 |
Nadal kiedy go widzę to ciało odruchowo się napina, oczy zachodzą łzami, a serce wydaję się zatrzymać. Dopiero gdy zniknie mogę się rozluźnić. Dokładnie tak jakbym instynktownie chciała bronić się przed kolejnym zranieniem
|
|
 |
Ja w mojej inności chcę pobić siebie. Nie rozumiem tysiąca myśli na minutę, tak dla siebie kontrastowych. Zapomnijcie mnie! Nadchodzę inna!! Jaka inna? I zrozum tu siebie...jaaaa..nikt mnie nie zrozumie. Jeżeli masz ochotę pomóc wyślij sms w otchłań ciemną i czarną... a tak poza tym w moim codziennym lustrze widzę niecodzienną siebie. Dlatego w moją codzienność wkrada się inna ja. I stąd zaczyna wynikać niecodzienność w minucie codzienności..
|
|
 |
Nie wiesz co czuję. Nie widziałaś mnie jak nie mogłam zebrać się z łóżka, bo dusiłam się łzami. Jak poduszka była mokra od wylanych uczuć, a na policzku odbijał się materiał prześcieradła. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak cholernie cierpiałam po jego odejściu, gdy nagle cały świat wydawał się obcy, każdy przechodzień podobny właśnie do niego, każda piosenka opowiadała o nim i nie było myśli, która nie uwzględniała by Jego osoby. Może zewnętrznie nic nie było widać, idąc po ulicy uśmiechałam się jak idiotka , ale wewnętrznie wszystko pękało, a pierwsza rysa poszła od serca.
|
|
 |
Każdy ma taki moment, kiedy musi zamknąć pewien etap.
|
|
 |
|
nie liczę już nawet dni, jak i nie liczę na Ciebie .
|
|
 |
|
Dłoń na dłoni,usta na ustach,oczy w oczy,serce w serce,puls w puls,ramię w ramię.Stoimy wtuleni nie rozglądając się dookoła,nie obchodzi nas co się dzieje,ważne, że my jesteśmy jak posąg, zahipnotyzowani,zakochani w sobie do szaleństwa. Nagle otwieram oczy i wita mnie rzeczywistość, przecież Ciebie tu dziś nie ma, chyba wariuję.
|
|
 |
Swieto zakochanych ? Ja nie potrzebuje święta żeby kochać
|
|
|
|