  |
|
` znajomi pytają mnie dlaczego nie pojawiam się w miejscach,gdzie kiedyś spędzaliśmy całe wakacje,robiliśmy największe melanże i przeżyliśmy wszystko co najlepsze.Ja wtedy nie wiem co odpowiedzieć.Bo przecież jak mogę wyjaśnić im to,że każde z tych miejsc przypomina mi tylko o jednej osobie. Każde zdarzenie momentalnie przenika mi przez podświadomość, a powietrze zaczyna dusić. Kiedyś wracałam do tamtych miejsc zupełnie sama, słysząc jego głos, czując jego zapach. Kiedyś po prostu próbowałam się ogarnąć i nie myśleć o tym w ten sposób. Dziś już nie widzę sensu pojawiania się tam bo nie ma już jego.Wchodząc w obojętnie jaki blok na Ratajach od razu widzę tylko jeden obraz.Ten nasz,kiedy to paliliśmy blanty na jego klatce,a sąsiadka jedyne o co prosiła to żebyśmy otwarli okno.Lubiłam ten stan kiedy to nasze bezwładne ciała płynęły po schodach a razem z nimi,nasze rozjebane problemy.Kochałam to,ale dziś go nie ma.I najgorsza jest świadomość tego,iż zabiło go to co tak kochał - ćpanie/abst
|
|
  |
|
` dużo lasek pierdoli na mój temat. Wtedy zamiast niepotrzebnie się wkurwiać, uśmiecha się i tłumaczę sama sobie że zbyt mało o mnie wiedzą bym mogła im cokolwiek wytłumaczyć. / abstractiions.
|
|
  |
|
` jeszcze dwa lata temu nie widziałam innej drogi. Przebywałam z ludźmi z którymi nigdy w życiu nie powinnam mieć do czynienia. Z ludźmi którzy robili największe wyjebki w Poznaniu tylko po to, żeby mieć co zaćpać od razu po wstaniu z łóżka jeśli oczywiście nie złapią ich z towarem. Dokładnie dwa lata temu przeżyłam sylwestra o jakim nikt nigdy nawet nie pomyślał. Dokładnie półtora roku temu zginął facet, który siedział w tym najbardziej z nas wszystkich. Dokładnie wtedy zdałam sobie sprawę, że za jakiś czas każde z nas może skończyć dokładnie tak jak on. Wtedy może i nie miało to zbytniego znaczenia bo przecież nic lepszego mnie nie czekało, a śmierć wydawała się jedynym wyjściem. I po miesiącu brnięcia w to gówno pojawił się on - moje osobiste zbawienie. / abstractiions.
|
|
  |
|
` jest pierwszym mężczyzną, który nie tylko pokazał mi czym jest miłość, ale też jaka może być piękna. / abstractiions.
|
|
  |
|
` czuję, że dzięki niemu lub jak kto woli przez niego - stałam się zupełnie inna. Owszem, zrozumiałam czym jest miłość ta prawdziwa, ale też dowiedziałam się jak szybko może przemienić się w czystą nienawiść. Miałam dość dużą styczność z rzeczami, które nawet nie powinny mi się śnić i chyba dlatego dziś nie lubię kiedy ktoś w mojej obecności mówi o narkotykach. Czasami zupełnie niepotrzebnie robię awantury osobą za które oddałabym wszystko, zmieniło się moje podejście co do zaufania. Krok po kroku, od samego początku obserwowałam co robią z człowiekiem pewne zdarzenia i dlatego dziś ja robię wszystko, aby nigdy moim bliskim nie zafundować takich cierpień jak kiedyś mi, mężczyzna któremu tak cholernie ufałam! / abstractiions.
|
|
 |
|
trzecia w nocy, zamknięte powieki, Jego oddech na twarzy, wersy Chady, za dużo słów o tak dużym znaczeniu i uczucie, które przerastało nawet moje, podobno dzielne, serce.
