 |
` weź mnie za rękę i zaprowadź na krawędź i stój tam ze mną, aż się zmęczę i spadnę.
|
|
 |
` najdroższa mi jest Twoja osoba.
|
|
 |
` widzę lśnienie oczu zanim popłyną łzy, czuję przeklęty wir poprzednich dni.
palcem po zaparowanej szybie piszę o tym w co wierzę, jadem się zatruwam litera po literze.
oprowadzam Cię po pustej łupinie marzenia, widzę dźwięki, słyszę kształty, dotykam wspomnienia.
|
|
 |
` lepiej ostrożnie iść z tą myślą, że może zdarzyć się wszystko.
|
|
 |
` krótka chwila i nikt z nas tego nie zmieni, a życie kiedyś da Ci mocny znak, by je docenić.
|
|
 |
` do momentu, aż znikną wszystkie gwiazdy na niebie.
|
|
 |
` podaj mi rękę, nie przegrasz - to piękne.
|
|
 |
` z jednym miejscem jestem właśnie całym sercem.
|
|
 |
` To boli - kiedyś blisko, teraz sobie obcy ludzie. I trudno, tak musiało być. Nie mam złudzeń, nie mam pretensji, nie czuję nienawiści.
Wszystkiego najlepszego, obcy jest mi smak zawiści.
|
|
 |
` myślę o Tobie i jakoś nie mogę przestać, cały mój świat w Twojej osobie się streszcza.
|
|
 |
` było w moim życiu paru ludzi, których nie zapomnę.
|
|
 |
` nie mam oczekiwań, nie chcę od życia zniżek.
|
|
|
|