 |
|
Nie jesteśmy dziećmi, miłość to nie jest zabawa. Pytam się tylko, po co były te wszystkie starania?
|
|
 |
|
Tak naprawdę trudno było opisać naszą sytuacje. Nie byliśmy parą, ale lubiliśmy spędzać ze sobą czas. Te czułe objęcia, spojrzenia pełne pożądania, słodkie słówka.
|
|
 |
|
Tęsknię. Wiesz, jak to jest? Wijesz się i szukasz wyjścia, na siłę poszukujesz zastępcę człowieka, którego tak cholernie Ci brakuje. Chcesz zszyć łzami swoje serce, które rozrywa się samoistnie wewnątrz. Krzyczysz szeptem i nie wiesz, dlaczego tak się dzieje. Przecież miałaś wszystko pod kontrolą. A jednak uzależniłeś się. Domagam się uwagi, jakiegokolwiek znaku życia, oddechu, tego, że jeszcze o mnie nie zapomniałeś.
|
|
 |
|
Tak nagle się poznali. Tak przypadkowo. Przez przypadek porozmawiali trochę dłużej i dłużej. Tak nagle stali się dla siebie najważniejszymi ludźmi na świecie. Zupełnie przez przypadek.
|
|
 |
|
Noc najlepsza pora na wszystkie przemyślenia. Na zastanawianie się nad sensem życia i dalszymi planami na życie. A, co najgorsze na wspomnienia.
|
|
 |
|
Najbardziej boli odejście osób które zapewniały, że będą z nami w tych najgorszych momentach.
|
|
 |
|
chciałabym móc kiedyś nic do ciebie nie czuć. nienawiści, miłości. totalna neutralność.
|
|
 |
|
Wiesz co jest największym problemem? Cuda się nie zdarzają. Możesz czekać, płakać, zagryzać wargi do krwi i wydrapywać sobie żyły, a i tak nic się nie zmieni. Cudów nie ma, za to mamy szeroki wachlarz cierpień do wyboru./esperer
|
|
 |
|
But the hardest part of letting go
Is tryin' to find a way
To let you know .
|
|
 |
|
brakuje mi naszych codziennych rozmów. słodkich smsów na powitanie i tych długich wyznań, gdy kładłam się spać. brakuje mi niespodziewanych uścisków i buziaków w szyję. brakuje mi ciebie. chłopaka, który w tak krótkim czasie stał się dla mnie wszystkim. / kinia10107
|
|
 |
|
to oni trzymali mnie za rękę, kiedy ty zabawiałeś kolejną lalunię. to oni podawali mi chusteczki, kiedy dla Ciebie kolejny raz ważniejsi okazali się koledzy. to oni musieli wpieprzać ze mną milion czekolad, którymi odreagowywałam Twoją nieobecność. to oni oblewali klasówki, żeby miał mnie kto przytulić. to oni musieli słuchać, jak bardzo tęsknię, jak mocno ranisz. to oni byli przy mnie, kiedy ty odszedłeś. dali mi dach nad głową, gdy się setny raz upiłam przez ciebie. oni, nie ty. to oni są coś warci. oni, nie ty.
|
|
|
|