 |
Sprawiasz, że na mojej twarzy pojawia się uśmiech. To takie banalne. Banalny uśmiech, banalne słowa, banalne gesty, które dają niebanalną radość.
|
|
 |
siedząc na huśtawce znów czułam się jak małe, pięcioletnie dziecko. Bez problemów, bez smutków, bez jakiegokolwiek powodu do załamania. Po prostu jak szczęśliwy, mały dzieciak, nieznający jeszcze życia.
|
|
 |
założyłam sobie gumkę, recepturkę na nadgarstek. za każdym razem, gdy o Tobie pomyślałam, strzelałam sobie nią z całej siły w dłoń. miałam nadzieję, że to poskutkuje. mój nadgarstek ocieka krwią, a Ty nadal jesteś głównym tematem moich przemyśleń.
|
|
 |
- człowiek zakochany uprawia miłość bez przerwy, nawet wtedy, gdy tego nie robi.
- co?
- kocham cię.
- ja też cie kocham.
- przepraszam. nie wiem, co mówię.
- ja też nie wiem.
|
|
 |
Kiedy ktoś ci mówi, że nie chce już od ciebie niczego, to znaczy, że wcześniej chciał wszystkiego
|
|
 |
Zanotowała w pamięci, żeby kupić wodoodporny tusz. Może po to właśnie wynaleziono wodoodporne tusze. Nie na basen. Na R O Z S T A N I A.
Wydłuża, pogrubia i maskuje to, że Twój świat kruszy się jak stare ciastko
|
|
 |
Nie jestem typowa, pisk opon nie robi na mnie wrażenia, w przeciwieństwie do cichego odgłosu buziaka w szyję. zamiast wypchanego po brzegi portfela wolę widzieć Twój szczery uśmiech, od ucha do ucha. niełatwo zdobyć moje uznanie, bijąc się z jakimś typem w klubie, bukiet krwistoczerwonych róż bardziej mnie przekonuje
|
|
 |
Ostatnio zapytałam, na co zwrócił uwagę, gdy mnie pierwszy raz zobaczył. Odpowiedział, ze na moje ''śliczne nogi''. Uśmiechnęlam się wtedy do siebie. Nie mógł ich widzieć. Byłam wtedy w długiej sukience, takiej do ziemi. Ale za to z ogromnym dekoltem...
|
|
 |
Potrzebuję tego bałaganu, który on robił w moim życiu...
|
|
 |
jestem jeszcze troche zakochana resztkami bezsensownej miłości i jewst mi tak cholernie smutno teraz, ze chce to komuś powiedzieć. to musi być ktoś zupełnie obcy, kto nie moze mnie zranić. (..) trafiło na Ciebie
|
|
 |
Jak się jest dzieckiem, to się myśli, że rodzice są absolutnie doskonali i ślepo się ich kocha. Potem człowiek zaczyna ich nienawidzić, bo nie są tak doskonali, jak sobie wyobrażał i rozczarowują nas. A jeszcze potem człowiek uczy się akceptować ich błędy, bo sam je robi. I może wówczas właśnie staje się dorosły.
|
|
 |
Możesz nie mrugać? Próbuje zapamiętać kolor twojej tęczówki na wieczność
|
|
|
|