 |
Zabija mnie Twoja szczerość i nieciągnące się kłamstwa. Nie możesz kiedyś przystopować, chociaż na chwilę zwolnić z tym wszystkim? Przecież wiesz, że tak już nie powinno być, że za wiele jest tych nieszczerych słów, które nas niszczą, które niszczą naszą rodzinę. Oczywiście, ale po co Ty miałabyś się pohamować i szukać innego rozwiązania pewnych spraw, prawda? W końcu to i tak wszystko co się dzieje dla Ciebie jest wieczną grą, z której nie zrezygnujesz, nie potrafiłabyś, nie mogłabyś tego zrobić, bo za bardzo byś się pogubiła. I tak już straciłaś pewien grunt pod nogami, który Cię utrzymywał, przestałaś być kimś ważnym w moich oczach. Przejrzałam Cię i zrozumiałam, że się nie zmienisz. Zawsze będziesz mówić coś, co nigdy nie będzie godne z prawdą. Jesteś od kogoś uzależniona, brakuje Ci własnego zdania i odwagi, która mogłaby Cię poprowadzić do dalszego, lepszego i piękniejszego życia.
|
|
 |
wiosna już zapasem,a ja nadal nie wybudziłam się z zimowego snu. siedzę okryta brązowym kocem,który zlewa się z kolorem moich tęczówek i wpatruję się w monitor oświetlający moją bladą twarz,co jakiś czas przymykam oczy i zaciągam się zapachem tulipanów jakie znajdują się w wazonie niedaleko mnie.przez uchylone okno wpada odrobina rześkiego powietrza,które to otula moje zmęczone ciało,czuję jak uchodzą ze mnie wszystkie siły. na policzkach pojawiają się coraz to nowe kryształowe łzy.przez zamglony obraz przebija się wspomnienie z dwudziestego pierwszego marca kiedy to poznaliśmy się w małej,a zarazem przytulnej kawiarence na obrzeżach miasta. tamtego dnia uzależniłeś mnie i to nie tylko od kawy,ale także od tych swoich niestworzonych historii z dzieciństwa jakie opowiadałeś mi,gdy siedzieliśmy wpatrzeni w obraz za oknem.od tamtej pory codziennie rano piję dużą late w "naszej kawiarence"z jedną kostką cukru,tak jak to lubiłeś i czekam na kolejna zwariowana historie II systematyczny_chaos
|
|
 |
Mogłabym kolejny raz Ci ulec, ale nie chcę tego. Wiem, że źle by się ta nasza znajomość skończyła, a to przecież nie ma przyszłości, wiesz? To, że się znamy od trzech lat, a nigdy nie widzieliśmy na kamerce mówi samo za siebie. Owszem, słyszałam Cię nie raz, kiedy dzwoniłeś bądź ja dzwoniłam, ale nastąpiło tyle niejasności w wielu sprawach, które tak łatwo mnie rozproszyły, że nie jestem w stanie Ci ufać. Ja tak naprawdę nie wiem, czy Ty jesteś, czy żyjesz, czy istniejesz. Skąd mam mieć tą pewność? Przecież nie raz dawałeś mi różne znaki, abym miała mętlik w głowie. Zawsze uciekałeś przed pokazaniem się, odwoływałeś nasze spotkanie i zabraniałeś mi przyjechać do siebie, gdy tylko byłam w stanie rzucić wszystko i miałam na to możliwości. Okłamywałeś mnie przez cały czas, odbiegając swoimi kłamstwami od prawdy, abym się nie zorientowała, że grasz.
|
|
 |
Domówki, lat 16 i piękna młoda buźka i chuj z tym! Lat 16 - kreska, browar, wódka.
|
|
 |
To, że żyć Ci się nie chce, nie oznacza, że inni chcą żyć bez Ciebie.
|
|
 |
Mam ochotę pić, a potem iść z Tobą, do Ciebie.
|
|
 |
Wziąłbym łyka i o nic nie pytał. Pocałowałbym cię w usta, by poczuć smak życia.
