 |
|
Uwielbiam ją denerwować tym, że mogę czasami dłużej od niej pospać i kończyć dwie godziny wcześniej. Uwielbiam, gdy na fizyce potrafimy wyśmiać każdą niedoskonałość naszego kochanego nauczyciela. Uwielbiam ją wyzywać od kujonic i misiaczków. Uwielbiam z nią przepisywać połowę książki od historii, po czym dowiadujemy się, że to nieodpowiednia strona. Uwielbiam się z nią kłócić, która z nas pójdzie na studniówkę z naszym obiektem zainteresowania i jaki dobierze kolor krawata do garnituru. Uwielbiam z nią wyśmiewać kozaczki moro. Mogłabym tak wymieniać jeszcze długo. Nie mogłaś pojawić się w moim życiu wcześniej?
|
|
 |
|
Uciekam od snów, bo one nie prowadzą mnie tam gdzie chciałbym być. Pytasz - jakie sny? Twoje. Od dawna nie śnią mi się inne.
|
|
 |
|
Zagrasz mi balladę z czterech akordów jak Cezik, a jestem Twoja.
|
|
 |
|
Jestem wredną, głupią i beznadziejną dziewczynką. Zrozumiałam już to dawno temu, nie musiałeś mi po raz kolejny to uświadamiać.
|
|
 |
|
Bardzo chciałabym Twojej obecności, ale przecież się nie przyznam do tego.
|
|
 |
|
Spojrzenie Twoich brązowych tęczówek doprowadza mnie do euforii.
|
|
 |
|
Nic nie boli, nic nie rusza, nic kompletnie. Brak jakichkolwiek emocji na ich widok, chyba, że wyśmianie ich wchodzi w grę i świadomość, że jestem pierwszą znajomą osobą, która ich widziała.
|
|
 |
|
Najgorętsza miłość ma najchłodniejsze zakończenie. / Sokrates
|
|
 |
|
Pamiętam dwudziesty października zeszłego roku. To nie był tak spokojny dzień, jak dzisiejszy. Mnóstwo nerwów w szkole, płacz. Chciałam jak najszybciej znaleźć się w domu, by włączyć mojego najlepszego przyjaciela i zapomnieć o bożym świecie, do czasu gdy w prawym, dolnym rogu ekranu pojawiła się chmura z Twoim nazwiskiem. Po tylu godzinach lamentu, uśmiechnęłam się. Słowa "zależy mi na Tobie" sprawiły, że najpaskudniejszy dzień, stał się najlepszym. Przez cały wieczór latałam po domu jak wariatka, nawet domownicy zauważyli poprawę nastroju. A na drugi dzień? Tak, byliśmy już razem.
|
|
 |
|
Wcale nie pogardziłabym Twoją obecnością chociaż raz w tygodniu, Twoim uśmiechem również. Chciałabym usłyszeć ten wybuch śmiechu i Twoje "kurwa, ja pierdole, mam dość już". Jeden dzień, który mógłby być tylko nasz, rozumiesz?
|
|
 |
|
Nadszedł dzień, w którym obydwoje doszliśmy do tego samego punktu wyjścia. U Ciebie się jebie, u mnie też. Wszystko zostało wyrównane, każdy ból, zszarpane nerwy, łzy. Dziś możemy zacząć nowy etap w życiu, na czysto i bez siebie w obecnych myślach.
|
|
|
|