 |
Zawsze kiedy chodzę w jego bluzie po domu mama dziwnym głosem pyta 'Tęsknisz za nim, prawda?'. Widzi ale nie ma pojęcia jak bardzo.
|
|
 |
Owszem, miała wspomnienia, ale wspomnień nie można dotknąć, poczuć ani przytulić. Nigdy nie były dokładnie takie jak tamta chwila, a z biegiem czasu bladły.
|
|
 |
Malujesz rzęsy, kładziesz błyszczyk na ustach, zakładasz ulubioną sukienkę, która tak wspaniale podkreśla kolor twych oczu. Przed wyjściem spoglądasz w lustro i posyłasz sobie buziaka. Wychodzisz. Spotykasz jakiegoś nieznajomego. Spędzasz z nim czas rozmawiając, śmiejąc się. Pozwolisz mu się przytulić, a na pożegnanie może nawet dostanie buziaka w polik. Wrócisz do domu i pewnie się uśmiechniesz pod nosem na wspomnienie tego spotkania. A potem położysz się, zamkniesz oczy i wszystko wróci. Obraz faceta, który zaakceptował cię, był z tobą codziennie, nazywał cię "mała", podstawiał miskę kiedy byłaś pijana, nie lubił kiedy wagarowałaś, obrażał się bo nie dostał buziaka chociaż przez dzień zdążył dostać ich tysiące, który szanował twoich przyjaciół, który uczył cię prowadzić, który pisał co parę godzin że tęskni.Ten który Cię denerwował i zachwycał. Może i kogoś oszukasz że dajesz sobie radę, siebie niestety nie. A wiesz co w tym najdziwniejsze? Że on też wcale nie daje rady bez ciebie.
|
|
 |
-Powiedz coś. Mruknął tak że podniosła na niego smutne oczy. -Co chcesz usłyszeć? zapytała szeptem. -Że jest mi cholernie przykro? ale wszystko będzie dobrze i Tobie wybaczę? Cichym westchnieniem dała znak, że zacznie płakać. -O czym myślałeś kiedy byłeś z nią? Co czułeś? Satysfakcję? Pomyślałeś o mnie? O tym, jak będę się czuć? Dotykałeś jej ciała, macałeś cycki, całowałeś kiedy ja jak głupia czekałam na ciebie!. Nie byłam wystarczająca? Jesteś ochydny.. nie potrafię spojrzeć na ciebie, brzydzę się rozumiesz? BRZYDZĘ SIĘ!. Wykrzyczała połykając łzy. Schował twarz w dłoniach. - Kocham Cię. Wypowiedział jakgdyby miały być to ostatnie słowa. -Nie bądź śmieszny! warknęła zapłakana. Ominęła go, popychając go łokciem. - Nie odchodź, nie zostawiaj mnie, proszę! - krzyknął. - Jak śmiesz mówić do mnie tym tonem? To ty odszedłeś ode mnie. Krztusząc się łzami odeszła a w jego uszach nadal odbijało się bicie jej zranionego serca.
|
|
 |
A czerwień jej ust idealnie komponował się z żółtym blaskiem jego oczu.
|
|
 |
Tak, to ja jestem tym gorszym dzieckiem które wychowało się na kawałkach Jeden Osiem L. To ja jestem tym szczeniakiem który biegał z chłopakami po osiedlu. To ja jestem tą która przesiaduje na ławkach pijąc z przyjaciółmi i drąc się wniebogłosy. To ja jestem tą która pyskuje do takiego stopnia, że kiedyś za to zgarnie. To ja jestem tą wredną i chłodną panną, do której dotrzeć potrafi tylko kilka osób. To ja gram ludziom na nerwach i mam z tego niezłe śmiechy. To ja robię to co chcę i w dupie mam opinie innych. To ja komentuję głośno, gdy coś mi się nie podoba. Tak, to ja.. ta zła i niedobra, której nie warto poznawać.
|
|
 |
znajomy z rezerwą spojrzał na lądującą przed nim kartkę-do pierwszego przeczytanego zdania. - eee, proszę pani, takie ankiety to ja mogę ciągle wypełniać, same piątki był miał. - rzucił zaznaczając już odpowiedzi na pierwsze kilka pytań. po chwili zauważyłam, że się waha, więc spojrzałam mu w kartkę, żeby ogarnąć co sprawiło mu problem. pięć odpowiedzi na proste 'jaki alkohol preferujesz?' i jego długopis, który w dwie sekundy otoczył kółkiem pierwsze pięć liter alfabetu przy wyborze. - no chuj, wszystkie są zajebiste. - powodzenia z wysuwaniem zapowiadanych wniosków z tej ankiety.
|
|
 |
odpuść. uważałam i mam tą pewność, że nawet jeśli wypowiedziałam jakąś obietnicę to względem samej siebie, a nie twojej osoby. nie przyrzekłam ci, że będę silna, nigdy. choć, zapewne, mruknęłam to pod nosem do siebie, jako cichy plan na przyszłość, zrobię na co będę miała ochotę. a teraz chcę się po prostu napić, dużo napić, przestać myśleć, zmyć barwy rzeczywistości i na moment poczuć się lepiej, bo tak-dopuściłam do siebie tą toksyczną pustkę. a ty, o ile chcesz się przydać, postaw mi kolejkę.
|
|
 |
nie będzie cudownie. będę się wiercić, a po godzinie zabiorę Ci całą kołdrę. rano obudzisz się z kilkoma siniakami wyprodukowanymi przez mój łokieć. mimo to, proszę, wytrzymaj. złap mnie za biodro, kiedy wczuję się na tyle w sen, że omal co nie spadnę z łóżka. gdy pochłoną mnie koszmary, obudź mnie. przytul i zetrzyj pierwsze łzy z twarzy, całując w czoło i zapewniając, iż wszystko gra, wszystko jest w porządku, że jesteś.
|
|
 |
wymieniając swoje wady, podawał uzależnienia. wszystkie zgony na imprezach wsadził do jednego worka, który, zaczepiony na ramieniu, miał być jego walizką w podróży do piekła. przy jego pokorze, czułam się tylko jak przeklęta wręcz grzesznica, która wcale nie żałowała swoich przewinięć, a na liście słabości wpisywała wyłącznie jego imię. taszcz tu jego osiemdziesiąt i trochę kilo do samego piekła-przerzucam się na fajki.
|
|
 |
oczy przemawiające światopoglądem różnym od mojego, ... zawierające cały mój świat.
|
|
 |
jednym słowem? pustka. dokładniej? pustka - coś, co usilnie staram się zdefiniować i czego próba za każdym razem wgniata moje serce w mostek. zaprosiłam ją. za dużą ilością czasu wysłałam jej krótkie zaproszenie w delikatnej kopercie, pachnącej jego perfumami, jakby uwydatniając to, czego tak cholernie mi tego wieczoru brakuje.
|
|
|
|