|
|
 |
Kolejny raz rzucam to wszystko i zostawiam Ciebie, gdzieś daleko w przeszłości. Nie chcę dopuszczać Cię więcej do mojego życia, bo wiem, że to byłoby największym błędem, do którego mogłabym się dopuścić, a przecież nie tego chcę, prawda? Chcę czegoś co jest nieosiągalne, ale nie jest powiedziane, że kiedyś tego nie zdobędę. Nie chcę, abyś do mnie powracał, abyś niszczył moje życie i bawił się wiecznie moimi uczuciami, rozumiesz? A Ty ciągle to robisz, powracasz, znikasz, jakbyś nie wiedział czego do życia chcesz. Może Ciebie to bawi, to jak się zachowujesz, ale nie mnie. Ja już po prostu tego mam serdecznie dość. Nie dziw się więc, że daję Ci kopa w tyłek po raz kolejny i każę się wynosić z mojego życia. Nie ma tu już miejsca na wspomnienia, chore sentymenty, który kolejny raz będę siebie niszczyć. Nie ma miejsca dla Ciebie, zrozum to.
|
|
 |
Cały czas kłamiesz, nie znasz żadnych granic. Z jednej strony opowiadasz mi o tym co jest dobre, jak powinnam się zachowywać, czego ode mnie chcesz, a zaś z drugiej strony nie potrafisz grać uczciwie. Nie jesteś wcale wobec mnie lojalna, nie słuchasz moich argumentów, którymi się próbuję bronić. Od wielu lat masz ułożoną jedną kwestią w głowie, którą się kierujesz. Nie zastanawiasz się nad tym co ja mogę czuć, czy mnie nie bolą Twoje słowa, chwile zranienia. Po co byś miała to robić , prawda? Przecież sama wiesz, że Tobie najlepiej wychodzi ocenianie kogoś z góry, nieprzejmowanie się tym co mam do powiedzenia. Oczywiście, bo Ty masz własne zdanie, swój pogląd na życie, którego nie można zmienić, ani któremu nie powinno się sprzeciwiać. Jeżeli tak zrobię to przecież zostanę stracona w Twoich oczach. Chociaż i tak mi na tym nie zależy, bo wiem, że Twoja zmiana nigdy nie nastąpi.
|
|
 |
Chwile niepewności i znów tracę grunt pod nogami.Przywołujesz mnie swoimi myślami, powracasz do mnie, kiedy coś w Twoim życiu staje się nudne i chcesz czerpać coś z mojego życia, chcesz poznawać moje tajemnice, próbujesz mnie tym zniszczyć. Wiesz, że Twoja obecność źle na mnie działa. Masz świadomość tego, jak bardzo źle się czuję, kiedy jesteś obok, ale to nic dla Ciebie nie znaczy. Nie przejmujesz się moimi uczuciami, nie rozumiesz, jak boli świadomość Twojej głupoty, tego, że coś jest złego. Kiedy Ty się pojawiasz, kiedy nagle powracasz po wielu miesiącach milczenia wszystko się odnawia. Stare rany przypominają o sobie ze zdwojoną siłą, ale co to dla Ciebie, prawda? Przecież to nie Ty cierpisz, to nie Ty odczuwasz ten ból w klatce piersiowej, który nie pozwala Ci zasnąć, a każda dalsza noc staje się większym koszmarem i utrapieniem.
|
|
 |
Szczęście.. W naszym przypadku to było pojęcie względne, które nikt nie był w stanie pojąć. Potrafiliśmy się cieszyć każdą chwilą, którą ze sobą spędzaliśmy. Nasze rozmowy chociaż czasem były monotonne, to zawsze pełne energii. Niekiedy występowały chwile złości, krzyki, ale to nas bardziej do siebie przyciągało. Przynajmniej wtedy tak czułam, że jesteśmy blisko siebie, że to jest coś ważnego, co umacniało nasz związek, naszą znajomość. Dziś nie ma już tego, bo nie ma nas. Rozpadliśmy się na milion kawałeczków, których nie jesteśmy w stanie pozbierać. Nie potrafimy nawet ze sobą rozmawiać. Udajemy, że dla siebie nie istniejemy, a na pewno są chwilę, kiedy jedno przemknie drugiemu przez myśl, ale nie możemy się do tego przyznawać. Po co? Aby znowu czuć się źle, aby zacząć tęsknić i rozdrapywać zagojone rany?
|
|
|
|