 |
Podeszła do mnie kiedyś mała dziewczynka. Byłam wtedy w żałosnym stanie w ustach trzymałam papierosa,a w ręku butelkę taniego wina.Zapytała się mnie co to miłość... Akurat wtedy kiedy moje serce krwawiło.Wiesz co jej odpowiedziałam? Że miłość to tania bajeczka, szajs, który zawsze się sprzedaję, a potem rani jak cholera. Wydawało mi się, że była zawiedziona...Ze spuszczoną głową odeszła w stronę huśtawek. Przez chwilę czułam, satysfakcje, że to nie tylko ja czuję się dzisiaj tak podle z powodu miłości. Ale wstałam, podeszłam do niej i powiedziałam,że kłamałam. Zapytała czemu tak wyglądam, odpowiedziałam, że zraniła mnie miłość, spojrzała na mnie pytającym wzrokiem i powiedziała "Mnie też tak zrani?", pokręciłam głową i szepnęłam "Ciebie nie. Jesteś za delikatna, a ona tylko rani silnych. Nigdy się na niej nie zawiedziesz", zapaliłam drugiego papierosa i odeszłam.I wiesz co? Czułam się jeszcze gorzej, że ją okłamałam. Za jakiś czas zobaczę ją na tej samej ławce, w tak samym żałosnym nastroju. -,-
|
|
 |
Kiedyś ktoś powiedział mi " Spojrzeniem wyznawaj mu miłość " . Więc spojrzałam mu prosto w oczy co sekundę wpatrując się w jego tęczówki intensywniej , pierwszy raz przy nim nie odezwałam się ani słowem . Stałam tak w milczeniu przez pół godziny wpatrując się w niego jak w obrazek . Nigdy nie rozumiał słów jakie wypowiadałam , mówiąc o swoich uczuciach do niego , myślałam że zobaczy to w moich oczach , niestety był równie dobrze ślepy jak i głuchy . [ rozjeb ]
|
|
 |
, Nigdy nie zapomnę tych chwil spędzonych z Tobą. Wiem, że to wszystko było cudowną przygodą. Zostawisz mnie i odejdziesz w nieznane. Nie mów, że nie bo wiem, że tak się stanie. Ostatni raz usiądź tu przy mnie blisko. Daj poczuć, że choć przez chwilę miałam wszystko. Podejdź i wyszepcz mi do ucha słowa. Po, których będę pewna, że byłam wyjątkowa. Wiem, że za marzenia nic się nie płaci Chcę być przy Tobie tylko to mnie wzbogaci. Twoje słowa są lekiem na wszystko Dają mi na dzieję, że kiedyś będziesz blisko. Z naiwnością dziecka wierzyłam w Twoje słowa. Nawet jeśli kłamstwem była ta rozmowa.
|
|
 |
- po dzwonku na lekcję , weszłam szybko do klasy , zatrzaskując przed tym skurwysynem drzwi . Zajęłam miejsce obok swojej przyjaciółki i automatycznie spuściłam głowę wgapiając się w zeszyt od matmy . Miałam szczęście że włosy zasłaniały moją zapłakaną twarz , nie musiałam się tłumaczyc . Matematyczka z grobową miną jak zwykle powitała nas oschłym " Dzień dobry , a czy dobry to się jeszcze okaże " . Miałam szczerze w dupie jej gadanie , otworzyłam zeszyt , zapisałam temat aż nagle z mojego policzka prosto na litery tematu spłynęło kilka kropel łez . W tamtej chwili moją twarz odsłoniła kumpela i napisała na swoim zeszycie " Ty znów przez niego płaczesz mała " . - bąknęłam pod nosem że już się zaczęło i odpisałam jej tylko " Dobrze wiesz że nie trawię matmy i tej pirani " . - westchnęłam pod nosem , zerkając kątem oka na faceta , przez którego moje dni w szkole wyglądały jak w więzieniu , potem odwróciłam się do tyłu i zmierzyłam laskę , przez którą straciłam tego ważniaka . [ rozjeb ]
|
|
 |
myślisz, że gdy wakacje się skończą nasze nocne spacery się skończą? nasze rozmowy miną? uczucia odlecą? plotki się rozpłyną? możliwe, ale ja będę nadal kochać.
|
|
 |
jak w ogóle można komuś wybaczyć zdradę? ja nigdy bym nie potrafiła. nie zniosłabym myśli, że Jego ręce dotykały jej skórę, że Jego usta całowały ją, że On szeptał jej czułe słówka... to już nawet nie chodzi o zdradę fizyczną, pomyśl chociaż o psychice.
|
|
 |
a Jego wielkie, zielone kocie oczy hipnotyzowały bardziej niż nie jedna wróżka z długim stażem.
|
|
 |
przeżyliśmy tyle wspaniałych chwil - razem. rozumiesz, razem? i to miałoby tak po prostu ot tak zniknąć? prysnąć jak bańka mydlana? nie pozwolę na to. nie.
|
|
 |
Przestań pierdolić kłamstwa na mój temat, bo zacznę mówić prawdę o Tobie
|
|
 |
najbardziej podobało mi się, to jak mnie traktował - jak księżniczkę. pozwalał mi czuć się wyjątkową, najlepszą, i najcudowniejszą. w chwili gdy wszyscy mówili mu, że nie może, że powinien dać sobie z tym spokój - On spokojnie pytał mnie o zdanie i mimo, iż wszyscy byli przeciwko ja twierdząco kiwałam głową, a On robił co ja wolałam.
|
|
 |
Wyszła ze szkoły wiążąc jeszcze szalik. Kiedy dochodziła do furtki, zauważyła, że stoi z kumplami. Trzymał w dłoni śnieżkę i momentalnie uśmiechnął się na jej widok. "Nie waż się!" Krzyknęła w jego stronę. "Bo co?" Zapytał z szelmowskim uśmiechem. Złapał ją i przyciągnął do siebie tak blisko, że wymieniali oddechy. "Proszę?" Zrobiła smutną minę. Już myślała, że ją pocałuje, gdy nagle znalazła się na ziemi, ze śniegiem na twarzy. Było cholernie zimno! Usiadł na niej okrakiem i śmiał się w najlepsze. "Złaź ze mnie!" Warknęła. "Oj, nie denerwuj się tak. Złość piękności szkodzi." Wciąż się śmiał. "A jak zachoruję?" Zapytała smutno. Spoważniał i powiedział cichutko: "To będę Twoim osobistym lekarzem." Nachylił się do pocałunku. Jakie było jego zdziwienie, gdy na ustach poczuł zimy śnieg. Zwaliła go z siebie i pognała pędem do samochodu. Spojrzał na nią wnerwiony i pogroził palcem. Wysłała mu buziaka. We wstecznym lusterku widziała, jak się śmiał.
|
|
 |
przyjaciół mam w sercu, a nie w pineskach na nk.
|
|
|
|