 |
Czas uświadomić sobie, że "kochać" oznacza też "pozwolić odejść"./bekla
|
|
 |
Brakuje mi Ciebie. Dawnego Ciebie, którego kochałam, za którego byłam skłonna oddać swoje życie. Uciekłeś ode mnie, nie odzywałeś się, wyjechałeś i dla mnie stałeś się wtedy martwy, choć każdej nocy szalałam z niepokoju, walczyłam z łzami i okrutnymi myślami nasuwającymi się po zerwaniu kontaktu. Bez Ciebie upadłam i nie chciałam wstawać, nie chciałam żyć w świecie w którym nie mam Ciebie. Osobne miejsca, miasta, kraje. Nie oddychaliśmy tym samym powietrzem a mnie zabijał jego brud i toksyna, która diabelnie szybko rozprowadzała się po żyłach i wywoływała krwotoki. Jesteś. Trochę za późno o jakieś kilka miesięcy, o miliony łez, tysiące krzyków, setki potknięć i prób wykończenia siebie, o miliard bolących uderzeń serca i o miliard kawałków rozsypanej duszy. Mimo to, chodź, moje serce jest otwarte przez cały czas. Dla Ciebie nigdy drzwi nie zostaną zamknięte, bo prawdziwa przyjaźń jest niezniszczalna, chociaż ciężko naruszona, skażona i porysowana. Naprawimy to, wierzę w to.
|
|
 |
Nigdy nie bądź niczego pewny. Nigdy, rozumiesz?/bekla
|
|
 |
- Pokażę Ci jak żyć, gdy nie ma mnie obok. Jak egzystować, nie krwawiąc. Pokażę Ci magię tęsknoty za upragnioną miłością i cuda jakie wywołują marzenia za powrotem i bliskością. Przedstawię Ci to co pozytywne podczas rozłąk, bo nie pozwolę Ci więcej zaznać samotności. - Każde słowo wypowiadał z ogromną czułością, jak nigdy wcześniej. Pewny siebie mężczyzna, wiedzący czego oczekuje od życia i ode mnie, od nas. Wodził palcem po mojej dłoni, z niesamowitym wyczuciem, jakby miał obok kruchą istotne, która mogłaby się rozsypać pod mocniejszym naciskiem. Może to on, może to ten właściwy człowiek, mężczyzna. Może to ta jedyna osoba z którą mijałam się przez te wszystkie lata a z którą połączyło mnie coś niebanalnego i niezrozumiałego. Gruba nić zjednała nasze rozszarpane przez życie dusze.
|
|
 |
Jeden papieros. Drugi. Trzeci, aż schodzi cała paczka. Siadam niechlujnie na ławce postawionej za rzeką tuż przy stawie i spoglądam na wychylające się zza gałęzi kaczki. Zerkam na telefon. 4:30. Popiół opada. Obok leży stare zdjęcie, nie jestem w stanie spojrzeć w niebo, chyba boję się dostrzec ich rozczarowanie mną. Chłodny wiatr otula moją twarz i nieokryte ramiona. Nie ma we mnie strachu. Jest tylko poczucie własnej bezużyteczności. Spokój, świat śpi, jest martwy. Może ktoś tak jak ja właśnie pogrąża się we wspomnieniach paląc przy tym ostatniego papierosa. Może ktoś tak samo jak ja, poszukuje kolejnego blanta. Może gdzieś jest człowiek, który spogląda na nieruchomą taflę wody i marzy o samozagładzie lub zanurzeniu ust w kropli alkoholu. 4:30 - Ja kontra moje chore myśli, odbierające czucie, możliwość racjonalnej oceny sytuacji. Ja, zimne ciało bez wiary i nadziei kontra przeszłość i nic nie znacząca, nikła, czarna przyszłość.
|
|
 |
Był pewien wyjątkowo mroźny wieczór na przełomie listopad/grudzień - Zapomniałam o nim. Zapomniałam o nocach, które wspólnie spędziliśmy i przegadaliśmy do rana przy kubku gorącej kawy, byłam w tym zapominaniu bardzo uważna. Pamiętałam o szczegółach. Pamiętałam, jak po mnie przyjechałeś, cały drżałeś. Nic dziwnego, skoro byłeś w samym podkoszulku i krótkich spodenkach. Płatki śniegu bezwładnie opadały na moje włosy a Ty twardo spoglądałeś na mnie twierdząc, że nie odczuwasz chłodu, ale ja powinnam się szybko ubrać i wsiąść do samochodu. Prowadziłeś, chociaż nie chciałeś, miałeś złe przeczucia. I całowałeś mnie na pożegnanie, tak by nie wyglądało to na ostatnie zbliżenie. Trochę w ramach zapamiętania tej chwili, zapamiętać więcej drobiazgów niż zapamiętać się da. Ta droga była trasą do zapomnienia. Zapominam bardzo dobrze o tym jak płakałeś kilka dni. Jak krzyczałeś z bólu i tęsknoty. Chciałeś mnie wtedy wymazać ze swojego życia, z siebie, przytulając mnie przez cały czas. Zapomniałam.
