 |
|
pachniesz jak uzależnienie, dupku. / smacker_
|
|
 |
|
Patrzyłam jak odchodził, wiedziałam, że predzej czy później to sie stanie. Pytasz, czego nie próbowałam go zatrzymać? Nie wiem, może wiedziałam, ze taka juz jest kolej rzeczy? Może po prostu we mnie to tez wygasło? Oczywiście, że go kochałam i nadal kocham ale wiem, ze taka jest kolej rzeczy. Ktoś odchodzi, by mógł przyjść ktos inny i wnieść słońce do naszego zycia, które wygasało przy poprzednim...
|
|
 |
|
ile jesteś w stanie mu wybaczyć ? jak wiele razy jeszcze przymkniesz oko na to, co zrobił ? bez niego nie istniejesz. widzę to. ale to nieskończenie głupie, tak uzależnić się od drugiego człowieka. ludzie popełniają błędy, on nie jest wyjątkiem, ale dobrze wiesz, że kłamie, kiedy każdego kolejnego dnia przyrzeka ci, że to się więcej nie powtórzy. powtórzy się tysiąc razy, zanim zrozumiesz, że w jego błędach umarłaś dla świata. / smacker_
|
|
 |
|
- Dlaczego płaczesz ? - Przyjmijmy wersje, że lubię.
|
|
 |
|
Chce wrócić do tych momentów kiedy uśmiechałam się nawet do pijącej właśnie herbaty. Kiedy każda czynność sprawiała mi wielką radość a uśmiech nie znikał nawet na minute. Tak.. Wtedy jeszcze wszystko się układało.....
|
|
 |
|
i wiem, że kiedy skulona gdzieś w jakimś kącie, pomiędzy spazmami płaczu będę wrzeszczała "wynoś się", tylko złapiesz mnie za rękę i zostaniesz, tak długo jak będzie trzeba, bo błaganie właśnie o to wyczytasz w moich łzach. / smacker_
|
|
 |
|
nie bierz się za to - już zawsze będę wielbić naleśniki z monte, zawsze będę wyjmować z herbaty cytrynę i wsuwać ją bez krzywienia, zawsze będę chodzić z uśmiechem na mordzie, w szerokich bluzach i firmowych butach. kurde, jeżeli tak bardzo chcesz wprowadzić jakieś zmiany w moim życiu to łap serce i cholerny status związku na fejsie.
|
|
 |
|
uśmiech wpełzał na twarz, oczy iskrzyły się tajemniczo budząc przypuszczenia, że coś biorę, a w piersi dziwnie szumiało - te awarie serca przez Jego metr osiemdziesiąt.
|
|
 |
|
- bierze mnie coś. - wykrztusiłam po powrocie do domu rzucając na podłogę plecak. mama spojrzała na mnie znad patelni uważnie oceniając mój stan zdrowia. - zaraz Ci coś podam, połóż się. - okay, mimowolnie poszłam do salonu i walnęłam się na kanapę. już po dwóch minutach chuchając i upijając po łyku gripexa z kubka, rozmyślałam, jak abstrakcyjne to jest, bo w sumie to nie żadna grypa, czy katar, a zakłócenia w sercu.
|
|
 |
|
zaśmiał się. - wróciłem. prosiłaś, żebym wrócił. kurwa, jestem. - syknął buchając mi dymem z papierosa w twarz. łzy zapiekły pod powiekami. - przestań... zniknij. - zdołałam z siebie wykrztusić po czym odruchowo odwróciłam wzrok. znów chciał mnie zniszczyć, znów chciał spojrzeniem zagarnąć władzę nad moim sercem. zdobyć, zostawić. gorąca chmara Jego oddechu, po czym krótki, pewny pocałunek. - niedostępna. - mruknął z wyczuwalnym z podziwem. - mam czas, kot. wiesz, że zdobędę to, czego chcę.
|
|
 |
|
nie, nie miłość. po prostu wydaje mi się, że ktoś wytatuował na moim sercu Jego imię.
|
|
 |
|
a co jeśli już zapomniałam, jak to było być obok Ciebie? / smacker_
|
|
|
|