 |
|
"z natury jestem ufna, z doświadczenia nie ufam nikomu."
|
|
 |
|
-wierzysz w szczęście? -hm? -czy wierzysz w to, że ktoś może mieć szczęście? -nie. ale wierzę, że nic nie dzieje się przypadkiem. wszystko ma jakąś przyczynę i ukryty sens istnienia.
|
|
 |
|
uwierzyłaś, we wszystko, co mówiłam. ale nie w prawdę.
|
|
 |
|
wybacz, ale mam dość całej tej przesłodzonej miłości i szczęścia, które mnie nie dotyczy. fuck off.
|
|
 |
|
"beze mnie jego świat kręciłby się dalej. świat pełen szczęścia, jakiego nigdy nie zaznałam."
|
|
 |
|
To jakaś chora gra. Śmieszy Cię to co ze mną robisz ? Zabawny dla Ciebie jest fakt, że pierw mnie w sobie rozkochałeś, następnie powiedziałeś, krótkie i oschłe : nic z tego, mała. I zniknąłeś, nie odpisując, nie dzwoniąc. Niedawno po jakimś czasie zadzwoniłeś, tłumacząc, że musiałeś pomyśleć i że odezwiesz sie rano. I co ? Mija kolejny dzień, a telefon milczy. Ciebie śmieszy to, jak się mną bawisz ? Gratuluję poczucia humoru, skurwielu.
|
|
 |
|
kolejne uczucie, które muszę ukrywać. na miłość boską, dlaczego znowu muszę to robić? kiedy będę mogła przyznać się do tego, co czuję?
|
|
 |
|
niech dziś nie określa jutra.
|
|
 |
|
Siedzę na sofie, patrząc na telewizor, leci jakiś denny film, nie oglądam go, stwarzam pozory i myślę. Obok siostrzenica, uśmiechnięta nad kolorowanką, stara się nie wyjechać za żadną linię. Do oczu napływają mi łzy. Widząc jak się uśmiecha, wiedząc jaka jest, zaczynam rozumieć, jak bardzo tęsknię za tymi czasami, jak cholernie brakuje mi tego uśmiechu do kartki papieru, tego starania się, by miś był idealnie pokolorowany, by nie miał wad. Tego jak biegałam po podwróki bawiąc się w berka, krowę, państwa miasta, jak biegałam po cukierki na wagę, byleby podzielić się ze znajomymi. Wiele się zmieniło. Kiedyś nie było dnia, bym siedziała w domu, teraz coraz żadziej jest dzień kiedy wychodzę. A starania o to, by nie wyjechać za linię, zamieniłam na starania, by nie przekroczyć granicy, która jest dla mnie końcem istnienia.
|
|
 |
|
Rozpadam się. Każdy mój narząd zamienił się miejscami z innym. Wątroba gdzieś na miejscu płuc. Żołądek gdzieś na miejscu nerek. A nerki chyba w okolicy śródpiersia, jelito grube z cienkim zamieniło się miejscami. Płuca już nieosłonięte żebrami, gdzieś na jelitach, ledwo się mieszczą. Krwawię. Nie, nie na zewnątrz. Wewnątrz, w środku. Boli mnie wszystko. Nie chce mi się wstać. Nie oddycham. Krew nie przepływa mi przez ciało, bo gdzieś zgubiłam serce. Pytanie gdzie.
|
|
 |
|
Odpalam kolejnego szluga, przecież chcę Cię zrozumieć.
|
|
 |
|
Lubię jak kłamiesz tym swoim "kocham cię" - kłam mi częściej. / stare.
|
|
|
|