 |
chodź mnie odprowadź. byle gdzie. byle by z Tobą. [maliinkovaa. ♥]
|
|
 |
'nooo, ładna z niego dupa z twarzy..w sumie z dupy też' [?]
|
|
 |
-chodź napijemy się za tych wszystkich frajerów, którzy nas olewają.
-oo, to widze, że szykuje sie nie złe picie. [maliinkovaa.♥]
|
|
 |
cześć, przytul mnie. [maliinkovaa.♥]
|
|
 |
gdy mu napisałam, że jestem chora i skończyły mi się husteczki a mam okropny katar, przyniósł mi pod dom całą paczkę husteczek i kakao..no i potem się obudziłam..[zmieniłam trochę :)]
|
|
 |
2012 - przecież miałam zacząć wszystko od początku, bez zmartwień, bez wspomnień i bez tysiąca wylanych łez przez Niego. [maliinkovaa. ♥]
|
|
 |
gdy mówiłeś, że jedno moje słowo wystarczy byś odeszedł nie myślałam, że mówisz to poważnie .. [maliinkovaa. ♥]
|
|
 |
"-podobno mnie kochałeś..-nawet nie wiesz jak.." [ moja osobista rozmowa z R. :) ] [Maliinkovaa. ♥]
|
|
 |
masz obok siebie kogoś istotnego. osobę, dzięki której każdego dnia poranny papieros smakuje o niebo lepiej, a Ty nie masz ochoty zanosić się płaczem, kiedy po przebudzeniu siadasz na brzegu łóżka. osobę dla której używasz perfum, na które musisz odkładać miesiące, tylko dlatego, że raz prymitywnie wspomniała, że 'nieźle pachną'. osoba, która jest. oddycha, nadążając za Tobą. nigdy przed Tobą, zawsze obok Ciebie. i właśnie wtedy nadchodzi wieczór, kiedy ta osoba odchodzi. a Ty? a Ty tęsknisz za głupim biadoleniem odnośnie ubierania kapci, podczas chodzenia po zimnym parkiecie.
|
|
 |
nic nie zabolało mnie bardziej jak moment, kiedy palcami zgasił palącą się świeczkę, mówiąc przy tym, że muszę wziąć z niego przykład. szkoda, że kiedy podniosłam pełna gotowości dłoń, uświadomił mnie, że miał na myśli moje uczucia, a nie płomień tej cholernej świeczki, która odbijała się w jego tęczówkach jak na jakimś ckliwym romansidle. miałam ochotę rzucić nią mu w twarz, no ale nawet w takiej sytuacji nie miałam serca oszpecić jego ślicznej buźki.
|
|
 |
czekałam na ciebie doskonale wiedząc, ze juz nie wrocic. zupelnie, ironicznie - tak samo jak za dziecka, kiedy zdechl mi moj najukochanszy pies, a ja kazdego dnia stalam pod rodzinnym domem, naiwnie go wolajac.
|
|
|
|