 |
zjadłam tony czekolady, wypiłam litry wódki, a temperatura mojego szczęścia nadal poniżej zera
|
|
 |
- Ciągle z nią korespondujesz?
- Nie.
- Czemu?
- Prosiła, abym przestał.
- Dlaczego?
- Czas.
- Daj spokój... nie jest źle. Potrzebujesz prawdziwej kobiety. Kobiety.
- Henry, posłuchaj mnie.
Jak pisaliśmy do siebie, była prawdziwsza, niż cokolwiek z tego.
Była bardziej prawdziwa niż wszystko, co znałem przez całe życie.
Widziałem ją... Całowałem ją... Kochałem ją...
A teraz jej nie ma.
Nie ma.
|
|
 |
"Ulubione rzeczy. Od czego zacząć... powąchać kwiaty, zanim je zobaczę... gdy zaczyna padać w momencie, jak kończy się piknik..."
|
|
 |
Była ucieleśnieniem moich marzeń. Dzięki niej stałem się tym, kim jestem, a trzymanie jej w ramionach wydawało się bardziej naturalne niż bicie serca.
|
|
 |
Patrzyłam mu uważnie w jego piwne tęczówki delikatnie rozpinając guziki od jego białej koszuli . pachniała . on pachniał . było w tym zapachu coś czego doświadczyłam , bez wątpienia . i te rysy twarzy .. tak idealne .. tak znajome .. musnęłam delikatnie jego policzek i zeszłam mu z kolan . przepraszam - wyszeptałam . poprawiłam bluzkę i wyszłam . to nie był mężczyzna którego kochałam .
|
|
 |
lubię gdy patrzysz na mnie zły pełen zazdrości . - ale i tak wiem , że pragniesz mnie mieć
|
|
 |
A kiedyś będę tak odważna, że na ulicy będę pytać dresów, czy chcą wpierdol.
|
|
 |
Kupuję Marlboro na pobliskiej stacji I chcę dziś pić i tańczyć aż wybuchną basy Lub wsiąść w samochód, na zakręcie wypaść z trasy Zatańczyć na szczycie świata i pier****ć straty ; *
|
|
 |
Masz burdel w oczach i cyrk w bani
|
|
 |
Spojrzała na niego ujmująco, jak Królewna Śnieżka, tyle że jadąca na kokainie.
|
|
 |
za grzecznych chłopców się wychodzi, a skurwieli się kocha
|
|
 |
zrób ze mną, każdą małą rzecz, na którą masz ochotę.
|
|
|
|