głupie teksty, śmieszne teksty, opisy gadu-gadutwój portal społecznościowy

Teksty znajomych użytkownika k_a_k_t_u_s

tak :  już dodaję. teksty bezimienni dodał komentarz: tak :) już dodaję. do wpisu 13 października 2011
  cz. 17  Zapukałam do drzwi już wchodząc  po czym cicho powiedziałam  Dzień dobry. Ja przepraszam  ale.. Bardzo mi przykro. Nie powinnam przeszkadzać  tylko mam nadzieję  że wszystko będzie w porządku.   mój głos drżał  słowa z trudnością przechodziły przez gardło.  Bardzo Ci dziękuję.  cicho mówiła jego matka   Musi być dobrze  bo jak moi mężczyźni sobie poradzą beze mnie  uśmiechnęła się  a ja to odwzajemniłam.  Mamo  zostawię Cię na chwilę  dobrze?   spytał jej  a ona przytaknęła. Wyszliśmy na korytarz.  Przepraszam  wiem  że miałem być przy Tobie i chciałem to wszystko naprawić  to znaczy nadal chcę  ale sama widzisz..  Oszalałeś? Nie musisz mnie przepraszać. Bardzo mi przykro  że to spotkało właśnie Twoją mamę  jeśli chcesz  zostanę tu z Tobą  zaraz zadzwonię do taty.   mówiłam szybko  a on złapał mnie za rękę  zbliżył się do mnie i wyszeptał do ucha  Zostań. Na zawsze.

bezimienni dodano: 13 października 2011

[ cz. 17] Zapukałam do drzwi już wchodząc, po czym cicho powiedziałam -Dzień dobry. Ja przepraszam, ale.. Bardzo mi przykro. Nie powinnam przeszkadzać, tylko mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku. - mój głos drżał, słowa z trudnością przechodziły przez gardło. -Bardzo Ci dziękuję. -cicho mówiła jego matka - Musi być dobrze, bo jak moi mężczyźni sobie poradzą beze mnie- uśmiechnęła się, a ja to odwzajemniłam. -Mamo, zostawię Cię na chwilę, dobrze? - spytał jej, a ona przytaknęła. Wyszliśmy na korytarz. -Przepraszam, wiem, że miałem być przy Tobie i chciałem to wszystko naprawić, to znaczy nadal chcę, ale sama widzisz.. -Oszalałeś? Nie musisz mnie przepraszać. Bardzo mi przykro, że to spotkało właśnie Twoją mamę, jeśli chcesz, zostanę tu z Tobą, zaraz zadzwonię do taty. - mówiłam szybko, a on złapał mnie za rękę, zbliżył się do mnie i wyszeptał do ucha -Zostań. Na zawsze.

  cz. 16   Nagle zadzwonił telefon. To on. Odebrałam bez wahania:  Gdzie Ty się podziewasz?! Nie masz pojęcia jak się o Ciebie martwię.   chciałam mówić dalej  ale przerwał mi:   Byłem.. Ja byłem w szpitalu.  Nie było Cię  przecież  pytałam..  Ale nie chodzi o mnie.. Moja mama.. Ona  ona..   rozpłakał się  płakał tak bardzo  tak głośno  że ja sama o mało co nie zaczęłam ryczeć.  Co się stało?  Ona jest bardzo chora. Ja przepraszam Cię  ale..  Tak rozumiem  musisz być z mamą. Chyba nie powinnam tam przychodzić  prawda?  Nie   wręcz przeciwnie  potrzebuję Cię..  Już pędzę.  powiedziałam i rozłączyłam się. Znowu szybko pobiegłam do szpitala  spytałam o jego mamę  na początku nikt nie chciał mi powiedzieć w której jest sali  ale po tym  jak wytłumaczyłam sytuację  w końcu znalazłam miejsce  gdzie leżała  a obok stał On.

bezimienni dodano: 12 października 2011

[ cz. 16] Nagle zadzwonił telefon. To on. Odebrałam bez wahania: -Gdzie Ty się podziewasz?! Nie masz pojęcia jak się o Ciebie martwię. - chciałam mówić dalej, ale przerwał mi: - Byłem.. Ja byłem w szpitalu. -Nie było Cię, przecież pytałam.. -Ale nie chodzi o mnie.. Moja mama.. Ona, ona.. - rozpłakał się, płakał tak bardzo, tak głośno, że ja sama o mało co nie zaczęłam ryczeć. -Co się stało? -Ona jest bardzo chora. Ja przepraszam Cię, ale.. -Tak rozumiem, musisz być z mamą. Chyba nie powinnam tam przychodzić, prawda? -Nie , wręcz przeciwnie, potrzebuję Cię.. -Już pędzę.- powiedziałam i rozłączyłam się. Znowu szybko pobiegłam do szpitala, spytałam o jego mamę, na początku nikt nie chciał mi powiedzieć w której jest sali, ale po tym, jak wytłumaczyłam sytuację, w końcu znalazłam miejsce, gdzie leżała, a obok stał On.

