 |
|
Dobrze znasz nas, wejście w drzwi butem,
a jak masz jakiś problem to chuj Ci w dupę.
|
|
 |
|
Jakbyś się nie wydarł, nie będzie słychać jęków, mówię to z lekkim bólem, uwierz, brak mi sentymentu.
|
|
 |
|
Nie nazwę Cię skurwysynem, z jakiej zrodziłeś się matki, zostanie Twoim wstydem, gryźć rękę, która Cię karmi.
|
|
 |
|
Jeśli pokory Ci brak to kara Cię nie ominie, stań przed lustrem i pięciokrotnie powtórz moje imię.
|
|
 |
|
To takie łatwe oceniać innych ludzi, tak jak Ty byś sobie kurwa nigdy rąk nie pobrudził.
|
|
 |
|
Bo w gabinecie luster jesteśmy tacy sami i bardzo często sami sobie zadajemy rany, ja nie dam się omamić, ludzie to pijawki, naginamy kłamstwa na potrzeby własnej prawdy.
|
|
 |
|
Co jest najsmutniejsze? Strata przyjaciółki? Nie. Strata chłopaka? Nie. Oblanie jakiegoś przedmiotu w budzie? Nie. Najgorsze są łzy matki, wywołane przez nas, przez jej najcenniejszy skarb, przez dziecko.
|
|
 |
|
Chcę widzieć drogi kres, przy niej gdzieś się wyciszyć, znów ten sam gest, flesz, ze mną nikt się nie liczy. Wiem, jest jedna rzecz nie ma skutków bez przyczyn.
|
|
 |
|
Ostatnie spojrzenie w przeszłość i mogę spokojnie iść ku nowej lepszej przyszłości. / Nataalii
|
|
 |
|
To najstarsza historia świata. Pewnego dnia masz siedemnaście lat, planujesz swoje “kiedyś”. A potem tak cicho, że nawet nie zauważasz, „kiedyś” staje się „dzisiaj”. A potem „kiedyś” staje się „wczoraj”. I to jest twoje życie.
|
|
 |
|
A we mnie ponuro. Wieczorem złapałam się na takim odczuciu: jak dobrze, że już skończył się kolejny dzień mojego życia.
|
|
 |
|
Dzisiaj tkwi we mnie już tylko obojętność, a jeszcze wczoraj chciałam świat objąć ręką, jeszcze wczoraj tętniło we mnie szczęście, a dzisiaj jest mi to zupełnie obojętne
|
|
|
|