|
Powiedz mi, że tęsknisz, że mam przyjść i cię przytulić.
|
|
|
Chcę się obudzić, to wszystko to zły sen, tylko sen.
|
|
|
potrzebuję twojego ciepła i miłości, brak mi twej bliskości, odrobiny radości i wiedzy o bezwarunkowości.
|
|
|
Jakim kosztem zaznam szczęścia?
|
|
|
Nie zostawiaj mnie samego. Proszę.
|
|
|
moja dusza w kawałkach niczym rozjebana szklanka.
|
|
|
Twoje szczęście jedyną motywacja do wstawania kolejnego ranka.
|
|
|
Czekam dnia kiedy krzykniesz, że mam przyjść i wziąć cię w ramiona.
|
|
|
Zamknij oczy, zamiast tego otwórz serce.
|
|
|
Przyklęknął przy grobie ukochanej i wysypał kosz białych róż, dokładnie 1023 kwaty, uśmiechnął się żałośnie nie podnosząc wzroku. -Tęsknię - szepnął trzymając w dłoniach jedną krwistoczerwoną różę - zawsze będę twój, nigdy nie zapomnę ani chwili z tobą mała - po jego twarzy popłynęły łzy. Podniósł powoli głowę i jego oczom ukazała się tablica na nagrobku a obok zdjęcie, najpiękniejsza kobieta jaką kiedykolwiek widział, ból ścisnął jego serce tak mocno, że musiał podeprzeć się dłonią o nagrobek. Dziura w duszy, rozsypywał się właśnie na małe kawałeczki szkła, ale nie upadł, starał się być silny. Dla niej, chciała tego, a on wiedział, że gdyby się poddał to zniszczyłby wszystko. Jego miłość trwa. -To jeszcze nie koniec. Do zobaczenia w niebie kochanie - powiedział rzucając 1024 różę na samą górę sterty i odchodząc.
|
|
|
Widział jak upada i zaczyna płakać nie mogąc znieść bólu, próbował ją podnieść ale był tylko powietrzem, bytem niematerialnym. Leżała na podłodze zwinięta w kłębek a on siedział obok na podłodze i przepraszał, że go nie ma tak jak obiecywał. Wypadek zniszczył ich wszystkie wspólne plany. Miał nadzieję, że ona da radę, ale wiedział co czuje. Chciała umrzeć, była gotowa się zabić. Rozdzierał go ból. Chciał przy niej zostać, chciał powiedzieć, że wszystko będzie dobrze, że chce żeby żyła, ale mógł tylko mówić do siebie samego...
|
|
|
Kiedyś stanę przed tobą i uśmiechnę się lekko, ty podniesiesz głowę a ja spokojnie podniosą dłoń i kciukiem przejadę po twoim policzku, wtedy ty się zarumienisz. Wezmę cie w ramiona, będę szeptał ci do ucha jak bardzo cię kocham, że już nigdy cię nie zostawię. Mam nadzieję, że wtedy uwierzysz we mnie...w nas, w moją miłość, naszą miłość. Ja będę wtedy wreszcie spokojny. Znowu będę spokojny i taki jak dawniej. Kiedy się rozluźnisz ja znowu spojrzę w twoje oczy i pochylę się powoli, złożę delikatny lecz długi pocałunek, to on będzie początkiem spełniania moich marzeń. Uniosę nasze splecione dłonie i uśmiechnę się tak żebyś poczuła to na swoich ustach. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwa...
|
|
|
|