|
|
  |
|
` ojciec.Tak nad tym słowem mogę zatrzymać swoje myśli na długie godziny.W sumie znam słownikowe znaczenie tego słowa, ale to chyba nie o to chodzi.Czasami na boisku, szkole czy w ogóle między znajomymi był temat ojców.Nie lubię go.No bo co mam powiedzieć?Że mam piętnaście lat i jestem pewna, że na moją osiemnastkę ojciec przyjedzie z kwiatami tylko dlatego, że mama wcześniej poinformuję go o tym dniu z racji, iż sam by na pewno nie pamiętał. Często krzyczy po czym wyjaśnia, że to dla mojego dobra. Mimo, że przeprosił i żałuje - nigdy nie zapomnę smaku krwi która pojawiła się na mojej wardze tylko i wyłącznie przez niego. A przecież to właśnie miał być mężczyzna przy którym miałam czuć się najbezpieczniej.Mój ojciec?Pracuje, dużo pracuje.Wraca wieczorem, a wtedy najczęściej kładę się już spać.Nadchodzi niedziela kiedy to wreszcie pojawia się w domu i wspólny obiad przy którym najczęściej wytyka mi błędy opowiedziane przez mamę, bo przecież w rodzinnym życiu raczej nie uczestnniczy/abst
|
|
  |
|
` wiem, że wiele osób które mnie zna albo chociaż kojarzy, nie rozumie mojego podejścia. Bardzo dużo lasek ze szkoły, otoczenia po prostu mnie wkurwia a ja doprowadzam je do szału. Zawsze wolałam rozmawiać z facetami, często płacąc za to opinią szmaty. Ale to chyba własnie te dziewczyny nazywając mnie tak, same mają problem. Dla mnie kumplowanie się z chłopakami nie jest równoznaczne z rozkładaniem przed nimi nóg lub lizaniem się na każdej imprezie gdzie jest trochę za dużo alkoholu. Jeśli one tak postrzegają świat to same mogą się tak nazwać ;) / astractiions.
|
|
  |
|
` każdą minutą spędzoną obok niego, cieszę się jak małe dziecko w sklepie z zabawkami. Nigdy nie chciałam się zmieniać, zawsze pozostać taką jaką jestem. Dziś mam ochotę stawać się lepszą, dla niego mimo świadomości, iż kocha mnie całą na dzień dzisiejszy, bez żadnego "ale". Mam zamiar nauczyć się gotować i w przyszłości podawać mu do stołu obiad kiedy to on będzie wracał z pracy. Chcę okazywać mu tyle miłości i zrozumienia na ile jest to tylko możliwe, mimo że dziś moje serce pamięta o bliznach jakie zrobił inny przez co nie jestem zbyt ufna i często chcę stawiać na swoim. Jestem gotowa dzielić z nim jego pasje nawet jeśli będę się o niego bała. Dzięki miłości wiem, że nic nie jest w stanie nas rozdzielić. / abstractiions.
|
|
 |
|
jak nie rozsypię się na kawałki przez te plus minus sto dni bez Niego, to będę mistrz.
|
|
 |
|
dostałam od niego to pełne poczucie opieki - ramiona, które potrafiły otulić moje, wedle nastroju, na wysokości barków czy talii; dłonie, które zaciskały się na moich lub głaskały mnie po głowie, ramieniu, brzuchu czy plecach; troskę, która przemawiała jego głosem zadając wciąż pytania czy wszystko w porządku, dobrze się czuję, czy lepiej, na które odpowiadałam raz na jakiś czas, w między czasie ucinając sobie drzemki. dostałam te wargi, ten język, te serie pocałunków, a nie roztkliwiając się, całuje najlepiej. mogę wymieniać całą paletę jego narządów - brzuch, który zabójczo mnie kręci, tyłek, którym się potężnie jaram, ale jedną cząstkę uwielbiam w nim najbardziej i to o jej zdobycie i funkcjonowanie będę walczyć najmocniej-serducho, które tak pięknie bije mu w piersi.
|
|
 |
|
pamiętam, że jako dziesięciolatka zgubiłam w szkole portfel i pamiętam tamtego chłopaka, który pławił się na apelu pochwałą za odnalezienie i zwrócenie go, podczas kiedy ja płonęłam rumieńcami za własne roztrzepanie. pamiętam, że był, istniał gdzieś w mojej głowie, bez imienia. pamiętam tamten ciepły wrześniowy dzień 2009, swędzącą rękę pokrytą gipsem i jedno zdanie, które padło z ust tamtego typa, a które przykuło moją uwagę wyłącznie do jednego segmentu: oczu. pamiętam jak zapukał, w mostek lub któreś z żeber, a ja nie mając świadomości następstw otworzyłam mu drzwiczki do serca. pamiętam zadry, ból, stratę i kilka kubków łez. oraz czas, całą masę dni, miesięcy, co w końcu złożyło się na lata. niczego nie zapomniałam, zaczynając na tym marnym portfelu, kończąc na tym jak to jest go kochać. przeładowanie ogromem chwil, pikawa, która już ledwo dyszała i pewność, że muszę znów się w to wpakować, z jego ustami na swoich.
|
|
|
|