  cz. 15  Czym prędzej  zaraz po zakończeniu ósmej lekcji pobiegłam pod jego dom. Nawet nie czułam bólu nóg  ani zmęczenia. Bałam się o niego. Zadzwoniłam do drzwi. Nikt nie otwierał. Jego telefon był wyłączony  jego koledzy nic nie wiedzieli. Umierałam ze strachu  jak jeszcze nigdy. Poszłam najpierw do pobliskiego szpitala  kobieta w recepcji nie uspokoiła mnie  nie było go tam. Nawet gdyby coś mu się stało  a gdyby tu był  to byłaby w pewnym sensie ulga  wiedziałabym co się z nim dzieje. Tymczasem musiałam trwać w niewiedzy  w nicości.

bezimienni dodano: 12 października 2011

[ cz. 15] Czym prędzej, zaraz po zakończeniu ósmej lekcji pobiegłam pod jego dom. Nawet nie czułam bólu nóg, ani zmęczenia. Bałam się o niego. Zadzwoniłam do drzwi. Nikt nie otwierał. Jego telefon był wyłączony, jego koledzy nic nie wiedzieli. Umierałam ze strachu, jak jeszcze nigdy. Poszłam najpierw do pobliskiego szpitala, kobieta w recepcji nie uspokoiła mnie- nie było go tam. Nawet gdyby coś mu się stało, a gdyby tu był, to byłaby w pewnym sensie ulga- wiedziałabym co się z nim dzieje. Tymczasem musiałam trwać w niewiedzy, w nicości.

  cz. 14  Wiedziałam doskonale  że jeśli to wszystko się zacznie   skończy się porażką. Bo ile może być 'ostatnich razów'? Zostawiłam mu wiadomość na poczcie:   Cześć. Wybacz mi  ale ja już nie potrafię. To tak jak z potłuczeniem lustra.. nie mam ochoty próbować go złożyć  aby było jak kiedyś  bo to grozi pokaleczeniem.. Przepraszam  dobranoc.   nie oddzwonił  może to i lepiej.  Rano wstałam zupełnie niechętnie  bo wiedziałam  że spotkam go w szkole. Pierwsza lekcja. Nie przyszedł. Może zaspał? Druga lekcja. Nie ma go. Trzecia lekcja. Jego miejsce w ławce wciąż wolne. Czwarta lekcja. Nie pojawił się. Piąta  Szósta  Siódma  Ósma  czekanie na marne. Może coś mu się stało? Może... Boże! Może to przez mój telefon? Cholera.

bezimienni dodano: 12 października 2011

[ cz. 14] Wiedziałam doskonale, że jeśli to wszystko się zacznie - skończy się porażką. Bo ile może być 'ostatnich razów'? Zostawiłam mu wiadomość na poczcie: - Cześć. Wybacz mi, ale ja już nie potrafię. To tak jak z potłuczeniem lustra.. nie mam ochoty próbować go złożyć, aby było jak kiedyś, bo to grozi pokaleczeniem.. Przepraszam, dobranoc. - nie oddzwonił, może to i lepiej. Rano wstałam zupełnie niechętnie, bo wiedziałam, że spotkam go w szkole. Pierwsza lekcja. Nie przyszedł. Może zaspał? Druga lekcja. Nie ma go. Trzecia lekcja. Jego miejsce w ławce wciąż wolne. Czwarta lekcja. Nie pojawił się. Piąta, Szósta, Siódma, Ósma- czekanie na marne. Może coś mu się stało? Może... Boże! Może to przez mój telefon? Cholera.

Jakie to szczęście  że Go mam. Gdyby nie On  to pewnie nie poradziłabym sobie w wielu sytuacjach  na przykład teraz  kiedy od dwóch godzin siedzę zapłakana nad brzegiem jeziora i kompletnie nie widzę swojej wizji przyszłości. Tak  przeznaczenie wiedziało  że będę potrzebowała wielokrotnego wsparcia  dlatego mi Go dało.

bezimienni dodano: 12 października 2011

Jakie to szczęście, że Go mam. Gdyby nie On, to pewnie nie poradziłabym sobie w wielu sytuacjach, na przykład teraz, kiedy od dwóch godzin siedzę zapłakana nad brzegiem jeziora i kompletnie nie widzę swojej wizji przyszłości. Tak, przeznaczenie wiedziało, że będę potrzebowała wielokrotnego wsparcia, dlatego mi Go dało.

