 |
|
Uciekasz, bierzesz rozbieg, skaczesz ze skały
Modlisz się w duchu by anioły Cię złapały
Znów zabijasz swego Boga, kryzys wiary
Są rzeczy nad którymi nie mamy władzy
|
|
 |
|
Fałszywe mordy, które były ze mną
Dziś ich uprzejmość jest dla mnie obelgą
|
|
 |
|
Nie oglądaj się, pierdol to, biegnij!
|
|
 |
|
'
Ciemna noc, na drodze gwiezdnej biżuterii księżyc
A może to ktoś z góry patrzy na nas z przerębli
Nic nie jest pewne, tym bardziej tutaj wierz mi
Gdzie jest dyrygent tej pieprzonej orkiestry
Mgła już opadła, wszyscy zawiedli
Rozczarowanie to chleb powszedni
Nie są możliwe już happy end'y '
|
|
 |
|
nie patrząc się za siebie dojedziesz dalej.
|
|
 |
|
zachowam resztki dumy- nie odezwę się więcej.
|
|
 |
|
Wejść pod kołdrę i zostać tam cały dzień. Sama ze sobą i z tym, co tak cholernie mnie w sobie wkurwia. Tak, taki mój plan na jutro. /pierdolisz.
|
|
 |
|
Wierz mi, że dużo bardziej wolę zbierać z podłogi rozrzucone ciuchy, pojedyncze koraliki, które potoczyły się po drewnianej posadzce z rozerwanej bransoletki, niż wspomnienia, wszystkie emocje i siebie w opłakanym stanie.
|
|
 |
|
Mimo, że mam ponad 170 cm, czuję się taka mała, wszystko mnie przerasta. Jest tego tak cholernie dużo, a ja nie mogę przejąć kontroli nawet nad samą sobą. Boli mnie każda kolejna minuta życia, z każdą sekundą tonę coraz bardziej w lawinie przytłaczających mnie rzeczy. Na myśl o kolejnym dniu robi mi się wręcz niedobrze. Rzygam tym wszystkim, ale nadal wychodzę z założenia, że przecież niedługo będzie dobrze. /pierdolisz.
|
|
|
|