 |
Pora na ucztę rozstawiaj stoły, nad moją głową latają anioły. Ta, latają anioły. Krwawe, bez skrzydeł, biedne maleństwa. // Spec - na granicy
|
|
 |
Im jestem starszy tym rzadziej wesoły. // Spec - na granicy
|
|
 |
Paranoje dziś mam, nie chce być pomiędzy ludźmi tak samo jak nie chce być sam. // Spec - na granicy
|
|
 |
Papieros dogasa, 200 na liczniku, "Locomotiv" Nasa leci z głośników. Zjadę po dragach i wpieprzę się w alko, diabeł podał mi weksle in blanco. // Spec - na granicy
|
|
 |
Poza nawiasem, cofam czasem, dziewczyna, presja i cud odmowy w przód, inna wersja, lekarz wysysa jej płód od głowy. // Spec - na granicy
|
|
 |
Jak chcą to od nowa nawinę, to flow co wywoła lawinę. // Spec - na granicy
|
|
 |
Byłem w chmurach, miałem marzenie, a skrzydeł pióra otarłem o ziemię. // Spec - na granicy
|
|
 |
Wściekłe demony wydarły mi serce, wbiły w nie zęby, namiętnie, dogłębnie. Zostały resztki, skrawki, strzępy, na wielkiej pustyni, zjadły je sępy. // Spec - na granicy
|
|
 |
To wszystko zostawię w kopercie nad ranem. ‘Przepraszam’ napiszę, zostawię na stole, przy którym jedliśmy to pierwsze śniadanie. // Spec - na granicy
|
|
 |
Przekraczam granicę, olewam kontrolę. // Spec - na granicy
|
|
 |
Kaszlę, wypluwam krew, kaszlę, bywa, że to bardzo boli. // Spec - na granicy
|
|
 |
Noc wita się z dniem, no chyba, że sen ze mnie robi idiotę. // Spec - na granicy
|
|
|
|