Gdzieś na końcu tej wyprawy musisz czekać ty
Uratować mnie od zguby poprzez swoje łzy
Te jedyne słodkie krople wody życia daj
Jesteś w środku przenajświętsza bo masz w oczach raj.
Wybacz, że przyznaje się – czemu mam cię kłamać
Z doświadczenia dobrze wiem – jak to wielka sprawa
Takie mam już w sobie zło – ja go tu nie chciałem
Przyszło sprawdzać mnie co noc – czy już się poddałem...
Powiedz co o mnie wiesz
Jak dobrze mnie znasz
Po kim mam taki lęk
Gdy zostaje znów sam
Gdy dopada mnie chaos
Nie zezwala na sen
Zabrania mi się cieszyć
Że przyjdzie lepszy dzień
Mamy podobne myśli
Lecz w słowach brak potwierdzenia
Jeśli zechcesz pomóc mi – będziesz Kroczyć ze mną
Jakoś damy radę być – i rozjaśniać ciemność
Sam nie daję rady już – choć mam grubą zbroję
Daj mi rękę i nie puszczaj – gdy mam paranoję
Jak ponownie posklejać się w całość,
wysypało się ze mnie, nic nie zostało.
I mam depresje, a mieć jej nie chcę,
zgubiłem szczęście, wszystko to bezsens.