 |
Udajesz że Ci nie zależy czy serio jesteś takim skurwysynem?
|
|
 |
Jest taki ból, którego nie potrafisz nazwać.
|
|
 |
kogo kocham? myśle że kolesia który ruszył moje serce i nie zamierza go zostawić, myśle że kolesia który pokazał co to miłość, myśle że kolesia który codziennie mi śpiewa zwrotki rapu, myśle że kolesia który pokazał mi jak się tańczy, który nie umie bez tańca przeżyć jednego dnia każdy jego ruch jest wzięty z muzyki. Myśle ze kolesia który ma najpiękniejsze oczy z całego świata jakie tylko widziałam, myśle że kolesia który nie daje mi płakać z jego powodu, myśle że kolesia który się o mnie stara, martwi,kocha,dba. Tak właśnie jego kocham, cały on. Lecz od pewnego czasu wszystko się zmieniło, za dużo powodów do płaczu, za dużo łez zdecydowanie. Za dużo tego co boli
|
|
 |
trzecia w nocy, zamknięte powieki, Jego oddech na twarzy, wersy Chady, za dużo słów o tak dużym znaczeniu i uczucie, które przerastało nawet moje, podobno dzielne, serce.
|
|
 |
jak nie rozsypię się na kawałki przez te plus minus sto dni bez Niego, to będę mistrz.
|
|
 |
dostałam od niego to pełne poczucie opieki - ramiona, które potrafiły otulić moje, wedle nastroju, na wysokości barków czy talii; dłonie, które zaciskały się na moich lub głaskały mnie po głowie, ramieniu, brzuchu czy plecach; troskę, która przemawiała jego głosem zadając wciąż pytania czy wszystko w porządku, dobrze się czuję, czy lepiej, na które odpowiadałam raz na jakiś czas, w między czasie ucinając sobie drzemki. dostałam te wargi, ten język, te serie pocałunków, a nie roztkliwiając się, całuje najlepiej. mogę wymieniać całą paletę jego narządów - brzuch, który zabójczo mnie kręci, tyłek, którym się potężnie jaram, ale jedną cząstkę uwielbiam w nim najbardziej i to o jej zdobycie i funkcjonowanie będę walczyć najmocniej-serducho, które tak pięknie bije mu w piersi.
|
|
 |
pamiętam, że jako dziesięciolatka zgubiłam w szkole portfel i pamiętam tamtego chłopaka, który pławił się na apelu pochwałą za odnalezienie i zwrócenie go, podczas kiedy ja płonęłam rumieńcami za własne roztrzepanie. pamiętam, że był, istniał gdzieś w mojej głowie, bez imienia. pamiętam tamten ciepły wrześniowy dzień 2009, swędzącą rękę pokrytą gipsem i jedno zdanie, które padło z ust tamtego typa, a które przykuło moją uwagę wyłącznie do jednego segmentu: oczu. pamiętam jak zapukał, w mostek lub któreś z żeber, a ja nie mając świadomości następstw otworzyłam mu drzwiczki do serca. pamiętam zadry, ból, stratę i kilka kubków łez. oraz czas, całą masę dni, miesięcy, co w końcu złożyło się na lata. niczego nie zapomniałam, zaczynając na tym marnym portfelu, kończąc na tym jak to jest go kochać. przeładowanie ogromem chwil, pikawa, która już ledwo dyszała i pewność, że muszę znów się w to wpakować, z jego ustami na swoich.
|
|
 |
wraz z doczepieniem słów "spełniają się" do marzeń, powstało istne wariactwo. zatliła się wiara, skończyły starania. człowiek, który zaczął ten temat był naiwniakiem, sądzącym, że ludzie będą dążyli do spełnienia marzeń, zamiast z założonymi rękoma siedzieć w czterech ścianach, pieprzyć o przeszkodach tego świata i swoim rzekomym niefarcie.
|
|
 |
wstaję. idę do łazienki , szykuję się , maluję , coś jem na szybko i idę na przystanek. jadę , z głową przyklejoną do szyby , spotykam różnych ludzi. czasem jak patrzę zastanawiam się co mogą myśleć. czy tęsknią , czy smucą się czy nie mogą się już czegoś doczekać. jestem w szkole , przechodzą różne osoby. jeden to rastaman , drugi dres , trzecie to jakieś lalunie dla których końcem świata jest rozmazany puder który i tak jest u nich tak wielki że mogłaby to być istna pustynia piachu. rozmawiam z osobami z klasy , do końca ich nieznam bo to początki niektóre osoby są spoko inni mają swój dziwny świat. nie umiem się odnaleźć. w każdej z tych czynności jesteś ty. gdy rozmawiam z kimś , myślę co robisz , czy jesteś smutny , co ci zrobiło przykrość a może się śmiejesz bo coś cię rozbawiło. brakuje mi cię. i najgorsze jest to , że już nie umiem sobie poradzić.
|
|
 |
pamiętasz ? rok temu o tej porze ? miłość biła od nas tak że każdy tylko chciał nam to zepsuć , zazdrość była u ludzi tak wielka że najchętniej zabiliby nas abyśmy tylko razem nie byli. pamiętasz? roku temu o tej porze nie odstępywaliśmy siebie na krok i nawet w snach nie przypuszczaliśmy że aż tak możemy sobie sami to zepsuć.
|
|
 |
nie, nie dusi mnie Jego nieobecność. wcale nie zapełniam sobie dni do maksimum tak, by nie mieć właściwie ani trochę czasu na przywoływanie Go do myśli. nie tęsknię zabójczo i pod żadnym pozorem nie czuję się, jakby minęło dużo więcej czasu niż tydzień. o ironio, jak tak dalej pójdzie to podczas powrotu nie będzie mógł mnie nawet przytulić za względu na wszystkie siniaki i obtarcia, a dołki pod oczami będące następstwem nocnego użalania się od sobą przerażą Go na wstępie. tak tu pusto.
|
|
 |
brakuje mi tego , że byłeś ZAWSZE dosłownie zawsze. nie marnowałeś minuty , chciałeś mnie całą , w każdym detalu. chciałeś wiedzieć nawet te błahe rzeczy. i nigdy nie zraniłeś. teraz chyba to jest ci już obojętne.
|
|
|
|