mój obojczyk łamał się pod dotykiem nieprzyzwoicie szorstkich dłoni,
moje policzki zapadały się czując szorstki zarost,
a moje serce pękało czując usta, które miały za chwile odejść.
zmierzają mnie od stóp do głów z nienawiścią, rzucają jakieś uwagi, idiotyczny grymas wykrzywia im twarz, a ja usilnie szukam wokół zaprzeczenia, kontrargumentu na to, że nie jestem na przegranej pozycji, że Go mam - wtedy łapie moją dłoń w swoją.