 |
Kiedy zapatrzyłem się w porcelanową buźkę maleństwa, które w połowie było wampirem, a w połowie człowiekiem, wszystko co miało dla mnie jakiekolwiek znaczenie, uleciało ze mnie – niczym pęk balonów uwolnionych serią cięć[...] Nie dryfowałem jednak. W miejscu trzymała mnie nowa więź – o stokroć silniejsza niż tamte razem wzięte. Jedna więź, ale jakby ich milion. I nie sznurków od balonów, tylko stalowych kabli łączących mnie z jedną rzeczą – z centrum wszechświata. Rozumiałem to już – rozumiałem, gdzie ono leży. Nigdy wcześniej nie dostrzegałem tej symetrii w budowie kosmosu, ale nagle uznałem ją za oczywistość. To nie ziemska grawitacja sprawiała, że stałem, tam gdzie stałem. Tylko nowo narodzona dziewczynka w ramionach blond wampirzycy. Renesmee. / Przed świtem
|
|
 |
Znowu poczułem się pusty – tym razem, bo straciłem w życiu cel. / Przed świtem
|
|
 |
Byłem jak narkoman, któremu kończyły się zapasy. Dzień, w którym miałem zacząć przymusowy odwyk zbliżał się nieubłaganie i im więcej miałem strzelić sobie dziełek, tym bardziej miałem później cierpieć. / Przed świtem
|
|
 |
Życie to jedno wielkie gówno, a potem się umiera. Ta. Chciałoby się. / Przed świtem
|
|
 |
– Nie bój się – szepnęłam. – Jesteśmy sobie przeznaczeni. Już zawsze będziemy razem. / Przed świtem
|
|
 |
To, że patrzył na mnie w ten sposób, nie miało dla mnie najmniejszego sensu. Jak mógł mieć mnie za nagrodę? To on był nagrodą. A ja zwycięzcą, któremu nieprzyzwoicie się poszczęściło. / Przed świtem
|
|
 |
Kocham ją bardziej, niż cokolwiek innego na świecie, kocham ją nad życie i jakimś cudem, ona też mnie równie mocno kocha. / Przed świtem
|
|
 |
Prawda jest taka, że kiedy kocha się tego, kto chce cię zabić, brakuje wyboru. Co mogłam zrobić? Jak mogłam uciec, jak mogłam walczyć, skoro zadałabym wtedy ukochanej osobie ból? Skoro nie chciała ode mnie nic innego, prócz mojego życia, jak mogłam jej go nie ofiarować? / Przed świtem
Przecież tak bardzo kochałam.
|
|
 |
Okres dzieciństwa nie trwa od momentu narodzin do chwili osiągnięcia pewnego wieku. Nie jest tak, że dziecko dorasta i odkłada na bok swoje dziecięce sprawy. Dzieciństwo to królestwo, w którym nikt nie umiera. / Przed świtem
|
|
 |
– I znów zmierzch – zamruczał pod nosem. – Kolejny dzień dobiega końca. Choćby nie wiem jaki był piękny, jego miejsce zajmie noc. / Zmierzch
|
|
 |
– Już niemal sto lat Edward nie może znaleźć dla siebie towarzyszki życia. – Dziewczyna dotknęła mojego policzka lodowatymi palcami. – Teraz pojawiłaś się ty. Tylko my, którzy znamy go od tylu lat, jesteśmy w stanie dostrzec, jak wielka zaszła w nim zmiana. Czy sądzisz, że któreś z nas byłoby zdolne spojrzeć mu w oczy, gdyby przez następne sto lat miał być pogrążony w żałobie? / Zmierzch
|
|
 |
– Kocham cię – szepnęłam. – Jesteś całym moim życiem. / Zmierzch
|
|
|
|