się skończy, świadoma byłam tego, że znowu będę cierpieć i zacznę z nałogami ale mimo to brnęłam w to, wjebałam się w to bagno zwane 'miłością' ponownie zaufałam tej samej osobie i ponownie zostałam zniszczona, zniszczona jak ten jebany titanic który poszedł na dno.
|
|
 |
Jesteś nikim! Spójrz na siebie. Jak Ty wyglądasz? Tak. Przyjrzyj się. Kompletne dno. Zero. Te podpuchnięte oczy, podrapane policzki, popękane usta, zobacz! Rzygać mi się chce jak na ciebie patrzę. Zdejmij tą bluzkę. Widzisz te wystające kości? Obrzydliwość. Zrób coś ze sobą. Dziewczyno weź się w garść. Przestań płakać. Rusz się i popraw swój wygląd. Odsłoń żaluzje i wpuść do tego pokoju trochę światła. Zmyj z policzków ten rozmazany tusz. Nałóż na usta pomadkę. Zacznij jeść. Przestań pić. Odrzuć te papierosy w kąt. Doprowadź się do porządku. Żal mi cię - krzyczała przez łzy patrząc w lustro.
|
|
 |
Ile jeszcze będzie chwil gdy śmierć zapuka do drzwi, Ile jeszcze będziesz śnił o tym czego mieć nie możesz, Ile jeszcze będziesz pił by się później czuć najgorzej, Ile jeszcze będziesz drwił z ułomności i słabości, Ile musi inny mieć byś mu tego pozazdrościł.
|
|
 |
chcę być szczęśliwa, ale nie wiem, czy potrafię.
|
|
 |
To Twoja wina, że wszystko tak pięknie się zjebało, ale wezmę ja na siebie, boże, przecież przyznałabym się do zamordowania sąsiada, bylebyś tylko ode mnie nie odchodził.
|
|
|
|