 |
|
To okropne, kiedy sobie uświadomisz, że tak bardzo jesteś związany z drugim człowiekiem. To od niego zależy Twoje dobre samopoczucie, potrzebujesz go, kochasz, bez jego obecności Twoje życie nie ma sensu.
|
|
 |
|
powiedz czy to nasza miłość
spaliłem ją z jointami
czy w ogóle jej tu nie było
nie nazwałbym Cię zdzirą
chociaż czasem nią byłaś.
|
|
 |
|
jak na to patrzeć, gdy widzę że wszytko tracę
wyjdę po prostu z domu, już cię więcej nie zobaczę
nie jesteśmy razem, nawet kiedy jesteś obok
tak się dzieje, kiedy jedno z dwóch nie jest sobą
|
|
 |
|
może mam jakąś blokadę i może nie lubię ludzi,
może chciałabym to rzucić, ale wiem, że mnie to zgubi.
taka jestem już z natury. mijam ich, a oni patrzą.
zabiłabym ich wszystkich, lecz są moją inspiracją.
|
|
 |
|
by rozrzucić kości, zanim ktoś zrobi to za mnie.
i gdy będę chciała wrócić, powie, że to niepoprawne.
|
|
 |
|
minął czas białych wierszy i minął czas litości.
na szlakach egystencji szukam w sobie gotowości.
|
|
 |
|
to takie nieważne, przeklinam życie zbyt często,
a heroizm duszy nie pozwala mi tym jebnąć.
w sumie wszystko jedno, czasem ból bywa przyjemny.
ból malowany tatuażem na papierze ściernym.
|
|
 |
|
'to ten świat a nie my , jest skurwysynem.
|
|
 |
|
pytasz mnie o ludzi? Ja nie znam ludzi wcale.
choć trochę to absurdalne, to wiesz o tym doskonale.
te ulice znam na pamięć, emanuje tym osiedlem,
gdy moje łzy jak znamię wyryte w fundamencie.
|
|
 |
|
to nie tak, że zbudowałam świat na zapałkach,
bo ten świat jest mi jak własna przestrzeń planetarna.
to nie tak, że mój rap, wiesz, cokolwiek u mnie zmienia,
bo parę osób więcej nagle mówi mi : siema.
|
|
 |
|
życie to mój nawyk więc biorę je z każdej strony.
biorę świat jaki jest: uroczy i spierdolony.
|
|
 |
|
na próżno, wiesz, szukać we mnie odwagi.
moja silna wola jest zbyt słaba, by dać ze mną rady.
|
|
|
|