 |
Nie napisze do Ciebie, bo przecież między nami już wszystko skończone, również nie chcę abyś wiedział jak mi na Tobie zależy... Ale tak bardzo bym chciała usłyszeć co u Ciebie, co robiłeś dzisiaj, jak się czujesz... ~ eeiiuzalezniasz
|
|
 |
I mimo wszystko, ja nadal czekam.
|
|
 |
Nie umiem już tak mocno pokochać. Tym co czułam do ciebie nie potrafię obdarzyć już nikogo.
|
|
 |
|
Zawiodłam się na Tobie, ale wiesz… Jesteś już ostatnią osobą, której zaufałam, którą pokochałam.. Której oddałam część siebie. Nie pozwolę, abyś następnym razem bawił się moimi uczuciami, moim sercem i życiem. Za bardzo zniszczyłeś wszystko. Spieprzyłeś cały los, jaki toczył się przed nami. Wybrałeś ją, bo jest lepsza? No cóż… Zostaje mi tylko życzyć Ci powodzenia w kolejnym pojebanym związku. Niech będzie lepsza, ale to i tak będzie tylko szmata, a nie dziewczyna. [remember_]
|
|
 |
Wszystko wraca. Nie da się zapomnieć.
|
|
 |
nienawidzić też potrafię,
I cierpię na bezsenność, kiedy stres za gardło łapie.
|
|
 |
tylko on potrafił patrzeć na nią w sposób nieuchwytny, który przeszywał ją na wskroś. był projektantem jej snów i wynalazcą uśmiechu. fanatykiem jej kruchości. a kiedy jego serce przestało bić, własne również była zmuszona zatrzymać. przecież nie mogła pozostać niewielbiona. jej serce nie było w stanie bić bez narzucenia rytmu przez swojego partnera, zamieszkującego w jego klatce piersiowej.
|
|
 |
gdybym mogła zaczęłabym zabierać ze sobą koc. ale przecież nie raz, w środku zimy wtulałam się i bez niego w Twoje nagie ciało. teraz też podołam. wystarczy odsunięcie paru zniczy, zrobienie trochę miejsca. po paru chwilach moje ciało przyzwyczaja się do zimnego marmuru. wtulam się w niego i wcale nie jest tak ciężko. może jestem zahartowana. a może po prostu staram się być dzielną, wedle mojej obietnicy którą Ci złożyłam. tej ostatniej.
|
|
 |
zrozpaczona, końcem rękawa ocierała krew z jego twarzy, trzymając go na drżących kolanach. - już jadą, zaraz będą, patrz na mnie. - krzyczała chwiejącym głosem. - kocham Cię. - wyszpetał, zdaję się ostatkiem sił. - cicho, nic nie mów, oszczędzaj siły. - szeptała, przykładając usta do jego zakrwawionego do cna czoła. zabrany już do karetki, ona skrupulatnie trzymała go za rękę, przełykając łzy, próbując się uśmiechać, żeby nie okazywać mu swojej niemocy, która pożerała każdy z calów jej wnętrza. - musi Pan wstrzymać oddech na parenaście sekund, prosimy się nie odzywać. - powiedział rozdrażniony ratownik. nabrał powietrza i zaczął oddychać szybko, chociaż niezwykle płytko, sprzeciwiając się rozkazowi. - co Pan u diabła?! to samobójstwo! - kocham Cię, kocham Cię, kocham Cię. - zaczął krzyczeć wniebogłosy, nabierając co raz głębszych oddechów. - proszę natychmiast przestać! - zawsze będę. - powiedział, nieusilnie rozluźniając dłoń, którą zaciskał koniuszki jej palców. - straciliśmy go.
|
|
|
|