Podniesiony ton głosu. Za dużo alkoholu. Kłótnia o nic. Brak zrozumienia. Gniew. Krzyk. Złość. Agresja. Moje ucieczki. Kary. Moja śmierć każdego dnia...  Chciałabym być normalnym dzieckiem  normalnego ojca.

bezimienni dodano: 12 października 2011

Podniesiony ton głosu. Za dużo alkoholu. Kłótnia o nic. Brak zrozumienia. Gniew. Krzyk. Złość. Agresja. Moje ucieczki. Kary. Moja śmierć każdego dnia... Chciałabym być normalnym dzieckiem, normalnego ojca.

bardzo mi miło :   mam nadzieję  że będzie wciągało dalej. teksty bezimienni dodał komentarz: bardzo mi miło :), mam nadzieję, że będzie wciągało dalej. do wpisu 12 października 2011
o rany  dziękuję Ci bardzo :  na pewno będą kolejne  chociażby dla Ciebie. teksty bezimienni dodał komentarz: o rany, dziękuję Ci bardzo :) na pewno będą kolejne, chociażby dla Ciebie. do wpisu 12 października 2011
  cz. 13  Podając pretekst wyjazdu z mamą na wieś  do babci  chciałam uciec przed ważnymi pytaniami jakie czyhały na mnie z jego ust dzisiejszego dnia. Oczywiście  mimo mojego uporu  odprowadził mnie pod samą furtkę. Rzuciłam mu ciche dziękuję i weszłam do domu  nie dając nawet rąbka nadziei  że nasze pożegnania mogą jeszcze wyglądać inaczej w przyszłości. Nie odpowiedziałam mamie na pytanie jak w szkole  nie zjadłam obiadu  poszłam od razu po schodach do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Po niespełna dwóch minutach usłyszałam po raz  kolejny .. 'Obiecywałem tyle razy  że nie powtórzy się już nigdy więcej coś między nami. Obiecywałem tyle razy  miałem dobre intencje ale nie zawsze to wystarczy.'

bezimienni dodano: 12 października 2011

[ cz. 13] Podając pretekst wyjazdu z mamą na wieś, do babci, chciałam uciec przed ważnymi pytaniami jakie czyhały na mnie z jego ust dzisiejszego dnia. Oczywiście, mimo mojego uporu, odprowadził mnie pod samą furtkę. Rzuciłam mu ciche dziękuję i weszłam do domu, nie dając nawet rąbka nadziei, że nasze pożegnania mogą jeszcze wyglądać inaczej w przyszłości. Nie odpowiedziałam mamie na pytanie jak w szkole, nie zjadłam obiadu, poszłam od razu po schodach do swojego pokoju i włączyłam laptopa. Po niespełna dwóch minutach usłyszałam po raz kolejny .. 'Obiecywałem tyle razy, że nie powtórzy się już nigdy więcej coś między nami. Obiecywałem tyle razy, miałem dobre intencje,ale nie zawsze to wystarczy.'

Śledzę Twoje wpisy od dawna  ale nawet nie zaczęły mi się nudzić. Każdy kolejny mnie zaskakuje i jest równie dobry  jesteś fenomenalna. teksty bezimienni dodał komentarz: Śledzę Twoje wpisy od dawna, ale nawet nie zaczęły mi się nudzić. Każdy kolejny mnie zaskakuje i jest równie dobry, jesteś fenomenalna. do wpisu 12 października 2011
  cz. 12  Odwróciłam się w drugą stronę i zaczęłam iść naprzód  podczas gdy łzy mimowolnie spływały po policzkach. Podbiegł przede mnie i mnie zatrzymał  podniósł moją głowę do góry i wytarł łzy  a po chwili patrząc mi w oczy  wyszeptał:   Powiem to. To nie słowa  to uczucia. I wcale nie są puste. Są pełnie nas. Kocham Cię. Bardzo Cię kocham.   po czym przytulił mnie i opętał swoim cudownym zapachem  tą magią  jaka kiedyś między nami była.. zupełnie jakby wróciła. A przecież miała odejść na zawsze.

bezimienni dodano: 12 października 2011

[ cz. 12] Odwróciłam się w drugą stronę i zaczęłam iść naprzód, podczas gdy łzy mimowolnie spływały po policzkach. Podbiegł przede mnie i mnie zatrzymał, podniósł moją głowę do góry i wytarł łzy, a po chwili patrząc mi w oczy, wyszeptał: - Powiem to. To nie słowa, to uczucia. I wcale nie są puste. Są pełnie nas. Kocham Cię. Bardzo Cię kocham. - po czym przytulił mnie i opętał swoim cudownym zapachem, tą magią, jaka kiedyś między nami była.. zupełnie jakby wróciła. A przecież miała odejść na zawsze.

Moblo.pl
Użytkownicy
Reklama
Archiwum
Kontakt
Regulamin
Polityka Prywatności
Grupa Pino
Reklama
O Grupie Pino
Kontakt
Polecane strony
Transmisja Live
Darmowe galerie i hosting zdjęć