|
wrzeszcząca mama:"-idź się myć! jest w pół do dwunastej, a jutro do szkoły! i wyłącz ten komputer bo, burza jest. przecież Ty się tak bardzo burzy boisz, a komputer włączasz. -tak, tak mamusiu. zaraz idę. -a co Ty robisz? -piszę scenariusz na jutro. -co? cały dzień miałaś i teraz w nocy piszesz? -mam wenę. -no dobrze. masz 15 minut. -okej zdążę." leżąca prowizorycznie kartka przed moim komputerem, niebieski długopis i moje oczy utkwione w ekranie komputera. nie, nie pisałam żadnego scenariusza. nie mogłam napatrzeć się na Twoje zdjęcie. już nie bałam się burzy, a leki uspakajające, które brałam nie mają tu chyba nic do rzeczy. jedynie napawałam się brązem Twoich włosów i zielenią oczu. chciałam Cię w mojej pamięci jak najwięcej. w końcu musiało mi starczyć na całą noc.
|
|
|
różnie mówią na ten kolor: kobalt, chaber, to nieważne. i tak zajebiście Ci w tej koszulce.
|
|
|
to, że obdarowałeś mnie jednym z najpiękniejszych uśmiechów w moim życiu nie byłoby takie dziwne, gdyby nie wtulona i miżdżąca się do Ciebie Twoja dziewczyna.
|
|
|
drogą kanalików łzowych straciłam chyba 90% wody z mojego ciała. schnę.
|
|
|
zbudujemy swój świat. gdzieś daleko stąd. będziemy cieszyć się z małych rzeczy. zaczniemy od zera. okej?
|
|
|
wszystko się zmieniło w moim życiu, nawet mucha bezdźwięcznie obija się o szyby mojego okna.
|
|
|
każdy ma takie miejsce w swoim pokoju, gdzie skakał z radości, gdzie śmiał się sam do siebie, gdzie wylewał litry łez.
|
|
|
zaspana, smutna, zgaszona, wycofana, oczy spuchnięte od płaczu. czy taka muszę być?
|
|
|
marzenie na dziś: umrzeć.
|
|
|
różne rzeczy chodzą mi po głowie. ostatnio najczęściej chcę sobie odebrać życie. tylko nie wiem jak. tabletki czy nóż. zresztą to mało ważne. nałykam się tabletek po czym pchnę nóż prosto w serce.
|
|
|
a jak powiedziałeś, że zrobisz wszystko, żeby Ci się wreszcie udało, już do końca straciłam resztki nadziei, że kiedyś będziesz mój.
|
|
|
i jeszcze do tego wszystkiego spodobała Ci się jakaś dziewczyna.
|
|
|
|