 |
Napiszę długi list,w którym opiszę wszystkie moje uczucia,lęki,niepewności i jak często czuję się Tobie niepotrzebna.potem go zemnę,podrę,rozszarpię,a jego strzępki spalę. nigdy się nie dowiesz,jak bardzo Cię potrzebuję,pragnę i jak bardzo boli mnie Twoja obojętność.
|
|
 |
i żyję z tym człowieku. duszę to w sobie, bo są pewne rzeczy o których ty się nie dowiesz. o których nie mogę, więc muszę się z tym męczyć. choć czuję, że skrywam coś, co ty też musiałeś przeżyć. jak mogę się zwierzyć, choć w części zaufać, podniesiesz mnie na duchu próbując mnie wysłuchać? /Komar.
|
|
 |
przykro jest patrzeć jak ludzie zmieniają się pod wpływem innych i gubią to ciepło które kiedyś emitowali.
|
|
 |
nie ważne czy marzenia spełniają się w snach, czy w rzeczywistości. ważne, że w snach dają nam siłę, żeby o nie walczyć.
|
|
 |
Nie. W moim przypadku było odwrotnie. Nigdy nawet przez głowę by mi nie przyszło, żeby zwrócić na ulicy uwagę na kogoś takiego jak on, a jednak… Nie mogłam powiedzieć, że go kocham, ale czułam, że gdyby ktoś wziął ogromny ołówek z różową gumką na końcu i wymazał jego postać z kart mojego życia, już nigdy nie byłabym szczęśliwa. Było to z jednej strony przygnębiające, ale z drugiej podsycało dodatkowo uczucia, które budził we mnie sam tembr jego głosu. Najpierw poczułam jego zapach. Później dopiero dotyk dłoni na ramionach, delikatny, ciepły oddech na policzku i jego usta, muskające moją skórę. Westchnęłam i otworzyłam oczy. Wszystko zniknęło, a ja poczułam, że całe moje życiowe szczęście odlatuje właśnie ostatnim samolotem do przeszłości. 2/2
|
|
 |
Siedząc na krześle, podkuliłam nogi pod brodę. Objęłam je ramionami i oparłszy policzek na kolanie, przymknęłam oczy, rozkoszując się zapachem kawy, który unosił się w przestrzeni nad stołem. Nigdy, w całym swoim życiu, nie wypiłam łyka tego napoju, jednak uwielbiałam ten zapach. Zawsze kojarzył mi się z nim.Przymknęłam oczy, a do mojej głowy momentalnie zaczęły wdzierać się wspomnienia. Jego silne ramiona. Skóra pachnąca deszczem. Delikatne dźwięki piosenek Eda Sheerana, ulatujące ze starego radia w kuchni. Smak porannej kawy w jego oddechu i w pocałunkach. Nigdy nie pomyślałabym, że coś takiego może mnie spotkać. Pewnie większość dziewczyn na moim miejscu powiedziałoby ze łzami wzruszenia w oczach coś w stylu, że „tacy faceci jak on, nie zakochują się w takich dziewczynach jak ja”. 1/2
|
|
 |
nazywam go szczęściem, chociaż to on przynosi mi najwięcej bólu .
|
|
 |
Jak chciałaś kurwa zabłysnąć, to było się brokatem posypać .
|
|
 |
Jesteś taki jak inni, a ja przez chwilę nazywałam Cię wyjątkowym.
|
|
 |
kotku, byliśmy szczęścia blisko, ale zazdrość i głupota spierdoliły wszystko.
|
|
 |
najgorsze uczucie na ziemi, gdy nie potrafisz ocenić, opisać swojego stanu. gdy nie możesz płakać, ani się śmiać. takie otępienie.
|
|
 |
nie chciałam wiele. potrzebowałam tylko prawdy. kilku minut szczerej rozmowy - bez zahamowań, sekretów, i odwracania wzroku. czy to tak wiele prosić Cię o prawdę, po tych wszystkich nieprzespanych, i poświęconych Ci nocach? po każdej rozmowie, i każdym zrozumieniu? czy na prawdę nie zasługuję na szczerość? na kilka zdań wyjaśnień? czy na prawdę tak mało znaczyłam, by traktować mnie jak przedmiot - odstawić na bok, bo akurat teraz nie jest potrzebny?! / veriolla
|
|
|
|