 |
|
"On jest przynajmniej szczęśliwy. Przynajmniej żyje, i ma się dobrze. Kocham go na tyle mocno, by nie życzyć mu źle. Chce, żeby spełniły się jego wszystkie marzenia... Ale nie chcę się temu przyglądać. "
|
|
 |
|
wciąż stoi tam,
gdzie ją zostawiłeś.
|
|
 |
|
spotkałam dzisiaj dzieciaka.
uśmiechem mnie przywitał.
odwzajemniłam, nieszczerym.
zobaczył gniew w moich oczach, spytał co się stało.
'zraniła mnie miłość. ta cholerna, pyskata smarkula, wpraszająca się do serc.
podła su*a, uciszająca rozum, wbrew jego woli.
unikaj miłości, łamie serca, zostawia rany na psychice, tuczy tonami czekolady i lodami!'
- chciałam wykrzyczeć.
- zdechł mi pies. - wyszeptałam.
|
|
 |
|
"nie sztuka powiedzieć: 'jestem'. trzeba jeszcze być."
|
|
 |
|
'Dotykasz przypadkiem mojej ręki na korytarzu,
a ja czuję się wtedy tak, jakbyś mnie rozbierał'
|
|
 |
|
"Miłość jest kotem.
przychodzi kiedy ma na to ochotę nie pytając o zdanie,
siada na kolanach, i ogrzewa Cię samą swoją obecnością.
ma pazury, ale i tak wiesz że fajnie jest mieć kota."
|
|
 |
|
To twoje oczy karmiły moje serce,
choć usta życzyły mi śmierci.
|
|
 |
|
Nie chciałam się znowu zakochać
obwinię o to księżyc
|
|
 |
|
Trzeba stwić czoła wszystkiemu przecież dobrze to wiesz mała
|
|
 |
|
na przekór temu, co było tu niemożliwe, w żywym sercu zawsze światło jest żywe. doceniam te serdeczne gesty, które ratują duszę. Ty martwisz się o jutro, ja nie muszę. |
Mrokas feat. Kaczor i Waber.
|
|
 |
|
dość. wystarczy, że tak perfekcyjnie mnie ignoruje. / yezoo
|
|
 |
|
podniósł wzrok znad zeszytu posyłając mi uśmiech. zamierzyłam się i delikatnie szturchnęłam Go nogą w piszczel. - przestań. - syknęłam robiąc żałosną minę. zaczął się śmiać, a zirytowana naszym zachowaniem nauczycielka w końcu zapytała czy może chcemy wyjść na chwilę i załatwić sprawy niezwiązane z lekcją. - nie trzeba. - odpowiedziałam Jej automatycznie zaciskając mocniej palce na długopisie. - trzeba, chodź. - złapał mnie za rękę i wyciągnął szybko z klasy dziękując chemiczce i zapewniając, że za minutkę jesteśmy. zamykając drzwi objął mnie w pasie i pocałował szybko. - kocham Cię, jak jebnięty kretyn jakiś, widzisz? - zagadnął. i był tylko On, miękkie kolana, zapach środku do mycia podłogi w powietrzu i długopis który wciąż zaciskałam w dłoni. - już, proszę pani. sama chemia. - stwierdził przepuszczając mnie chwilę potem w drzwiach, z szerokim uśmiechem na widok moich roztrzepanych włosów.
|
|
|
|