|
|
Kiedy Cię poznałam nie wiedziałam, jak moje życie się zmieni. Nie miałam pojęcia, że stoczę się na samo dno, z którego nie będę w stanie się wybić. Czułam, jak to wszystko jedynie rozrywało moją duszę, moje serce było rozszarpane na małe kawałeczki. Zamiast łez była krew. Powodowałeś rozstrój moich nerwów. Niszczyłeś moje zdrowie, a ciało doprowadzałeś do obłędu. Wbijałeś nóż w serce, brzuch, plecy.. Jak tylko się dało i kiedy to było możliwe niszczyłeś mnie. Może sprawiało Ci to radość, a może byłeś takim egoistycznym dupkiem, że cieszyłeś się, jak ktoś cierpi przez Ciebie? Mój oddech z dnia na dzień był coraz słabszy. Upadałam, umierałam... Sięgnęłam dna. Nie wiedziałam, jak się podnieść, a Ty zamiast mi pomóc, to jeszcze bardziej skopałeś moje ciało. Co z tego miałeś? No powiedz mi do cholery, co Ci to dało?
|
|
|
|
Nie ważne co myślisz i czy mi wierzysz. Jestem dla Ciebie, dla siebie bym już nie żył.
|
|
|
|
Jest ciężko, prawda? Ale my idziemy dalej, nie zważając na opinie innych, po prostu walczymy. Łzy nigdy nam się nie kończą, mimo, że każdego wieczoru jesteśmy w stanie zamoczyć nimi całą poduszkę, a kiedy ktoś pyta o to jak się czujemy, wkładamy maskę, jedną z wielu i posuwamy się do kłamstw. Ranimy samych siebie. [ ponadniebem ]
|
|
|
|
Najgorzej jest udawać przed samą sobą. Obiecujesz, że od jutra wszystko się zmieni, mija tydzień, a Ty nadal stoisz w tym samym miejscu, a Twoje rany nie zabliźniły się ani trochę. Wmawiasz sobie, że jest lepiej, że tym razem odpuścisz. Unosisz głowę do góry i połykasz łzy, bo masz dość bycia słabą, chociaż wewnętrznie cała się trzęsiesz i nie ma już w Tobie nic co walczy. Próbujesz sprzedać wszystkim bajkę o byciu szczęśliwym, a w rzeczywistości modlisz się, aby ktoś Cię odciął od tego bólu jak od respiratora./esperer
|
|
|
|
Cierpię. Straszliwie cierpię, a nie ma przy mnie ani jednej osoby na której mogłabym się oprzeć i podzielić całym swoim cierpieniem. Nie ma kogoś, komu mogłabym marudzić i otworzyć całą swoją duszę. Jestem sama, wokół nie czuje żadnej obecności i z każdym oddechem jest mi coraz ciężej. Nie mogę spać w nocy, bo się boję. Boję się tego co może się stać jutro, czy nawet tej nocy. Jestem sama choć próbuję od tego uciec. Nienawidzę samotności. / agathe96
|
|
|
Każdy ma chwilę, że by to wszystko jebnął i patrzył w lustro jak łzy mu ciekną.
|
|
|
i znów ten podły nastrój.. niby całkiem znajomy, ale właściwie trochę inny niż zawsze.. wychodzisz ze znajomymi, wygłupiasz się, śmiejesz, nieźle się bawisz. nie myślisz o nim, bo w sumie ostatnio jest okej. można powiedzieć, że masz wyjebane na to jak jest, bo zbyt dużo się stało, zbyt wiele czasu minęło. nagle, któreś z nich całkiem przypadkiem i niewinne wypowiada Jego ksywkę.. temat zaczyna się ciągnąć i dowiadujesz się kilku faktów, których się domyślałaś, ale nie byłaś pewna. ukłucie. nadal starasz się robić dobrą minę do złej gry i wychodzi Ci to nieźle, bo już przyzwyczaiłaś się do tego typu sytuacji. oni nie chcieli źle.. owszem, nie są do końca fair we wszystkich sprawach ale to Ty nie mówisz im nic. gdyby wiedzieli, nie wspomnieliby. ale wokół ciebie jest przecież ten mur, który ma Cię chronić, bo już wielu cię zraniło, wbiło nóż w plecy i nie chcesz już tak się czuć. nie czujesz smutku. ogarnia Cię złość. nie smutek. wściekłość.
|
|
|
|