|
|
 |
Kochając go, nie potrafiłam mu życzyć nic złego i tym bardziej cierpiałam./"Samotność w sieci"-J.L.Wiśniewski
|
|
 |
Spoglądasz za siebie. Wyciągasz z szafy stare listy, przesączone bólem, miłością, papierosami, wódką. Wyciągasz listy z waszą wspólną historią, która nigdy więcej się nie powtórzy. Delikatnie przejeżdżasz palcem po literach. Oddziałuje dotyk i słuch, wyobrażasz sobie jego głos, ten mocny, męski głos, który kochałaś najmocniej na świecie. Sklejasz literki, próbujesz przeczytać pierwsze zdanie a już łzy spadają na kartkę. Czytasz do końca, kreujesz sobie obraz tego dnia. Miejsce, ludzi, zapach, wygląd, każdy szczegół, który nie traci na wartości. Czasami garść zdań, zlepek myśli, wyimaginowane dialogi, szum drzew, śpiew wiatru, stukot ptaków. Chwila, coś chyba jest nie tak? Mijasz siebie, mieszkanie w którym kiedyś tak wiele się wydarzyło i spoglądasz w okna z nadzieją, że dojrzysz własną postać. Potykasz się o stare uliczki, którymi niegdyś przechodziłaś. Miejsca w których zapaliłaś pierwszego papierosa, zrobiłaś pierwszy łyk wódki i pierwszy raz szaleńczo się zakochałaś. Wspomnienia...
|
|
 |
Bo ja lubię do Ciebie pisać. Z różnych powodów. Między innymi dlatego, że chcę, żebyś wiedziała, że myślę o Tobie. To dość egoistyczna pobudka, ale nie mam zamiaru się jej wypierać. A myślę dużo i często. Właściwie myśli o Tobie towarzyszą mi w każdej sytuacji. I nie masz pojęcia, jak bardzo jest mi z tym dobrze. A przy okazji wymyślam różne rzeczy. Z którymi też przeważenie jest mi dobrze. Bo bardzo wysoko cenię fakt, że zaistniałaś w moim życiu. Ostatnio zresztą trudno używać słów takich jak cenię. Ostatnio czasami wydaje mi się, że słowa są za małe. Dlatego dziękuję Ci. Dziękuję Ci z całą powagą i nieuchronnym lekkim wzruszeniem za to, że jesteś. I że ja mogę być./"Samotność w sieci"-J.L.Wiśniewski
|
|
 |
Pytasz czy czuję się winna. A ja? Ja czuję jak moje skrzydełka oklapły. Jedno nawet zostało naderwane, widzisz? Chyba podczas lotu, zahaczyłam o mur kłamstw. Nie są błyszczące, są czarne niczym smoła. Jedynie ich kontury rozjaśnia delikatna biel nadająca im odrobinkę nieskazitelności, choć są one brudne jak moje serce i dusza. Są nic nie warte, utraciły swój blask i cenę. Wspaniała odwrócona liter V na plecach, oznacza odrodzenie, bolesne miejsce w którym owe skrzydła były umocowane. Póki co wszystkie piórka zostały powyrywane, bez skrupułów wydarli ze mnie ten piękny dodatek. Każdy podchodził i z zimną krwią pozbywał mnie istnienia, życia. Wytargali ze mnie wszystko. Wszystko co tylko zdołali. Zabawne. Stałam się upadłym aniołem, które swoje serce oddał w zastaw.
|
|
 |
Pamiętasz, kiedyś mogliśmy pisać ze sobą całymi dniami, a teraz jest nam trudno rozwnąć temat zaraz po "siema". Nie mogliśmy wytrzymać dnia bez rozmowy, a teraz mija kilka dni zanim znów ze sobą pogadamy. Wiem, że wiele się zmieniło, ale nie wierzę, że aż tak przestało nam zależeć. Te rozmowy to jedyne co miało nas łączyć, gdy dzieliła odległość./Lizzie
|
|
|
|